Jakub Bochenek: życzyć przede wszystkim zdrowia
Dyrektor siatkarskiej sekcji GKS-u Katowice Jakub Bochenek podsumował pierwszą połowę sezonu w wykonaniu zespołu.
Za nami niemal cała połowa sezonu 2021/2022, którą GKS zakończył z dorobkiem 11 punktów. Czy biorąc pod uwagę czynniki od klubu niezależnie, które miały wpływ na taki, a nie inny bilans gier w tym sezonie, możemy być w jakimś stopniu zadowoleni z postawy drużyny?
Zdecydowanie tak. Zaczęliśmy sezon wyśmienicie, bo od zwycięstwa z Treflem Gdańsk. Później przyszła sensacyjna, ale jak najbardziej zasłużona wygrana z Asseco Resovią. W kolejnym meczu z Aluron CMC Wartą Zawiercie również graliśmy dobrze, ale klasa rywala nie pozwoliła nam na urwanie choćby punktu. Niestety, później wszystko się posypało. Całą pracę wykonaną w okresie przygotowawczym zabrał nam COVID oraz liczne kontuzje zawodników. Stąd też nie zdobyliśmy punktów w kilku ważnych meczach, jak w starciach z zespołami z Lublina, Lubina czy Olsztyna. Na szczęście stosunkowo szybko klub doszedł do siebie i wygrał mecze z Cerrad Enea Czarnymi Radomiem oraz Stalą Nysa. W ostatnich meczach ligowych 2021 roku prezentował się znów naprawdę dobrze, ale trafił na ligową czołówkę. Patrząc na tabelę, niektórzy czują niedosyt z powodu 11 punktów, ale gdy weźmie się pod uwagę wszystkie okoliczności i problemy, jakie spotykały zespół, to ten rezultat jest naprawdę dobry. Mamy bezpieczną przewagę nad ostatnim zespołem w tabeli i wciąż liczymy się w walce o ósemkę. Wszystko rozstrzygnie się w rundzie rewanżowej.
Po bardzo dobrym początku sezonu spotkało klub szereg nieszczęśliwych wydarzeń, które miały wpływ na zdrowie katowickich siatkarzy i ich grę w ciągu sezonu. Co było najważniejsze, by przetrwać ten trudny okres i postarać się wrócić na właściwe tory?
Sztab szkoleniowy od początku przygotowań musiał mierzyć się z wieloma problemami, niezależnymi od niego. Od początku sierpnia do końca grudnia były może dwa tygodnie, w których trenerzy mieli do dyspozycji wszystkich czternastu zawodników. Poza tym okresem zawsze coś się działo i kogoś nie było. Rzeczywiście ten okres był trudny, ale najważniejszym było opanowanie emocji i wiara w obrany kierunek. Nie chcieliśmy dokonywać żadnych gwałtownych ruchów, bo z mojego doświadczenia wynika, że mogłoby to przynieść odwrotny skutek do zamierzonego. Klub, sztab i drużyna cierpliwie robili swoje, dzięki czemu wspólnie udało się wyjść obronną ręką z tego trudnego okresu.
Jakie wnioski dotyczące drużyny i jej siły na tle rywali nasuwają się Panu po dotychczasowych występach GKS-u w tym sezonie? Czy możemy uznać, że GKS idzie w dobrym kierunku i tegoroczna koncepcja budowy składu sprawdza się w praktyce?
Na to pytanie definitywnie odpowiemy sobie na koniec sezonu. Osobiście uważam, że koncepcja budowy drużyny się sprawdza. Wrócę do tego, o czym mówiłem wcześniej: mieliśmy mnóstwo problemów zdrowotnych, a mimo tego wciąż mamy niezły dorobek punktowy, pozwalający na walkę w rundzie rewanżowej nawet o play-off. Czy się to uda - czas pokaże, ale dopiero po rundzie rewanżowej będziemy mogli w całości ocenić nasz pomysł budowy zespołu.
Klub wciąż czeka na powrót do gry Jakuba Szymańskiego, ponadto dłuższa przerwa zdrowotna czeka Jakuba Nowosielskiego. Jak wygląda sytuacja zdrowotna tych zawodników i kiedy możemy oczekiwać ich powrotu do treningów?
Chcielibyśmy, aby obaj wrócili do pełni sił jak najprędzej. Kuba Szymański powoli wraca do treningów. Jest cały czas pod opieką lekarza i fizjoterapeutów. Jeśli nic złego się nie wydarzy – a mam nadzieję, że limit pecha na ten sezon już wykorzystaliśmy – to niebawem powinniśmy zobaczyć go z powrotem na boisku. Kubę Nowosielskiego czeka trochę dłuższa przerwa i w styczniu raczej nie wróci jeszcze do gry. Wszystko będzie zależało od decyzji lekarza. Dla nas zdrowie zawodników zawsze jest na pierwszym miejscu.
Po raz pierwszy od czterech lat mamy okazję brać udział w Pucharze Polski, w którym GKS awansował do 1/8 finału. Czy w tym sezonie w klubie wiążemy z krajowym pucharem szczególne nadzieje i ambicje?
Bardzo cieszę się, że rozgrywki Pucharu Polski wróciły do formuły, w których występują wszystkie drużyny PlusLigi oraz Tauron 1. Ligi. To dobre dla całej polskiej siatkówki. Nie przedstawiliśmy zespołowi żadnych celów na te rozgrywki. Zresztą nie było takiej potrzeby – to grupa ambitnych zawodników, która chce wygrywać każde kolejne spotkanie. Udanie zainaugurowaliśmy zmagania w Strzelcach Opolskich, a teraz czeka nas wyjazd do Kluczborka na spotkanie z tamtejszym Mickiewiczem. Takie mecze nigdy nie są łatwe, bo jako zespół z PlusLigi jesteśmy faworytem, a wtedy dochodzi presja wyniku. Niemniej trzeba przyznać, że nasza drabinka jest korzystna, dlatego celem minimum w Pucharze Polski jest dojście do ćwierćfinału, a tam może wydarzyć się już wszystko. To tylko jeden mecz i o sukcesie będzie decydować wiele czynników.
Jakie wyzwania dla całej PlusLigi, poza tymi związanymi z koronawirusem i organizacją spotkań w specjalnym reżimie, uważa dyrektor za najbardziej istotne dla kształtu całych rozgrywek?
Ciągle czekamy na ostateczną decyzję odnośnie kształtu rozgrywek w sezonie 2022/2023. Wiele wskazuje na to, że PlusLiga powiększy się do 16 zespołów, w których nie zabraknie drużyny z Lwowa. Czeka nas więc gorący czas pod względem organizacyjnym i logistycznym. Będzie stosunkowo dużo czasu, aby dostosować się do nowych ligowych realiów. To jednak melodia przyszłości. W tej chwili koncentrujemy się na tym, aby bezpiecznie dograć ten sezon.
Czego życzyć Panu i całej siatkarskiej GieKSie na cały 2022 rok?
Zdrowia przede wszystkim. Początek tego sezonu pokazał, że bez zdrowia ciężko sobie poradzić w profesjonalnym sporcie. Poza tym najważniejszym, to wytrwałości, cierpliwości i odrobiny szczęścia, bo w niektórych przypadkach to ono decyduje o końcowym sukcesie. No i powrotu do normalności, czego chyba potrzebuje każdy z nas.