Jakub Bednaruk: zrobiliśmy wszystko, na co było nas stać
Chemik Bydgoszcz przegrał na własnym parkiecie z wicemistrzem Polski, ZASKĄ Kędzierzyn-Koźle. Pomimo walki nie udało się podopiecznym Jakuba Bednaruka ugrać seta. - Daliśmy z siebie maksa, jeżeli mamy przegrywać to w taki sposób - mówi szkoleniowiec z grodu nad Brdą.
Ten tydzień był bardzo trudny dla drużyny Chemika. Kłopoty zdrowotne sprawiły, że klub musiał szybko szukać dwóch nowych rozgrywających. Dodatkowo w sobotnim pojedynku nie mogli zagrać dwaj przyjmujący, Bartłomiej Lipiński i Paweł Gryc. Pomimo to, bydgoszczanie nawiązali walkę z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. - Daliśmy z siebie maksa, jeżeli mamy przegrywać to w taki sposób. Nie zwieszaliśmy głów, w żadnym momencie, nawet jak coś nie szło. Nie było nawet chwili zwątpienia, zdegustowania. Zagraliśmy tak, jak umieliśmy najlepiej. Ale powtarzam: jeżeli mamy przegrywać, to chce przegrywać w taki sposób. Każdy próbował, był pozytywnie nastawiony. Ten tydzień był dla nas ciężki, praktycznie mieliśmy jeden trening szóstkowy. Zrobiliśmy wszystko, na co było nas stać. Wydaję mi się, że kibice też to widzieli - uważa Jakub Bednaruk.
Nowi zawodnicy w szeregach Chemika nie mieli zbyt wiele czasu na przygotowanie się do pojedynku z wicemistrzem kraju. - Oboje potrzebują trochę czasu. W czwartek na treningu Cieślik całkiem nieźle się prezentował. Wyszedł w szóstce, ponieważ miał jeden trening więcej i bardziej zna chłopaków. Karakuła przyjechał w piątek. To bardzo fajny i charakterny chłopak, cały czas jest uśmiechnięty i pozytywny. Jestem bardzo zadowolony z jego postawy. Dziękuję zawodnikom na skrzydle, którzy mu pomagali, bo nie wszystkie piłki były idealne. Pochwalę Bartka (Filipiaka - przyp. red.) - cały czas był uśmiechnięty, wychodził z opresji i zdobywał punkty z trudnych piłek. Takiego chłopaka chcę widzieć przez całą drugą rundę - twierdzi szkoleniowiec z grodu nad Brdą.
Jak długo może potrwać przerwa w grze podstawowego rozgrywającego Chemika, Raphalea "Vinhedo" Margarido? - Fizjoterapeuci i lekarze robią wszystko, by był gotowy do gry za około dwa tygodnie. To jest 35-latek, który się nie oszczędzał. Każde ćwiczenie to dla niego najważniejsze ćwiczenie w życiu. Ma fantastyczny charakter, ale czasami trzeba podejść do pewnych rzeczy ze spokojem. Oboje z Lipińskim chcieli w tym meczu zagrać. Przed pojedynkiem z Cuprum nie wyobrażali sobie, że nie wyjdą na boisko, sami do mnie przyszli. Zaryzykowaliśmy w spotkaniu z Lubinem, co nam się nie opłaciło - kończy trener bydgoszczan.
Chemik następny mecz rozegra za 10 dni. 30 stycznia bydgoszczanie zmierzą się na wyjeździe z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie.