Jakub Jarosz: nie myśleć negatywnie
- Moje motto, to nie myśleć negatywnie, że ja muszę walczyć o miejsce w dwunastce, że muszę coś udowadniać, gdyż taki stan ducha nikomu nie pomaga, wręcz utrudnia, usztywnia, nie można wtedy pokazać takiej gry jaką by się chciało – powiedział w rozmowie z PlusLigą atakujący reprezentacji Polski Jakub Jarosz.
Jakub Jarosz: Jeśli dostałem szansę gry przy tak wspaniałej publiczności, jaka nas tu w Płocku zagrzewała do walki, to chciałem pomóc kolegom, była to dla mnie wielka radość, jeśli coś nie idzie, a ja mogę coś wnieść do gry, dołożyć do zwycięstwa cegiełkę – tylko się cieszyć.
PlusLiga: Nie zawsze jednak wychodzi? Zwłaszcza jak się bardzo chce.
- Jak najbardziej, ale tak jak w życiu, raz wyjdzie lepiej, innym razem gorzej. Do mnie w tym dniu uśmiechnęło się szczęście, miałem dobry dzień, trzeba takie chwile wykorzystywać. Trzeba też dążyć do tego, aby to „lepiej” występowało jak najczęściej. Trenujemy całą grupą, bardzo ciężko, i jeżeli można tylko sprzedać swoje umiejętności na boisku – trzeba to robić.
- Runda zasadnicza zbliża się ku końcowi. Jakbyś ją ocenił?
- Bardzo dobrze się wszystko układa, jestem niezwykle zadowolony, gdyż udało mi się odbudować i psychicznie i fizycznie po tym ligowym sezonie, który zmęczył mnie w tych obu sferach, a teraz wszystko wraca na właściwe tory. Czuję się bardzo dobrze.
- Od minionego sezonu ligowego mogłeś z pewnością od siebie więcej wymagać?
- Odbierałem różne głosy, jedni mówili, że był to dla mnie fatalny sezon, inni, że nie najgorszy, a ja uważam, że minimum w połowie był on całkiem przyzwoity. Jednak jest to już za mną i aktualnie skupiam się tylko na tym co jutro, na kolejnym meczu, przeszłość jest zamknięta.
- Czas na Katowice, na wielką Brazylię, z którą jak pokazaliście w meczach wyjazdowych można walczyć jak równy z równym.
- Zapowiadaliśmy wraz z trenerem przed Ligą Światową, że będziemy walczyć o każdy mecz, o każdy set, że będziemy gryźć parkiet, bo liczy się tylko wygrana. Na razie dotrzymujemy słowa, staramy się robić wszystko co w naszej mocy, nawet jeśli chwilami brakuje nam umiejętności, to właśnie nadrabiamy te braki walecznością i chęcią jak najlepszego pokazania się. I tak też będzie w Katowicach. Wierzymy, że możemy pokonać chociaż raz Brazylię.
- Wiele osób zadaje sobie pytanie, na co stać biało-czerwonych?
- Nauczyliśmy się, żeby nie myśleć co może nas czekać na końcu tej walki, tylko o najbliższym spotkaniu i jak najskuteczniejszej grze. Nie wolno nastawiać się, że będziemy walczyć o brąz, czy o złoto. Jak poznamy losowanie i rywala, z którym przyjdzie nam zmierzyć się na inaugurację – pomyślimy tylko o tym pierwszym przeciwniku, i następnie po szczeblach drabinki postaramy wspiąć się jak najwyżej.