Jakub Bednaruk: „naparzamy” się o siódme miejsce, to nieprawdopodobne
Trwa rywalizacja o miejsca 7-8 w klasyfikacji PlusLigi pomiędzy Jastrzębskim Węglem a AZS-em Politechniką Warszawską. W serii do dwóch zwycięstw jest remis 1:1. - Może brakowało trochę jakości, ale na pewno nie emocji. Fantastyczne widowisko, z przyjemnością prowadzi się taki mecz, takich ludzi - ocenił trener Bednaruk po drugim spotkaniu play off.
W rundzie zasadniczej Jastrzębski Węgiel rozegrał aż jedenaście tie breaków, ale tylko pięć rozstrzygnął na swoją korzyść. W sobotę, w drugim starciu o siódme miejsce w klasyfikacji podopieczni Marka Lebedew przegrali kolejny pięciosetowy dreszczowiec. - Jeśli ktoś wierzy w istnienie karmy, to wie, że nie mogliśmy zakończyć tego sezonu wynikiem 3:0 lub 1:3, musieliśmy zagrać tie break. To jest dla mnie taka lekcja z kończących się rozgrywek - mówił pół żartem, pół serio szkoleniowiec jastrzębian.
Całkiem poważnie dodał, że w niedzielę, w trzecim spotkaniu serii z AZS-em Politechniką Warszawską spodziewa się równie ciężkiej przeprawy. - Na pewno zostawimy na boisku wszystkie siły, całą energię, którą jeszcze posiadamy. Oczekuję zaciętej bitwy i mam nadzieję, że wesprze nas więcej kibiców niż w sobotę. Będzie nam się grać trochę łatwiej, bo ze świadomością, że kolejny dzień będzie już wolny.
Z kolei Jakub Bednaruk, trener stołecznej drużyny przyznał, że jest niezwykle dumny ze swoich zawodników. - Jastrzębski Węgiel też powinien być dumny ze swoich. Walczymy o siódme miejsce, które nikomu nic nie daje, a i tak się „naparzamy”. To jest coś nieprawdopodobnego pracować z ludźmi, którzy tak mocno biją się nawet o siódmą lokatę. Może brakowało trochę jakości, ale na pewno nie emocji. Fantastyczne widowisko, z przyjemnością prowadzi się taki mecz, takich ludzi.
Nieco patetyczny ton, w charakterystyczny dla siebie sposób zgasił żartem. - W nagrodę, w niedzielę zespół nie będzie miał rozruchu.
Jan Firlej, który na krótko pojawił się na boisku w sobotnim pojedynku przyznał bez ogródek, że Politechnika Warszawska przyjechała do Jastrzębia-Zdroju z jednym, konkretnym celem - by zostać na Górnym Śląsku do niedzieli. - Od razu nastawiliśmy się na to, że wygrywamy tutaj obydwa mecze i wracamy do Warszawy z siódmym miejscem. Na razie udało się zrealizować pięćdziesiąt procent planu, reszta, mam nadzieję, w niedzielę.
Zupełnie inny punkt spojrzenia przedstawił kapitan górniczej ekipy Michał Masny. Przyznał, że on i koledzy mocno liczyli na zakończenie sezonu już w sobotę. - Nie udało się, taki jest sport - raz się wygrywa, raz przegrywa. Sami sobie troszeczkę namieszaliśmy w głowach i trochę się pogubiliśmy. Brawa dla Politechniki. W niedzielę będzie nowy dzień, nowy mecz.
Trzeci, ostatni pojedynek batalii o miejsca 7-8 zostanie rozegrany w niedzielę, w Jastrzębiu-Zdroju, o godz. 18.00.
Powrót do listy