IO: W wielkim finale Rosja zagra z Brazylią
W półfinale turnieju olimpijskiego Rosja pokonała Bułgarię 3:1, a Brazylia nadspodziewanie gładko ograła Włochy 3:0. W niedzielę o złoto zawalczą Rosja z Brazylią, a o brąz Bułgaria i Włochy.
Bułgaria - Rosja 1:3 (21:25, 15:25, 25:23, 23:25)
Batalia o finał nie była dla Rosjan tak bezproblemowa, jak ćwierćfinałowy bój z Polską - Bułgarzy, choć przegrali dwa pierwsze sety, w trzecim i czwartym prowadzili twardą walkę. Do szczęścia zabrakło im przede wszystkim efektywności w ataku Cwetana Sokołowa i Todora Aleksiewa. Jedynie Todor Skrimow, najmłodszy z całej trójki doskonale radził sobie z blokiem rosłych rywali i z punktu wiedzenia Bułgarów szkoda, że dostawał tak mało piłek. On też po zakończeniu spotkania był najbardziej zawiedziony wynikiem i nie zdołał opanować łez. - Zagraliśmy całkiem dobrze, ale nie potrafiliśmy zamknąć rywalizacji w końcówce setów pierwszego i czwartego, kiedy mieliśmy taką możliwość - podsumował kapitan Bułgarii Wlado Nikołow.
Przewaga Rosjan uwidaczniała się szczególnie w polu serwisowym (aż 8 asów na 3 przeciwników), a najbardziej doświadczony gracz w ich szeregach Siergiej Tietiuchin ponownie pokazał wielką klasę. To jemu w dużej mierze Rosjanie zawdzięczają wygraną w czwartej, decydującej partii. Kiedy jego kolegom przy remisie 18:18 zaczęły drżeć ręce, Tietiuchin zachowywał się jak prawdziwy egzekutor - nękał Bułgarów zagrywką, obijał im ręce w ataku z sytuacyjnych piłek. Także we wcześniejszych setach był ostoją drużyny - w przyjęciu i polu serwisowym. Dobrze wypadli także Maksim Michaiłow i Nikołaj Apalikow, który w I secie zmienił Muserskiego i poprawił skuteczność Rosjan na siatce. - Prowadząc 2:0 trochę się rozluźniliśmy i wtedy rywale nas przycisnęli - analizował Aleksander Wołkow podkreślając, że szczęśliwie jego zespół zdołał powrócić do dobrej gry.
Brazylia - Włochy 3:0 (25:21, 25:12, 25:21)
Może i Brazylia przegrała w Lidze Światowej kilka meczów, może w fazie grupowej IO grała w kratkę, ale w dwóch pojedynkach o stawkę - ćwierć i półfinale turnieju olimpijskiego pokazała wielką siatkówkę, nie dając szans najpierw Argentynie a potem Italii. W meczu przeciwko Włochom nie zagrał podstawowy atakujący Vissotto, ale pozostali jego koledzy zaprezentowali się wręcz popisowo, w drugiej partii demolując rywali do 12. Kolosalna przewaga Canarinhos zarysowała się w grze defensywnej i na kontrach, którymi nie tylko systematycznie punktowali, ale także przysparzali sporo siatkarskich doznań na najwyższym poziomie kibicom. W piątek wieczorem oglądaliśmy w Londynie dawną Brazylię - grającą swoją najlepszą siatkówkę, nie pozwalającą rywalowi nawet przez moment poczuć się na boisku swobodnie. - Byliśmy dziś wielcy. Wykazaliśmy cierpliwość, gdy rywale nacierali serwem, chłodne głowy i sportowa złość to była broń, której dziś potrzebowaliśmy do zwycięstwa - podsumował Bruno Rezende.
W ekipie Mauro Berruto fatalny dzień miał Michał Łasko, który na 20 piłek skończył tylko 6 i po raz pierwszy w tym turnieju został zmieniony przez Alessandro Feia (wcześniej przez 2 sety grającego na środku siatki). Za to po przeciwnej stronie siatki szaleli w ataku Murillo (70% skuteczności) i Lucas (na 8 akcji 7 oczek). - W finale zagrają właściwe drużyny - skwitował krótko trener Berruto. - Teraz musimy jakoś zakodować sobie w głowach, że ciągle jest do zdobycia olimpijski medal.
Uwieńczenie olimpijski zmagań nastąpi w niedzielę 12 sierpnia. Najpierw w "finale pocieszenia” o brązowy medal zagrają Włosi z Bułgarami. Po nich zobaczymy w akcji Rosję i Brazylię, dwie najlepsze drużyny turnieju w Londynie, które zawalczą o trofeum z najcenniejszego kruszcu.
Powrót do listy