IV weekend LŚ pod hasłem niespodzianek
W Lidze Światowej 2009 nie ma już niepokonanych. Patent na Brazylijczyków znaleźli nieobliczalni Finowie, którzy urwali mistrzom świata 2 punkty. W kategoriach sensacji należy potraktować porażkę USA z Chinami oraz drugą już przegraną Bułgarii z Japonią. Biało-czerwoni w niezłym stylu dwukrotnie pokonali Wenezuelę i o drugie miejsce w grupie stoczą bój z Finlandią.
Grupa A: USA, Holandia, Chiny, Włochy
W tej grupie miniony weekend przyniósł najwięcej niespodzianek - Stany Zjednoczone uległy Chinom, a Włochy, bez straty seta dwukrotnie pokonały Holandię, obnażając przy tym całą listę mankamentów podopiecznych Petera Blange. - W kluczowych momentach brakowało nam zwłaszcza bloku - uznał kapitan "pomarańczowych” Jeroen Trommel.
- Z każdym meczem gramy lepiej, widać wyraźny progres. To cieszy najbardziej, szczególnie przed decydującymi o pierwszym miejscu w grupie meczami z USA - podkreślił najlepszy gracz ekipy Anastasiego Matej Cernic. Tylko i aż 4 oczka dzielą Włochów od lidera. - To bezpieczny dystans, ale postaramy się za tydzień umocnić swoją pozycję i definitywnie zapewnić sobie awans do Final Six - zapowiedział David Lee. - Nie mamy nic do stracenia i bardzo chcemy pojechać do Belgradu - ripostował Matej Cernić.
Grupa B: Argentyna, Korea Płd, Francja, Serbia
Do Belgradu bardzo chcieliby pojechać również Francuzi, ale po przegranym dwumeczu z Serbią ich droga znacznie się wydłużyła. Z pierwszej pozycji w zestawieniu spadli na trzecią i bardzo prawdopodobne, że o drugą, premiowaną awansem do FS lokatę zawalczą w bezpośredniej konfrontacji z Argentyną (w ostatni weekend fazy grupowej). - Jestem wściekły nie dlatego, że przegraliśmy z Serbią, bo to bardzo silny rywal, ale ponieważ moi zawodnicy nie zrobili nic, by zmienić obraz gry. Muszą zmienić swoją mentalność, stać się walczakami - nie szczędził ostrych słów swoim podopiecznym Philippe Blain.
Blado wypadli powracający do kadry najbardziej doświadczeni gracze "trójkolorowych”, Stephane Antiga i Oliver Kieffer. Antiga opuścił boisko jeszcze w pierwszym secie. - Dobre zawody zaliczył tylko Loic Geiler, to miła niespodzianka - podsumował Blain.
Grupa C: Rosja, Kuba, Bułgaria, Japonia
Coraz gorętsza atmosfera robi się wokół Daniele Bagnoliego i jego podopiecznych ze Sbornej. Rosjanie przegrali, kto wie czy nie kluczowe w walce o pierwszą lokatę w grupie C spotkanie z Kubą 0:3. Dzień wcześniej wymęczyli dwa punkty w tie breaku, ale w ostatecznym rozrachunku tracą już do rewelacyjnych Kubańczyków 5 oczek. - To ja ponoszę winę za porażkę, bo nie byłem w stanie dostatecznie zmotywować swoich siatkarzy do walki - bił się w pierś szkoleniowiec Rosjan. - Walczyliśmy, ale rywale chyba chcieli wygrać bardziej, niż my - dorzucił Siergiej Tietiuchin.
Trener ekipy z Ameryki Środkowej przyznał z kolei, że jego zespół, w drugim pojedynku zachował więcej świeżości, zaś Rosjanie nie zagrali na swoim normalnym poziomie. - Być może dlatego, że po wyczerpującym tie breaku pierwszego dnia, moi młodzi zawodnicy szybciej zregenerowali siły. To mogło mieć decydujące znaczenie - stwierdził Samuels Blackwood przyznając też, że cztery punkty zdobyte na trudnym, rosyjskim terenie znacznie przybliżają jego drużynę do turnieju finałowego.
O wyjeździe do Belgradu mogą natomiast definitywnie zapomnieć Bułgarzy, którzy ponieśli kolejną porażkę w starciu z Japończykami i choć tym razem spisali się znacznie lepiej, niż w pamiętnym, przegranym 0:3 meczu w Warnie, to nijak nie potrafili znaleźć recepty na niemal doskonałą japońską defensywę. - Wciąż szukamy swojego rytmu. Mamy momenty świetnej gry, ale zaraz potem przychodzą błędy i seryjnie tracone punkty - wyliczał słabości swoje i kolegów zrezygnowany Wladimir Nikołow.
Grupa D: Brazylia, Polska, Wenezuela, Finlandia
Brazylia - jedyny do minionej soboty niepokonany zespół LŚ znalazła wreszcie pogromcę. W czasie gdy biało-czerwoni lekko i przyjemnie wygrywali z Wenezuelą, Finowie toczyli twardy bój z Canarinhos, pokonując ich ostatecznie 3:2.- Finlandia to bardzo dobry zespół, który może pokonać każdego rywala - skwitował trener Rezende.
Porażka, choć dotkliwie zabolała Gibę i spółkę, nie miała wpływu na układ sił w tabeli. Siatkarze Bernardo Rezende mogą już szykować się na Belgrad i myśleć o zdetronizowaniu USA. Z liczbą 21 oczek pewnie przewodzą w grupie D i nikt ani nic nie odbierze im biletu do Serbii. Final Six marzy się też młodej gromadce Daniela Castellaniego. Żeby ziścić swoje marzenia polscy siatkarze muszą jednak wznieść się na najwyższy poziom swoich możliwości i pokonać groźnych Finów, najlepiej trzy razy. Czy dadzą radę?
- Zrobimy wszystko, by pokonać Finlandię cztery razy, ale czasami styl gry i realizacja założeń taktycznych są ważniejsze, niż końcowy wynik - uznał Daniel Castellani. - Nie będzie łatwo pokonać Finów w Tampere, ale na polskim gorącym terenie na pewno damy radę - dorzucił kapitan Michał Bąkiewicz.
źródło: inf. własna/fivb
Powrót do listy