Jak to z transferem Michała Winiarskiego było
Przyjście do Skry Bełchatów Michała Winiarskiego to obok transferu Pawła Abramowa do Jastrzębskiego Węgla było najbardziej spektakularnym transferem w PlusLidze. Wicemistrz świata wraca do kraju i po wyleczeniu kontuzji będzie odpowiadał za przyjęcie mistrzów Polski.
O powrocie do Bełchatowa Michała Winiarskiego mówiło się już w zeszłym roku. Wówczas jednak nic z tego nie wyszło. - Nie chciał sam zawodnik, więc nie było szans, żeby nas wzmocnił - mówi prezes PGE Skry Konrad Piechocki.Temat wrócił jednak przed tym sezonem. Znów szefom mistrzów Polski zamarzył się powrót Michała, choć twierdzili, że skład jest już skompletowany, bo Skra dysponowała czterema zawodnikami grającymi na tej pozycji (Michał Bąkiewicz, Dawid Murek, Stephan Antiga i Bartosz Kurek). Sytuacja podobna do tej sprzed roku jaka miała miejsce ze środkowymi. Było ich trzech (Janne Hiekkinen, Radosław Wnuk i Daniel Pliński), gdy nagle okazało się, że Marcin Możdżonek właśnie podpisał kontrakt i będzie grał w Bełchatowie. - Nie kłamałem mówiąc, że mamy skompletowany skład - mówi Konrad Piechocki. - Nie szukaliśmy na siłę wzmocnienia, tym bardziej, że Bartosz Kurek pokazał w kadrze jak duży zrobił postęp i że możemy liczyć na jego bardzo dobrą grę.
Od przybytku głowa jednak nie boli tym bardziej, że bełchatowianie walczyć będą w tym roku aż na czterech frontach. Obrona mistrzostwa i Pucharu Polski to rzecz oczywista. Skrze marzy się także Final Four. Do tego doszło także zaproszenie do udziału w reaktywowanych Klubowych Mistrzostwach Świata, które w listopadzie rozegrane będą w Katarze. Długa ławka rezerwowych jest w tej sytuacji niezbędna. Powrócił więc temat Michała Winiarskiego, choć podpisane przez zawodnika na początku roku przedłużenie kontraktu z Itasem Trentino skomplikowało bardzo sytuację. Na szczęście jednak pojawiło się światełko w tunelu, gdy okazało się, że włosi podpisali kontrakt z Kubańczykiem Osmany Juantorenną. Kolejny obcokrajowiec w składzie Itasu oznaczał, że ktoś będzie musiał usiąść na ławce rezerwowych. W tym szefowie Skry upatrywali więc szansę na korzystne załatwienie sprawy.
Konrad Piechocki poleciał do Włoch na rozmowy. Itas postawił jednak cenę zaporową. Jaką? Tego żadna ze stron ujawnić nie chce. Nieoficjalnie mówi się, że było to kilkaset tysięcy euro. Na taki wydatek nie stać było mistrzów Polski więc rozmowy utknęły w martwym punkcie. Negocjacje się przeciągały, a postępu nie było, więc prezes Skry podziękował więc za próbę i miał już wracać do Polski, gdy... odezwał się telefon z propozycją wrócenia do rozmów. - Proszę mi wierzyć, że była to jedna z trudniejszych operacji do przeprowadzenia jakie miałem za swojej kadencji w Skrze - mówi Konrad Piechocki. - Udało się jednak. Nie chce mówić, że na naszych warunkach, ale na pewno jesteśmy usatysfakcjonowani i nasz budżet to wytrzyma. A jak to była kwota? Nie powiem. Po pierwsze tajemnica handlowa, po drugie rozliczenia są w różnej formie. Najważniejsze, że Michał wróci do Bełchatowa.
Michał Winiarski leczy jeszcze kontuzję we Włoszech. Już niebawem ma jednak przylecieć do Polski i pod okiem trenera Jacka Nawrockiego przygotowywać się do sezonu. Obaj panowie się jednak doskonale znają, bo wicemistrz świata występował już w Bełchatowie, a asystentem pierwszego szkoleniowca był wówczas właśnie Nawrocki. Powrót do listy