Inauguracja PlusLigi 2016/17: Espadon Szczecin – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3
Liga mistrzów świata wreszcie powróciła! I jest to powrót magiczny, do miejsca bardzo ważnego dla siatkarskiej mapy Polski. Zresztą tych wyjątkowych powrotów do Szczecina jest zdecydowanie więcej, a konfrontacja z mistrzami Polski przyciągnęła do Areny Azoty ponad trzy tysiące widzów. Epsadon wrócił do elity, ale jednocześnie odebrał bolesną lekcję od ZAKSY Kędzierzyn-Koźle.
Relacja akcja po akcji tutaj: http://pls-web.dataproject.com/Livescore_Adv.aspx?ID=26564
Relacja ze strony klubowej: http://www.volleyespadon.pl/?p=1376
Na ten moment czekano w Szczecinie aż 13 lat. Aż tyle czasu minęło od ostatniego meczu, który miejscowa drużyna rozegrała w siatkarskiej elicie. Dziś Espadon ma ambitne plany, lecz jeszcze wielu miejscowych kibiców pamięta sezon 2002/03 Polskiej Ligi Siatkówki. Był on dla ówczesnego KS Morze Szczecin wyjątkowo smutny. Szczecinianie wprawdzie sportowo utrzymali się w lidze, zajmując ósme miejsce, jednak tarapaty finansowe spowodowały, że klub nie przystąpił do rozgrywek elity w kolejnym sezonie. Dopiero 30 września 2016 roku udało się znowu zagrać w PlusLidze.
– Nie pamiętam już miejsca, na którym skończyliśmy wtedy ligę, ale na pewno nie spadliśmy. Zabrakło po prostu pieniędzy i musieliśmy odchodzić. Ja miałem jeszcze dwa lata kontraktu z Morzem, musiałem jednak szukać nowej drużyny. Wtedy zgłosił się Bełchatów i zaczęła się moja wędrówka z dala od domu – opowiada obecny przyjmujący Espadonu Szczecin Michał Ruciak, który przed trzynastoma laty wyjechał z rodzinnego regionu. – Pochodzę ze Świnoujścia, a w Szczecinie czuję się jak w domu, zresztą już w jego barwach grałem w czasach Szkoły Mistrzostwa Sportowego – wspomina doświadczony gracz i podkreśla, jak bardzo dzisiejszy mecz w Azoty Arenie różni się od tego, co działo się w Szczecinie przed trzynastu laty: – Wtedy graliśmy w małej hali, Wojewódzkim Domu Sportu, dziś gramy w nowoczesnym obiekcie, przy tysiącach kibiców, mam wokół siebie wielu zagranicznych kolegów. Nie da się także porównać lig, tamta sprzed lat nie miała tak wielu transmisji, nie było wokół niej takiej otoczki i tak wielu dobrych graczy. Zmienił się także sam Szczecin, bardzo rozrósł, jednym słowem wszystko się zmieniło – śmieje się Ruciak.
Przed laty w składzie Morza Szczecin można było znaleźć twarze, które do dziś są związane z siatkówką. Pierwszym trenerem w 2003 roku był Grzegorz Ryś, w drużynie obok Ruciaka grali także m.in. Wojciech Jurkiewicz czy Radosław Rybak. Ten ostatni został niedawno dyrektorem Espadonu i podobnie jak Ruciak ma istotny wpływ na odbudowę szczecińskiej siatkówki. On także zaliczył sentymentalny powrót. – Próbujemy budować i tworzyć. Mam nadzieję, że nam się to uda, bo Szczecin zasługuje na sport na najwyższym poziomie. Ja przed trzynastu laty wyjechałem do Jastrzębia Zdroju, teraz mam okazję wrócić już w nowej roli – cieszy się Rybak.
– Pomyślałem, że to fajny pomysł, by być bliżej rodzinnego domu, a nie 600-700 kilometrów, jak to bywało w ostatnich latach. Wróciłem, bo chcę pomóc, by męska siatkówka w tym mieście wróciła na należne jej miejsce. Mamy jeszcze nad czym pracować, choć każdy w klubie bardzo się stara, by zaspokoić oczekiwania naszych kibiców. A gołym okiem widać, że ludzie tęsknili za męską siatkówką. Mam nadzieję, że ich w tym sezonie nie zawiedziemy – podkreśla były reprezentant Polski.
Powrót ligowej siatkówki do Szczecina spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem miejscowych kibiców. – Jest genialnie, bo ja pamiętam jeszcze ekipę Stali Stocznia, która w 1985 roku świętowała mistrzostwo Polski, grając jeszcze w małej hali, przy tysiącu kibiców – mówi szczecinianin Michał Elmerych. – Jak patrzę na te pełne trybuny to mam tylko nadzieję, że złote czasy naszej siatkówki wcześniej czy później powrócą. Patrząc jednak na to, jak trudne było dostanie się do PlusLigi, to nie mam wątpliwości, że dochodzenie do medali będzie procesem, który potrwa.
Statystyki meczu: http://pls-web.dataproject.com/MatchStatistics.aspx?ID=1040&mID=26564&Page=S