Jacek Nawrocki: Resovia trudnym rywalem
Broniąca tytułu PGE Skra Bełchatów oraz Asseco Resovia Reszów zagrają w finale PlusLigi. Drużyna trenera Daniela Castellaniego regularnie zwyciężała rzeszowski zespół w ekstraklasie i Pucharze Polski.
Plusliga: Dosyć szybko rozprawiliście się w półfinale z Jastrzębiem. Trzy mecze, niewiele emocji, może poza tym drugim spotkaniem, ale spowodowane to było bardziej tą słynną już sytuacją z ustawieniem.
Jacek Nawrocki: To prawda, krótko trwał ten półfinał, bo tylko trzy mecze. Każde z tych trzech spotkań było jednak zupełnie inne. Na najsłabszym poziomie stał ostatni pojedynek w Jastrzębiu. Te dwa mecze w Bełchatowie były ciekawsze. Być może w ostatnim spotkania zespoły były spięte, stąd też nie było zbyt wiele dobrej siatkówki. Popełniliśmy mniej błędów od gospodarzy i stąd nasza wygrana. Zdecydowały o tym dwa elementy to znaczy zagrywka i odbiór.
- Być może wpływ na niski poziom tego trzeciego meczu miała wasza druga batalia i to ogromne zamieszanie z ustawieniem Jastrzębia, a później punktacją?
- Na pewno ten incydent wywołał pewne emocje, ale trzeba pamiętać, że zawodnicy wychodząc na boisko są czasami bardziej zdeterminowani chęcią sportowego pokazania i udowodnienia kto miał rację. To trwa jednak dosyć krótko, bo po kilku piłkach ten ferwor walki, publiczność i stawka powodują, że w głowie jest tylko jeden mecz, ten właśnie trwający, o reszcie się zapomina.
- Oglądając to trzecie starcie Skry i Jastrzębia odniosłem wrażenie, że waszym przeciwnikiem nie jest drużyna po drugiej stronie siatki, a utrzymanie poziomu koncentracji. Były takie momenty gdzie niszczyliście Jastrzębie, ale były też i takie w których popełnialiście szkolne błędy.
- Dokładnie tak. Nasza gra falowała w tym trzecim meczu. Było to zależne od poziomu skupienia, mobilizacji przed następną akcją i często gubiliśmy przewagi, ale to tylko dowód na to, że ten mecz nie stał na zbyt wysokim poziomie. Na szczęście starczyło koncentracji na tyle, że wygraliśmy.
- Kłopoty mieli wszyscy, nawet Mariusz Wlazły nie zagrał na swoim poziomie.
- Ja będę się upierał przy tym, że Mariusz zagrał niezłe zawody, a to dlatego, że w tym decydującym moim zdaniem pierwszym secie zagrał znakomicie. Bardzo dobrze serwował, radził sobie z podwójnymi i potrójnymi blokami, kilka niezłych akcji jeżeli chodzi o destrukcję i to wszystko nie wystawia takiej złej laurki Mariuszowi. Oczywiście wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że gra fantastyczne spotkania z niebotycznymi statystykami, ale przypominam, iż jest to siatkówka, tu gra sześciu ludzi. Poza tym wiadomo, że przeciwnicy szykują się zwłaszcza na jego ataki.
- Imię Dawid w Bełchatowie jest ostatnio chyba najczęściej wypowiadane przez kibiców z pozytywnym wydźwiękiem. W GKS Dawid Nowak strzela bramki w każdym meczu, w Skrze forma Dawida Murka też wyraźnie poszła w górę. Te trzy mecze z Jastrzębiem zagrał bardzo dobrze i chyba wytrącił argument niektórym osobom krytykującym go za dotychczasową grę w Skrze.
- Myślę, że to był kluczowy zawodnik w tych trzech spotkaniach, bardzo zmobilizowany. To prawda, że może nie zawsze grał u nas kapitalnie, ale ten półfinał z Jastrzębiem to był Dawid w bardzo dobrym wykonaniu.
- Resovia będzie waszym przeciwnikiem w finale. Skra ma patent na rzeszowian, bo w ostatnich trzynastu bodajże meczach pozwoliliście rywalowi ugrać zaledwie dwa sety.
- To nie ma żadnego znaczenia. Resovia jest bardzo trudnym rywalem budowanym pod mistrzostwo Polski i te wszystkie słowne przepychanki, że muszą czy nie muszą także trzeba zostawić z boku. W Rzeszowie cel jest jeden – zdobyć tytuł mistrza Polski. Tak się składa, że my też mamy taki cel. Zobaczymy kto zwycięży, a ja oczywiście wierzę w to, że Skra po raz piąty zdobędzie mistrza.