Jacek Nawrocki wraca do Bełchatowa. Jako przeciwnik PGE Skry
Powiem jak Orest Lenczyk, który kiedyś stwierdził, że gra przeciwko swojej kochanej Wiśle Kraków. Ja zagram ze swoją kochaną Skrą - tak przed meczem w Bełchatowie mówi Jacek Nawrocki, trener Cerradu Enei Czarnych Radom, którzy w środę zmierzą się z PGE Skrą.
Nawrocki od początku sezonu prowadzi zespół z Radomia. Do męskiej siatkówki wrócił po siedmiu latach pracy z kobiecymi drużynami: reprezentacją Polski i Grupą Azoty Chemik Police. Większość swojej kariery spędził w Bełchatowie, najpierw jako zawodnik, następnie jako trener, a później jako konsultant.
- To mój klub - mówi o PGE Skrze trener. Trafił do niego 28 lat temu z Lechii Tomaszów i na zawsze zapisał się w historii. Na udział we wszystkich największych sukcesach w kraju i za granicą. Pierwszym był awans do ekstraklasy, ale po jednym sezonie drużyna spadła.
Grałem i równocześnie prowadziłem młodzieżowe drużyny w Lechii Tomaszów - wspomina.
Po degradacji Nawrocki, absolwent AWF, dostał propozycję dołączenia do sztabu szkoleniowego. Został asystentem Wiesława Czai, wciąż grającym. Następnie asystował Ireneuszowi Mazurowi i Danielowi Castellaniemu. Gdy Argentyńczyk objął reprezentację Polski, Nawrocki dostał szansę samodzielnej pracy z PGE Skrą.
Pod wodzą Nawrockiego PGE Skra zwyciężała w PlusLidze, było o włos od zwycięstwa w Lidze Mistrzów, po pamiętnym spotkaniu z Zenitem Kazań w łódzkiej Atlas Arenie, wygrywała z najlepszymi na świecie, m.in z bezkonkurencyjnym wtedy Trentino Volley czy potężnym Zenitem Kazań. Dwa razy była druga w Klubowych Mistrzostwach Świata, a raz zajęła trzecie miejsce.
Mimo że potężny klub stać było na największe polskie gwiazdy, trener nie bał się stawiać na młodzież. Dał szansę nieznanemu wówczas Karolowi Kłosowi, u którego dostrzegł duży potencjał, od początku był przekonany, że Bartosz Kurek, wbrew opiniom, ma zadatki na wielkiego gracza ma Bartosz Kurek, nie wahał się dać szansy młodziutkiemu Aleksanderowi Atanasijeviciowi.
Po zwolnieniu Castellaniego z funkcji trenera reprezentacji Polski, Nawrocki był najważniejszym kandydatem na jego następcę. Musiał jednak wybierać - kadra czy PGE Skra. - Na początku usłyszałem, że będę mógł łączyć funkcje. Okazało się jednak, że muszę wybierać, dlatego postawiłem na klub, który dał mi szansę - mówi.
W sezonie 2012/2013 bełchatowska drużyna zajęła dopiero piąte miejsce w PlusLidze, przegrywając ćwierćfinał z Asseco Resovią. Kontrakt Nawrockiego nie został przedłużony, mimo zdobycia Superpucharu Polski i trzeciego miejsca w Klubowych Mistrzostwach Świata.
Z Nawrockim w sztabie trenerskim PGE Skra zdobyła w sumie 23 trofea i medale, w tym siedem tytułów mistrza Polski.
Trener zaczął pracę z młodzieżowymi reprezentacja Polski, a następnie w SMS Spała. Z dużymi sukcesami, bo był jednym z twórców drużyny, która nigdy nie przegrała meczu i z której wyszli m.in. Jakub Kochanowski, Bartosz Kwolek, Tomasz Fornal czy Norbert Huber. Wcześniej z reprezentacją Polski juniorów, w składzie z Aleksandrem Śliwką, zdobył wicemistrzostwo Europy.
W 2021 roku wrócił do PGE Skry. Nieoficjalnie, by pomóc Mieszko Gogolowi wydźwignąć zespół z kryzysu. - Temu klubowi nie mogłem odmówić - przekonywał.
W swojej karierze trenerskiej raz grał przeciwko PGE Skrze.
To było w czasie, gdy istniała jeszcze młoda PlusLiga. Przyjechaliśmy do Bełchatowa z SMS-em Spała, mając w składzie Śliwkę i Szymurę. Wygraliśmy wysoko, podobnie jak całe rozgrywki - opowiada.
W środę po raz pierwszy poprowadzi w oficjalnym spotkaniu seniorski zespół przeciwko klubowi, któremu najwięcej zawdzięcza. - Zagram ze swoją ukochaną Skrą - podkreśla. - Na razie nie patrzę na nasze problemy, których w Radomiu mamy bardzo dużo. To zajmuje mnie bardziej niż powrót do Bełchatowa. Na pewno jednak będzie to duże przeżycie - kończy.
Powrót do listy