Ireneusz Mazur: widać pracę trenera Anastasiego
- Cieszy to, że w bilansie pierwszych dwóch meczów mamy jedno spotkanie wygrane. Jest to naprawdę ogromnie ważne – i dla samopoczucia zawodników, i dla dobrego klimatu pracy, no i dla kibiców, którzy przychodzą tłumnie na mecze i wspaniale reagują – ocenia Ireneusz Mazur. Już jutro reprezentacja Polski w ramach Ligi Światowej zmierzy się z faworytem grupy, ekipą Canarinhos.
PlusLiga: Jak Pan ocenia pierwsze dwa mecze w wykonaniu Polaków w tegorocznej Lidze Światowej?
Ireneusz Mazur: Oceniam je na remis – w pierwszym spotkaniu zwycięstwo Polski, a w drugim dużo gorsza gra i porażka. Bilansując te dwa dni, to mam wrażenie, że naszym sukcesem jest wyjście z tych dwóch meczów z jednym zwycięstwem, a nie porażką. Ten drugi mecz pokazał, że Amerykanie przedstawiają dużą siłę i mimo tego że odszedł ich główny reżyser, to jednak stanowią kolektyw i to doświadczenie, którym charakteryzują się ich zawodnicy, sprawia, że potrafią szybko otrząsnąć się z przegranego spotkania i to było widać. My natomiast mieliśmy kilka zadań do realizacji, bo oprócz dobrej gry, to było chociażby wprowadzenie nowego atakującego, czy też wejście do gry jako reżysera Łukasza Żygadło, który powrócił do reprezentacji po incydentalnym odejściu.
- Podoba się Panu ta nowa kadra, sposób w jaki zawodnicy reagują na boisku?
- Podoba mi się nastawienie na walkę, na determinację każdego z zawodników żeby walczyć o piłkę, o każdą nadarzającą się okazję do wygrania akcji i nie oglądanie się często na tablicę wynikową. Oczywiście to są dopiero początki przygoty trenera Anastasiego razem z reprezentacją w takim składzie, ale już widać, że ta drużyna ma taki ostry rys jako drużyna walcząca i to może być charakterystyką naszego zespołu.
- Jak ocenia Pan nowego atakującego kadry – Zbigniewa Bartmana?
- Moim zdaniem Zbyszek radzi sobie na tej pozycji, choć oczywiście to nie jest jeszcze wszystko co może ten zawodnik, bo wiemy doskonale, że on potrafi grać regularniej. Generalnie mankamentem naszego zespołu jest zagrywka. Nie mamy regularnego serwisu – dużo jest dobrych zagrań, ale też dużo błędów i właściwie z tej trójki skrzydłowych zagrywających mocno, to tylko Michał Ruciak broni się regularnością, natomiast i Kurek, który w miniony piątek miał świetne spotkanie i Bartman, który w pierwszym meczu grał równo, ale w drugim miał słabsze momenty choć generalnie trzymał grę, to jednak w zagrywce było dużo problemów, dużo błędów i ten brak regularności w tym elemencie rzutował na całą grę.
- Czy to jest główny element, nad którym Andrea Anastasi musi pracować z kadrowiczami?
- Jest dużo więcej elementów, ale już widać pracę szkoleniowca, pewne znamiona, jeszcze może tak niewyraźnie, ale widać ten rys drużyny. Zagrywki nie da się poprawić w przeciągu tygodnia czy miesiąca, to jest długi proces. Natomiast nad innymi elementami, jak np. system konstruowania akcji czy zgrywania się wszystkich elementów pracować jest troszeczkę łatwiej, bo to odbywa się na bieżąco na treningach.
- Mamy bardzo trudną grupę w tegorocznej Lidze Światowej, ale to chyba dobrze dla trenera Anastasiego, ponieważ może sprawdzić zawodników w meczach z rywalami z najwyższej półki.
- I dobrze, i niedobrze. Dobrze, ponieważ mamy kontakt z najlepszymi i wówczaj na kanwie tej rywalizacji buduje się też zespół, a zła, bo jak się przegrywa dużo meczów, to nie jest łatwo z porażek budować sukces. Mam jednak wrażenie, że tych przegranych spotkań będzie dużo mniej niż się przewiduje. Myślę również, że te mecze, które przed nami, to tylko może Brazylia jest jeszcze poza naszym zasięgiem, ale z pozostałymi zespołami jesteśmy w stanie wygrać – nawet Amerykanom „urwać” mecz na wyjeździe.
- Jest więc Pan optymistą na to zagraniczne tournee, które reprezentacja Polski właśnie rozpoczęła?
- Dokładnie tak, jestem optymistą i wierzę w to, że będzie dobrze. Dla nas jednak najistotniejsze jest żebyśmy mieli zespół w pełni gotowy na finał Ligi Światowej. Cieszy to, że w bilansie pierwszych dwóch meczów mamy jedno spotkanie wygrane. Jest to naprawdę ogromnie ważne – i dla samopoczucia zawodników, i dla dobrego klimatu pracy, no i dla kibiców, którzy przychodzą tłumnie na mecze i wspaniale reagują. Dlatego myślę, że na ten moment wykonaliśmy lwią część zadania.