Indykpol AZS znowu lepszy od ZAKSY
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała z Indykpolem AZS Olsztyn 1:3 (20:25, 25:23, 19:25, 22:25) w meczu osiemnastej i ostatniej kolejki fazy zasadniczej PlusLigi. MVP Bartosz Krzysiek.
Niespodziewaną porażką zakończyli sezon zasadniczy siatkarze z Kędzierzyna-Koźla. ZAKSA uległa we własnej hali Indykpolowi AZS Olsztyn 1:3 (20:25, 25:23, 19:25, 22:25). MVP meczu wybrany został Bartosz Krzysiek. Pojedynek ten nie miał żadnego znaczenia dla układu tabeli przed rundą play off.
Indykpol jest jedynym zespołem, który w tym sezonie dwukrotnie pokonał wicemistrzów Polski. Co ciekawe, podopieczni Tomaso Totolo ostatnie punkty w PlusLidze zdobyli 18 grudnia ubiegłego roku, a ich rywalem byli wtedy kędzierzynianie.
- Mamy patent na ZAKSĘ. Szkoda, że nie zagramy z nimi w play off – żartował po meczu były znakomity siatkarz, a obecnie działacz AZS-u, Leszek Urbanowicz.
Goście rozegrali bardzo dobre zawody. Nie zlękli się wicelidera. Lepiej spisali się w grze na siatce. Mocno zagrywali i podbijali wiele piłek w polu.
W szeregach miejscowych po raz pierwszy od wielu tygodni pojawiło się trzech środkowych. Cały mecz rozegrał, wracający po urazie, Sebastian Warda. Z kolei pauzujący od ponad dwóch miesięcy Patryk Czarnowski wyszedł w podstawowej szóstce, ale później został zmieniony przez Wojciecha Kaźmierczak.
- Od kilku dni trenuję już normalnie. Zagrałem jednego seta, żeby poczuć klimat meczu – przyznał środkowy ZAKSY.
Pierwszy set od początku układał się po myśli AZS-u, który po błędach gospodarzy, szybko objął trzypunktowe prowadzenie (6:3). Drużyna z Kędzierzyna-Koźla wyrównała, gdy asa serwisowego posłał Guillaume Samica, a Paweł Siezieniewski pomylił się w ataku (9:9). Za moment Indykpol znowu prowadził. Bardzo dobrze radził sobie Bartosz Krzysiek, który raz za razem przełamywał blok rywali. Po drugiej stronie siatki słabiej niż zazwyczaj spisywał się Antonin Rouzier. Gdy francuski atakujący został zablokowany przez Wojciecha Ferensa, a Mariusz Gaca wykorzystał kontratak, AZS prowadził już 23:19.
Przez dłuższy czas w drugiej partii inicjatywa była po stronie gości. Trener Krzysztof Stelmach zmienił czterech swoich graczy, ale ZAKSA nadal grała źle. Przedostatni zespół w tabeli prowadził 5:2, 10:7 i 17:12. Miejscowi nie rezygnowali i po kontrach Sergieja Kapelusa i Samika wyrównała na 20:20. W dwóch ostatnich akcjach pomylił się Siezieniewski i był remis.
To było jednak wszystko, na co było stać w tym meczu wicemistrzów Polski. W dwóch kolejnych partiach siatkarze z Olsztyna byli wyraźnie lepsi. Trzeci set to popis Siezieniewskiego. To głównie po jego akcjach AZS odskoczył na sześć punktów (10:4) i takiej przewagi już nie zmarnował. Jego koledzy dorzucili trudny serwis (asy Ferensa i Gacy) i pewnie wygrali.
W czwartej odsłonie sytuacja na parkiecie nie uległa zmianie. Przyjezdni mieli sporą przewagę na siatce. Często blokowali rywali, albo łapali ich ataki na wybloku, a później wykorzystywali kontry. Indykpol cały czas prowadził: 6:5, 11:8, 19:15. Pierwszego meczbola olsztynianom dał atak ze środka Dawida Guni, a wykorzystał go Siezieniewski zdobywając ostatni punkt bezpośrednio z zagrywki.
- Tydzień temu, wygrywając w Jastrzębiu, zapewniliśmy sobie drugie miejsce przed play off i ostatnie dni poświęciliśmy na cięższe treningi. W nogach czuć było zmęczenie, a w naszej grze brakowało lekkości. Przed nami ważne mecze i chcemy się do nich dobrze przygotować – przyznał przyjmujący ZAKSY, Sergiej Kapelus.
- Na pewno ta wygrana podbuduje nas przed grą o miejsca 9-10. Radość, po wygraniu z takim rywalem, na pewno zmotywuje nas do dalszej, ciężkiej pracy – uważa kapitan Indykpolu AZS, Paweł Siezieniewski.