Jak u Santilliego
Były szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla, Roberto Santilli wykonał z drużyną kawał solidnej pracy, uwieńczonej wywalczeniem Pucharu Polski i srebra PlusLigi. Nic więc dziwnego, że gdy kilka dni temu w śląskim klubie na trenerskiej ławce znów zasiadł Włoch, siatkarze odzyskali wiarę w powodzenie i motywację do ciężkiej pracy.
- Jest bardzo podobny do Roberto Santilliego. Ma niezwykle poważne podejście do siatkówki - mówi o nowym szkoleniowcu, Lorenzo Brnardim Igor Yudin. - Z trenerem Santillim mało pracowałem, ze względu na kontuzję. Ale z tego, co widzę teraz, szkoła włoska najbardziej mi odpowiada, podobnie jak chłopakom. Coś w tym jest, że Włosi jakoś inaczej przykładają się do roboty - ocenia Grzegorz Pająk.
To dopiero drugi tydzień współpracy z byłym, wielkim siatkarzem, a jastrzębscy zawodnicy już odczuwają zmiany na lepsze. Nie ukrywają też, że treningi są cięższe, a wymagania jakościowe znacznie poszły w górę.
Zaczęło się od konsultacji z trenerem odpowiedzialnym za przygotowanie fizyczne, Christianem Veroną. - Bardzo nam pomógł. Dostaliśmy sporo informacji - w jakim celu robimy poszczególne ćwiczenia i jakie korzyści one przyniosą. Wszystko mamy rozplanowane - co będzie jutro, za dwa dni, co powinniśmy jeść. To kolosalna zmiana - informuje młody rozgrywający JW ciesząc się, że na razie ani on, ani żaden z kolegów nie został wysłany na rygorystyczną dietę. - Jako profesjonaliści sami musimy wyrobić sobie dobre nawyki w jedzeniu, kontrolować dietę i szczerze mówiąc, chciałbym zrzucić trochę tkanki tłuszczowej - zdradza Pająk.
Treningi na hali także uległy zmianie, są bardziej szczegółowe. Bo Bernardi to absolutny profesjonalista, wyjątkowo dbający o detale. - To perfekcjonista aż do bólu i jego podejście promieniuje na nas - podkreśla Grzegorz Pająk. - Nie ma tak, że przychodzimy i po prostu trenujemy. Zawsze jest jeden element, na którym koncentrujemy się szczególnie, np. kończenie piłek wysokich. Tego właśnie potrzebujemy, bo mamy młody zespół i młodych graczy. To jest właściwy kierunek - dorzuca Yudin.
Perfekcjonizm Bernardiego można było dostrzec w pucharowym spotkaniu z Wieluniem - jak bardzo się denerwował, gdy coś nie wychodziło, jak instruował, by każdy drobiazg był wykonany prawidłowo. Cały czas rzucał uwagi, radził jak zagrać. Nawet kiwka Grzegorza Pająka w tie breaku była sugestią Włocha. - Trener widział, że odpuszczają, gdy ja wystawiam i to się sprawdziło. My gramy, trener steruje - tak można to nazwać w skrócie. Nawiązuje się między nami naprawdę fajna współpraca, z optymizmem patrzymy w przyszłość - cieszy się II reżyser gry jastrzębian.
- Odkąd Lorenzo Bernardi przyszedł do drużyny, treningi wyglądają o wiele lepiej, myślę też, że atmosfera jest znacznie lepsza. Chcemy grać dla niego i z nim. Cieszymy się z tej zmiany, to duży plus dla drużyny - nie ma wątpliwości Igor Yudin.
Optymizm jastrzębskich graczy nie jest udawany. Widać, że zaufali Bernardiemu, a przede wszystkim, włoskiej szkole siatkówki. Specjalnie to nie dziwi, bo przecież większości z nich - Yudinowi, Łomaczowi, Nowikowi czy Ruskowi takie metody i taki styl pracy kojarzą się z zeszłorocznym sukcesem, największym w historii klubu.