IO: Niespodziewana porażka Polaków
W drugim meczu turnieju olimpijskiego w Londynie reprezentacja Polski nieoczekiwanie przegrała z Bułgarią 1:3 (22:25, 27:29, 25:13, 23:25). Kolejnym rywalem biało-czerwonych będzie Argentyna.
- Żeby pokonać Bułgarów trzeba zagrać jeszcze lepiej, niż w meczu z Włochami. Na pewno będzie to inny mecz, niż na początku lipca. Oni wtedy występowali u siebie pod presją, było wówczas sporo nerwowości - mówił przed spotkaniem Zbigniew Bartman. I jak się później okazało były to słowa prorocze, bo Bułgarzy zagrali o niebo lepiej, niż podczas Final Six w Sofii.
Polacy wybiegli na boisko w żelaznym zestawieniu, w składzie Bułgarów zaszły dwie zmiany w porównaniu z meczem inauguracyjnym - Wlado Nikołowa w ataku zastąpił Cwatan Sokołow, a Nikołaja Nikołowa na środku Teodor Todorow. Obydwie drużyny postawiły na trudną, odrzucającą zagrywkę - Sokołow i Skrimow próbowali w przyjęciu Kurka, a Bartman, Kurek i Możdżonek celowali w mającego spore problemy z odbiorem Aleksiewa. Bułgarski przyjmujący miał także kłopoty z kończeniem akcji - albo kiwał, albo nadziewał się na polską ścianę rąk - 9:5. Zmiana taktyki i kierowanie serwisu na Winiarskiego dało naszym rywalom wymierne efekty - odrobili straty i wyszli na prowadzenie 11:13. Trener Anastasi widząc kłopoty swoich zawodników z kończeniem pierwszej akcji szybko zdecydował się na zmianę rozgrywającego. Ale doświadczenie Pawła Zagumnego na nic się zdało - Polacy nie kończyli kolejnych ataków, a Bułgarzy byli bezlitośni na kontrach. Anastasi próbował uspokoić swoich graczy, prosząc by grali to, co świetnie potrafią - Trudne momenty się zdarzają, taka jest siatkówka - tłumaczył. Bezskutecznie. Siatkarze z Bałkanów wyczuli swoją szansę i postawili kropkę nad „i” - 22:25.
W drugiej partii na boisku pozostał Zagumny, ale obraz gry nie uległ zmianie. Biało-czerwoni grali nerwowo, popełniali proste błędy - dotknięcie siatki, nieporozumienia komunikacyjne. Przy wyniku 11:11 Bartman ofiarną obroną utrzymał piłkę w grze po ataku rywali, a Kurek zamienił ją na punkt i wydawało się, że Polacy wreszcie przełamali niemoc. Tak samo pomyślał trener Najdenow i szybko poprosił o czas - To jeszcze nie koniec meczu, walczymy - krzyczał do swoich zawodników, którzy szybko wykonali jego polecenie - 15:18. Tym razem polski trener musiał interweniować. Najpierw wezwał swój zespół na rozmowę. - Musimy skupić się na grze, nie trzymamy równego poziomy - wyliczał. Potem sięgnął po kolejne zmiany - Kubiaka, Kosoka i Jarosza. Nowi zawodnicy dali impuls do walki i szybko zniwelowali straty (18:18, 24:24), ale w grze na przewagi skuteczniejsi okazali się oponenci - 27:29.
Po krótkim odpoczynku w polu gry znów pojawił się Bartman, pozostali też Kosok i Kubiak. Po dwóch nieudanych akcjach w ataku w początkowej fazie seta, potem Polacy grali coraz lepiej. Dobrą passę atomową zagrywką rozpoczął Bartosz Kurek. Dwa punktowe serwisy tego zawodnika dały nam najwyższą w tym meczu przewagę - 8:4. Bułgarzy natomiast, po oszałamiających dwóch setach, w trzecim wyraźnie opadli z sił. Coraz częściej mylili się w polu serwisowym, a w obronie nie uwijali się już tak, jak wcześniej - 18:11. Wściekły Najdenow nie przebierał w słowach podczas przerwy. - Skoncentrujcie się, co wy robicie? -pytał swoich podopiecznych. Aby zmienić cokolwiek w ich poczynaniach posłał do boju zmienników - Penczewa, W. Bratoewa i N. Nikołowa. Ale i oni nie byli w stanie powstrzymać grających w tym fragmencie spotkania koncertowo Polaków - 25:13.
Zadyszka Bułgarów nie trwała zbyt długo, bo w kolejnej odsłonie znów wrócili do pełnej koncentracji i doskonałej gry. Ważną kontrę (po trzech nieudanych atakach naszych zawodników) skończył Sokołow, a G. Bratoew dwukrotnie zapunktował szybującym serwisem - 4:8. To jeszcze bardziej dodało skrzydeł jego drużynie, która znów zdominowała wydarzenia na boisku. Andrea Anastasi, szukając recepty na lepszą grę wrócił do ustawienia z Winiarskim i Możdżonekim, a na drugim czasie technicznych zażądał od swoich podopiecznych by bardziej skoncentrowali się na wykonaniu zagrywki, która jego zdaniem nie wyrządzała rywalom żadnych szkód. Mobilizowani przez włoskiego szkoleniowca siatkarze jeszcze raz zerwali się do odrabiania strat, skutecznie - 17:17. Ale nie na tyle, by wyrwać świetnie spisującym się przeciwnikom zwycięstwo i doprowadzić do tie breaka.
Składy:
Polska: Żygadło, Bartman, Winiarski, Kurek, Możdżonek, Nowakowski, Ignaczak (L) oraz Zagumny, Ruciak, Jarosz, Kosok, Kubiak
Bułgaria: G. Bratoew, Sokołow, Aleksiew, Skrimow, Todorow, Josifow, Salparow (L) oraz Penczew, Dimitrow, W. Bratoew, N. Nikołow
Powrót do listy