Jakub Bucki: bohater nieoczywisty z drugiego planu
Chyba każdy zespół marzy o takim zawodniku. W szatni oaza spokoju, natomiast na boisku bombardier najwyższej próby i prawdziwa bestia. Wyciągasz go jak asa z rękawa, a on nigdy nie zawodzi. Pewniak, człowiek bez układu nerwowego, zimnokrwisty killer. O kim mowa? Oczywiście o Jakubie Buckim, atakującym Asseco Resovii Rzeszów, który w ćwierćfinale PlusLigi z Treflem Gdańsk ustanowił rekord asów jednym meczu.
Kiedy w pierwszym meczu ćwierćfinału PlusLigi kontuzji doznał podstawowy atakujący rzeszowskiej drużyny Stephen Boyer, przez moment wydawać się mogło, że Resovia będzie mieć poważnym problem. Strata tak klasowego zawodnika, który dodatkowo przez cały sezon był jej liderem, może okazać się nie do zastąpienia. Poważny uraz wyeliminował Francuza z gry do końca sezonu, dodatkowo bez możliwości dokonania przez klub transferu medycznego ze względów formalnych. Katastrofa? Niekoniecznie, jeśli w składzie jest ktoś taki jak Bucki.
Pochodzący z Przysuchy 36-latek wprowadził Asseco Resovię do półfinału PlusLigi. 11 asów serwisowych w rewanżowym starciu z Treflem Gdańsk to wynik kosmiczny, ale czy w przypadku tego zawodnika może on aż tak bardzo dziwić? Bucki przecież już nie raz udowadniał, że potrafi dokonywać rzeczy niebywałych.
PlusLiga na dobre odkryła go stosunkowo późno. W lidze debiutował jako młokos, jeszcze w czasach Jadaru Radom. Potem na lata zniknął. Próbował swych sił na Słowacji (Slavia Svidnik), a nawet w dalekim Kazachstanie (VK Pawłodar). Dopiero w sezonie 2017/2018 przypomniał się plusligowej publiczności, występując w 30 spotkaniach ligowych w BBTS-ie Bielsko-Biała. Niestety, nie był to dla niego udany rok, gdyż zespół pożegnał się z siatkarską elitą.
Wówczas rękę do Buckiego wyciągnął Jastrzębski Węgiel i dla obu stron był to strzał w dziesiątkę. Wypatrzył go pochodzący z Bielska-Białej trener Leszek Dejewski, który bywając u rodziny, często oglądał mecze pod Dębowcem. Bucki miał być tylko wsparciem dla wracającego do Polski z Turcji Dawida Konarskiego, a tymczasem przy słabszej dyspozycji dwukrotnego mistrza świata, często wchodził z ławki rezerwowych i, ilekroć pojawiał się na placu gry, nie zawodził.
Najbardziej zapamiętany zostanie z meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów w styczniu 2020 roku. Jastrzębianie przegrywali w tie-breaku z Zenitem w Kazaniu 9:14, ale wówczas w polu serwisowym pojawił się Bucki (grał od czwartego seta) i dzięki niemu jastrzębianie obronili pięć piłek meczowych (raz po raz na stronę rywali leciały potężne bomby), odwrócili losy seta i całego meczu. Nieprawdopodobna historia!
Sezon później jastrzębianie zakontraktowali na tej pozycji Marokańczyka Mohameda Al Hachdadiego, ale atakujący z Afryki nie wytrzymywał mentalnie meczów z mocnymi rywalami i pojedynków o stawkę, i znów punkty dla Jastrzębskiego Węgla ratować musiał niezawodny Bucki. Przy jego wielkim udziale Jastrzębski Węgiel po 17 latach przerwy sięgnął po mistrzostwo Polski, a bohater z Kazania został wybrany MVP drugiego, pieczętującego tytuł meczu finałowego z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w 2021 roku (na zdjęciu).
Znamienne są słowa Buckiego, które wypowiedział przy okazji transferu do Jastrzębskiego Węgla. – Mogę obiecać, że będę walczył, by jak najwięcej dać drużynie. Wiem, jaka będzie moja rola w zespole, ale mimo to będę próbował dać tyle, ile potrafię – stwierdził. Wydaje się, że od tamtej pory nic się nie zmieniło. Bucki cierpliwie czeka na swoją szansę, wchodzi i robi swoje.
Czy ten wciąż nieoczywisty bohater w swoich zespołach w półfinale mistrzostw Polski z Jastrzębskim Węglem znów dokona czegoś tak spektakularnego, że przypomni o nim sobie cała siatkarska Polska?
Początek środowego meczu w rzeszowskiej hali na Podpromiu o godzinie 17:30. Transmisja z meczu w Polsacie Sport.
Powrót do listy