Jakub Bednaruk: ten zespół nadal kształtuje charakter
AZS Politechnika Warszawska piątkowe spotkanie rozpoczęła od przegranej w pierwszej partii z Transferem Bydgoszcz. Tak jak powiedział trener Jakub Bednaruk, jego zespół wyciągnął wnioski ze spotkania w Jastrzębiu i nie pozwolił sobie na wyrwanie wygranej. W kolejnych partiach, drugiej i trzeciej, warszawski zespół pokonał na przewagi Transfer Bydgoszcz, a w ostatniej zdominował rywala i wygrał do 17.
Wojciech Jurkiewicz (kapitan Transferu Bydgoszcz): Zacznę od gratulacji dla trenera i kapitana drużyny zwycięskiej. Mecz walki, tak jak się tego spodziewaliśmy. Ciężkie spotkanie, które nie ułożyło się po naszej myśli. Pierwszy set w miarę spokojnie przez nas wygrany, w pewnym sensie kontrolowany. W drugim secie ta gra mocno falowała. Przewaga z jednej strony przerzucała się na drugą. W końcówce okazał się lepszy zespół gospodarzy. Potem nastąpił dla nas nieszczęsny dla nas trzeci set, którego wydawało się, że w końcówce dostaliśmy na tacy, ale nie umieliśmy postawić kropki nad i. Myślę, że ta przegrana partia przełożyła się na naszą postawę w czwartym secie, w którym warszawska drużyna złapała wiatr w żagle i już nie wypuściła z rąk swej szansy na zwycięstwo. My teram mamy przed sobą ciężką drogę – nie tylko warunki pogodowe nie sprzyjają, to jeszcze atmosfera w autokarze nie będzie zbyt ciekawa.
Marcin Nowak (środkowy AZS Politechniki Warszawskiej): Cieszę się bardzo, że wygraliśmy, bo bardzo potrzebowaliśmy tego zwycięstwa. Czekaliśmy na nie już od dłuższego czasu. Ostatnie mecze, które graliśmy, graliśmy naprawdę coraz lepiej. Zyskaliśmy dużo pewności siebie i wiary w to, że naprawdę potrafimy grać. Dziś chcieliśmy to pokazać. Znów jednak w pierwszym secie byliśmy lekko sparaliżowani. Niektóre nieudane nasze sytuacje, które normalnie byłyby wygrane, gładko przegraliśmy tego pierwszego seta. Tylko i wyłącznie mobilizacja, determinacja i ogromna chęć wygranej, wyzwoliła w nas dobre emocje i dobre zagrania, które coraz częściej pojawiały się na boisku. Pokazaliśmy, że umiemy grać w siatkówkę. Dwa sety, które wygraliśmy na przewagi, umocniły nas w przekonaniu, że potrafimy dobrze rozgrywać poszczególne akcje i jesteśmy zawodnikami, którzy w cięższych momentach, potrafią obrócić sytuację na swoją korzyć. Cieszymy się, że wyciągnęliśmy końcówki, a czwartego seta od początku do końca kontrolowaliśmy. Najważniejsze, że wygraliśmy to spotkanie za trzy punkty, ponieważ to było dla nas bardzo ważne i bardzo cenne.
Marian Kardas (trener Transferu Bydgoszcz): Przyjechaliśmy do Warszawy wygrać ten mecz za trzy punkty. Dobrze zaczęliśmy. Trzeba powiedzieć, że w każdym secie dobrze zaczynaliśmy, mieliśmy przewagę. Tylko i wyłącznie z naszej winy nie potrafiliśmy tej przewagi utrzymać do końca tego drugiego, trzeciego seta. Nawet w czwartym secie powadziliśmy 3:0. Wiadomo, że to nie jest wysokie prowadzenie, ale jeżeli zaczyna się seta od prowadzenia, to nie wiem, dlaczego w grę zespołu wkrada się niepokój, niepewność… Oczywiście końcówki dwóch setów: drugiego i trzeciego, przegrane na własne życzenie, praktycznie oddaliśmy je drużynie z Warszawy. To nie ona wypracowała te końcówki, tylko my po prostu złymi zagrywkami skończyliśmy seta dla przeciwnika. W trzecim secie mamy setową piłkę w górze, Marcin Wika robi przejście środkowej linii, później dwa razy atakuje w aut, to jest to prezent dla przeciwnika. Niestety zwycięska jest tylko jedna drużyna – AZS Politechnika Warszawska – a my nadal zostajemy na ostatnim miejscu tabeli. Naprawdę szkoda, bo liczyłem na to i byłem o tym przekonany, że jesteśmy w stanie tutaj wygrać. Nie udało się. Trenujemy i walczymy dalej.
Jakub Bednaruk (trener AZS Politechniki Warszawskiej): Chciałbym wrócić jeszcze do zeszłego tygodnia, kiedy przegrywaliśmy końcówki. Dzięki tej lekcji takie końcówki, jak dzisiaj, wygrywaliśmy. Chodzi o to, żeby takich możliwości rozegrać paręnaście razy. Wtedy wykształca się w zespole charakter, pewność siebie i w najważniejszym momencie ręka nie nam zadrżała i o to chodziło. Nam zadrżała w Jastrzębiu i się skończyło, jak się skończyło. To jest nauczka. Ten zespół nadal kształtuje swój charakter. Z jednej strony cieszymy się, ale z drugiej jestem bardzo zły na zespół, że grając mecz o życie i rozpoczynamy pierwszego seta, od wprowadzania Bydgoszczy do grania. Zaczynamy drugiego seta i znów wprowadzamy przeciwników do grania. Zaczynamy czwartego seta od przegranej 0:3, od naszych głupich błędów. Jeśli będziemy myśleć, że jak zespół z Bełchatowa, czy Rzeszowa, przy 16 punkcie włączymy drugi bieg i wtedy zaczniemy wygrywać, to ja się na to nie zgadzam. Jeśli kto chce przyjeżdżać do Warszawy i chce z nami wygrać, to my musimy mu dopaść do gardła. Jestem zły na mój zespół, za to, że pozwala zdobyć przeciwnikowi przewagę emocjonalną, ale cieszę się ze zwycięstwa