Jak na mecz na szczycie przystało
Po prawie trzygodzinnym, niezwykle emocjonującym pojedynku, Asseco Resovia pokonała mistrza Polski PGE Skrę Bełchatów 3-2. Dla bełchatowian była to druga porażka z rzędu, natomiast rzeszowianie po trzech kolejkach wciąż zachowują miano niepokonanego zespołu.
Siatkarze Asseco Resovii w środowy wieczór w konfrontacji z siedmiokrotnym mistrzem Polski pokazali, że ich aspiracje do złota są jak najbardziej uzasadnione. - To zwycięstwo było czymś heroicznym, bo przecież graliśmy bez dwóch zawodników z podstawowej szóstki: Alka Achrema i Grzeska Kosoka. To jest najlepszy przykład na to, jak silny i wyrównany jest nasz skład w tym sezonie - mówi Georg Grozer. Niemiecki atakujący Asseco Resovii, podobnie jak i jego pozostali koledzy z zespołu, byli pod wrażeniem atmosfery, w jakiej odbywał się mecz. - Można ją było wręcz wyczuć na hali. Ta cała otoczka była ważnym dodatkiem do dobrego meczu, bo oba zespoły zasługują na brawa za postawę w tym spotkaniu - stwierdził rozgrywający gospodarzy, Maciej Dobrowolski.
Siatkarze z Bełchatowa nie byli jednak zachwyceni postawą kibiców, którzy przy każdej nadarzającej się okazji nie szczędzili gwizdów przede wszystkim Mariuszowi Wlazłemu. - Za taki sposób zachowania kibicom należy się “wielki burak” - mówi rozgrywający PGE Skry, Paweł Woicki i dodaje. - Kibice zachowywali się trochę jak w „remizie strażackiej”. Płacąc za bilety mają prawo się tak zachowywać, ale ja ma też prawo powiedzieć, że bardzo nam się to nie podobało. Dla mnie osobiście bardzo przykro było być na tym meczu - mówi siatkarz, który przed trzema laty zdobył w barwach zespołu z Rzeszowa wicemistrzostwo Polski. - Ta atmosfera i gwizdy jeszcze bardziej nas nakręciły i sprawiły, że doprowadziliśmy do tie-breaka.
- Dziękuję kibicom, bo gdyby nie ich zachowanie, pewnie spuścilibyśmy głowy - dodaje grający ze złamanym palcem Michał Winiarski. Z kolei kapitan ekipy z Bełchatowa, Mariusz Wlazły, nic nie robił sobie z gwizdów i nie dał się wyprowadzić z równowagi. Kibice mają mu za złe zrezygnowanie z występów w reprezentacji. - Ja już wszystko wyjaśniłem z PZPS. Zapadły pewne decyzje, dlatego takie zachowanie mnie nie rusza. W dużej mierze jest to wina dziennikarzy, którzy sztucznie nakręcają atmosferę – mówił na pomeczowej konferencji prasowej, Mariusz Wlazły i dodawał - Odnośnie zachowania kibiców, to sprawą każdego z osobna, który kupuje bilet i przychodzi na halę jest to, czy uszanuje pewne porozumienie lub nie. Resovia zagrała dobry mecz i wygrała zasłużenie - przyznał atakujący zespołu z Bełchatowa.
Losy meczu rozstrzygnęły się w tie-breaku, choć gospodarze mieli szansę na wcześniejsze zakończenie spotkania na swoją korzyść (w IV secie mieli meczbola). – W końcówce tie-breaka wszystko kończył Grozer i to zaważyło na tym, że przegraliśmy. Tak na dobrą sprawę, ten tie-break to mecz Grozer kontra Skra – mówi Woicki i dodaje. - Po takim meczu, jaki zagraliśmy z Kędzierzynem podeszliśmy do pojedynku w Rzeszowie bardzo skoncentrowani i przede wszystkim walczyliśmy na trudnym terenie i bardzo wymagającym przeciwnikiem. Niestety, polegliśmy, ale miejmy nadzieję, że w następnym meczu z Resovią już wygramy – zapowiada rozgrywający mistrzów Polski, który podkreślił, że przyczyn porażki jego zespołu nie należy doszukiwać się w jakimś kryzysie. - To jest tylko dowód na to, że wszystkie zespoły się wzmocniły i o kolejne mistrzostwo Polski będzie nam bardzo ciężko. Na pewno jednak nie przegraliśmy jeszcze sezonu. Mamy charakter, to pokazaliśmy i to jest w tym wszystkim najważniejsze. Myślę, że i nasza dobra gra z meczu na mecz będzie coraz lepsza i stopniowo złapiemy swój normalny rytm – mówi Paweł Woicki, a trener gospodarzy Andrzej Kowal dodaje. - Spodziewałem się tie-breaka, bo obie drużyny grają jeszcze nierówno i obie mają problemy kadrowe. Nas cieszy jednak zwycięstwo.