IO: Siatkarski galimatias - czyli kto komu pomoże w ostatniej kolejce
W poniedziałek 6 sierpnia zostanie rozegrana ostatnia część grupowego etapu IO w Londynie, przed którą pewne są trzy fakty - pierwsze miejsce USA i ostatnie Tunezji w klasyfikacji grupy B. oraz szósta lokata Wielkiej Brytanii w grupie A. Pozostałe rozstrzygnięcia zależą od wyników spotkań V kolejki.
Grupa A: Polacy z ogromnymi szansami na awans z pierwszego miejsca
Po czterech rundach spotkań prowadzą Polacy, z taką samą ilością punktów jak Bułgaria (9). Trzecie miejsce należy do Włochów (8), a czwarte do Argentyny, która w sobotę zgarnęła pełną pulę w konfrontacji z dotychczasowym liderem z Bałkanów. W poniedziałek siatkarze Javiera Webera zmierzą się z outsiderem grupy, Wielką Brytanią i tylko jakaś niespodziewana katastrofa może spowodować ich porażkę - w czterech meczach Brytyjczycy nie zdołali ugrać nawet seta. Argentyńczycy śmiało więc mogą założyć, że batalię grupową zakończą z dorobkiem 9 oczek.
Biało-czerwoni mecz z Australią zagrają w pierwszej parze dnia, o 10.30. Jeśli wywalczą trzy punkty, powinni wygrać stawkę niezależnie od pozostałych rezultatów. Jeśli powinie im się noga i stracą choćby punkt, z niepokojem będą czekać na rozstrzygnięcie rywalizacji Bułgaria - Włochy. - Liczymy na Włochów przeciwko Bułgarom i wciąż mamy nadzieję na pierwsze miejsce w grupie - nie ukrywa Krzysztof Ignaczak, a Zbigniew Bartman zauważa, że mecz z Australią będzie kolejnym, do którego nasi siatkarze przystąpią ze świadomością, iż należy go wygrać. - Żeby tak się stało, musimy zagrać na swoim normalnym poziomie - podkreśla.
Komplet punktów Polaków pozbawi szans na wygranie grupy siatkarzy Mauro Berruto. Czy znajdą wtedy motywację by zawalczyć na pełnych obrotach z Bułgarami? Kapitan Cristian Savani rozwiewa wszelkie wątpliwości. - Oczekujemy wielkiej bitwy. Mam nadzieję, że w całym spotkaniu zagramy tak, jak w końcówce potyczki z Australią. Umiarkowany optymizm wykazuje natomiast Michał Łasko. - Jesteśmy niebezpieczni dla rywali, ale także dla samych siebie. Musimy walczyć do końca, tak długo aż przeciwnicy wyrzucą nas z turnieju - mówi.
Sporo zależy także od podopiecznych Najdera Najdenowa. Jeśli zdołają wznieść się na wyżyny swoich możliwości, jak uczynili to w meczu z Polską, będą mieli realne szanse na pokonanie chimerycznie grających Włochów. Gdy zaprezentują postawę z konfrontacji z Argentyną, mogą spaść w klasyfikacji nawet na czwarte miejsce. - To rywal silny fizycznie, z potęgą uderzenia w ataku i na zagrywce. Jeśli jednak zdołamy zneutralizować ich napór w pierwszej części pojedynku, będziemy mieć duże szanse na wygraną - uważa kapitan Bułgarii Władimir Nikołow.
Grupa B: Amerykanie pewni swego
Przed ostatnią rundą spotkań obrońcy olimpijskiego trofeum mają dwa oczka przewagi nad Brazylią i przed sobą mecz z Tunezją, która do tej pory wygrała tylko jeden set, z Serbią. Jednak Amerykanie, po sobotniej porażce z Rosją zachowują ostrożność. - Dobrze, że słabszy moment przyszedł w fazie grupowej. Mimo to uważam, że mamy spore szanse by pokonać Tunezję i wygrać pierwszą część rywalizacji - mówi szkoleniowiec Alan Knipe.
Brazylijczycy grają w kratkę, ale wciąż robią dobrą minę do złej gry. - Nie ma znaczenia czy ostatecznie zajmiemy drugie czy trzecie miejsce, bo o przydziale rywala w ćwierćfinale i tak zdecyduje losowanie - przekonuje Dante Amaral. - Mamy pewne kłopoty z utrzymaniem poziomu, ale kto ich nie ma na tym turnieju? - pyta Bernardo Rezende. Tylko Leandro Vissotto twardo stąpa po ziemi. - Nie gramy dobrze, popełniamy zbyt dużo błędów. Mam nadzieję, że w ćwierćfinale trafimy na niezbyt silnego przeciwnika - wyznaje szczerze.
W zupełnie innych nastrojach są Rosjanie, którzy w spotkaniu z USA wreszcie zaprezentowali bardzo dobrą siatkówkę. Ale i oni nie mają już praktycznie szans na wygranie grupy. Jednak jeśli tylko utrzymają poziom z pojedynku ze Stanami Zjednoczonymi, przeskoczą każdą ćwierćfinałowa przeszkodę. - Nie myśleć o wyniku, nie popełniać głupich błędów i grać na luzie - oto recepta na sukces Maksima Michaiłowa, atakującego Sbornej.
O wyniku muszą myśleć natomiast drużyny z miejsc trzeciego i czwartego - Niemcy i Serbia. Obydwie zgromadziły dotąd po 5 punktów, a do ćwierćfinału awansuje tylko jedna z nich. W lepszej sytuacji są Niemcy, z dwoma zwycięstwami na koncie. Przy równej liczbie punktów (zakładając, że obydwa zespoły wygrają za 3 oczka lub przegrają w takim samym stosunku) o kolejności w tabeli zdecyduje liczba zwycięstw, następnie stosunek setów, a na końcu ratio małych punktów. Jednym i drugim o wygraną będzie potwornie trudno - Niemcy zmierzą się z Brazylią, a Serbie ma do przejścia rosyjską przeszkodę. - Zagramy na fali ważnego zwycięstwa z Serbami. Jeśli uda nam się zagrać z tak dobrą energią, jak wtedy, kto wie - może wygramy seta, może nawet całe spotkanie - wierzy jeden z najbardziej doświadczonych graczy w niemieckiej ekipie Marcus Popp.
Kombinacji i rozwiązań jest wiele. Najważniejsze, że biało-czerwoni, niezależnie od wyniku meczu z Australią i tak zagrają w ćwierćfinale. Postawa, jaką zaprezentowali w potyczkach z Włochami, Argentyną czy Wielką Brytanią pozwala wierzyć, że z kimkolwiek się spotkają, będą twardo walczyć o półfinał do ostatnich sił. Muszą tylko, jak nieustannie podkreśla trener Anastasi, być maksymalnie skoncentrowani na każdym wykonywanym działaniu.