IO gr. B: Planowe zwycięstwa Rosji, USA i Brazylii
W grupie B. IO w Londynie Rosja pokonała Niemcy 3:0, Stany Zjednoczone wygrały bez straty seta z mistrzami Europy, a Brazylia rozprawiła się 3:0 z olimpijskim debiutantem, Tunezją.
Rosja - Niemcy 3:0 (31:29, 25:18, 25:17)
Pojedynek z Niemcami pokazał, że Rosjanie zdołali pokonać wszelkie kłopoty kadrowo-zdrowotne i do Londynu przyjechali w niezłej formie. Nawet Maksim Michaiłow, który kilka dni temu podkręcił kostkę podczas sparingu z Bułgarią nie wykazywał najmniejszych odznak chorobowych - był najskuteczniejszym zawodnikiem Sbornej (20 punktów, 51,62% w ataku). Niemcy (z Tischerem i Grozerem w startowej szóstce) doskonale weszli w spotkanie, dotrzymywali kroku mocno nacierającym rywalom i doprowadzili do końcówki granej na przewagi, ale choć mieli swoje szanse na zakończeni seta, nie wykorzystali ich. W kolejnych dwóch partiach, mimo licznych rotacji w składzie, nie złapali już wcześniejszego rytmu i nie potrafili przeciwstawić się olbrzymiej sile ofensywnej Rosjan - obydwaj atakujący, Schoeps i Grozer zagrali grubo poniżej możliwości. Pierwszy, który przez krótką chwilę zagrał także na przyjęciu zagrywki (za Poppa) zanotował nieco ponad 26% skuteczności, a drugi niespełna 14%. - Musimy coś zmienić, natychmiast. W innym wypadku możemy równie dobrze pojechać do domu - skwitował libero niemieckiej kadry Markus Steuerwald. – Rosja to bardzo silny zespół, zbyt silny dla nas - dorzucił trener Vital Heynen.
USA - Serbia 3:0 (25:17, 25:22, 25:21)
Mocno wspierani przez londyńską publiczność Serbowie rozpoczęli mecz kompletnym falstartem. Nie radzili sobie w przyjęciu i ataku, popełniali dziecinnie proste błędy w polu serwisowym, dali się zdominować przeciwnikom. Dopiero w drugiej partii rozgorzała walka godna turnieju olimpijskiego. Długo ton grze nadawali siatkarze Igora Kolakovica - 11:13, 17:19. Wystarczyły jednak trzy skuteczne bloki Amerykanów, by to oni wyszli na prowadzenie 22:19, odebrali rywalom nadzieję na zwycięstwo w II odsłonie i chęci do walki w kolejnej. Zmiana pary przyjmujących (Janic i U. Kovacevic zastąpili NIkica i N. Kovacevica) oraz rozgrywającego zaowocowała dopiero w końcowej fazie seta, gdy w polu serwisowy stanął Podrascanin i Serbowie odrobili 3 oczka. Nie zdołali jednak odwrócić losów meczu i przede wszystkim, dorównać poziomem siatkarzom USA, którzy wyraźnie potwierdzili medalowe aspiracje.
- Znaleźliśmy się w bardzo ciężkiej grupie i to zmusiło nas do grania na wysokim poziomie w bardzo wczesnej fazie turnieju - przyznał zadowolony z wyniku Alan Knipe. - Nie weszliśmy dobrze w mecz. Mieliśmy dobre momenty, ale nie potrafiliśmy utrzymać równego poziomu. Możemy grać znacznie lepiej - uznał serbski przyjmujący Milos Nikic.
Brazylia - Tunezja 3:0 (25:17, 25:21, 25:18)
Mistrzowie świata olimpijski bój rozpoczęli od najsłabszego przeciwnika w całej stawce -Tunezji, z którą bez problemów uporali się w trzech setach. Trudno jednak realnie ocenić faktyczną dyspozycję Canarinhos, bo z jednej strony rywal nie postawił poprzeczki zbyt wysoko, a z drugiej sami Brazylijczycy wyraźnie mieli kłopot z pełną koncentracją. Rozpoczęli spotkanie z Bruno na rozegraniu i Vissotto na ataku. W trzeciej partii na boisku pojawił się drugi atakujący Wallace, a potem kolejni zmiennicy - Ricardo, Rodrigao i Thiago. Podopieczni trenera Rezende przeważali w każdym siatkarskim elemencie, ale nie ustrzegli się kilku pomyłek w przyjęciu (Sergio, Murilo) i ataku (Murilo, Giba). W całym meczu Brazylijczycy popełnili 21 własnych błędów. - Pierwszy mecz zawsze jest trudny. Mimo to próbowaliśmy cieszyć się każdą akcją.Szanujemy wszystkich rywali, ale do Londynu przyjechaliśmy po złoto, po nic innego. Jesteśmy dobrze przygotowani mentalnie i fizycznie - stwierdził kapitan Canarinhos, Giba.
Powrót do listy