Jakub Jarosz: play-off był dla nas straconą szansą
Atakujący ZAKSY, Jakub Jarosz, przez cały sezon 2009/2010 PlusLigi nie schodził poniżej pewnego poziomu. Jest też rekordzistą pod względem statuetek MVP (dostał ich aż 9). Zawodnik mimo bardzo dobrej gry przez cały sezon nie ukrywa rozczarowania.
- Te wyróżnienia, statuetki, są miłe, ale nie mają znaczenia i chętnie bym je oddał za ten brąz. Jest mi bardzo przykro, bo byłoby fajnie zakończyć sezon z medalem i mieć taki sukces - podkreśla atakujący ZAKSY.
PlusLiga: - Czy ta piątkowa porażka w decydującym piątym spotkaniu przeciwko Asseco Resovii nie była czasem konsekwencją tych poprzednich dwóch waszych przegranych w Rzeszowie?
Jakub Jarosz: - Na pewno gdzieś w naszych głowach siedziała ta fatalna porażka w meczu nr 3, kiedy to dwa punkty dzieliły nas od medalu. Nie da się jej ot tak wyrzucić z głowy, bo to jest coś bardzo przykrego, o czym nie potrafiliśmy zapomnieć. Myślę, że jeszcze długo będziemy wspominać tę straconą szansę, bo te play-offy były dla nas straconą szansą. Byliśmy bardzo blisko finałów - praktycznie jeden set nas dzielił od srebra, a potem szalenie blisko brązowego medalu. Z tych straconych szans musimy wyciągnąć wnioski, bo uważam, że byliśmy naprawdę mocni, a czegoś nam ostatecznie zabrakło. Na pewno troszeczkę szczęścia, bo przegrać taki mecz w Rzeszowie, jak prowadzi się 2-0 i 23:17 w trzecim secie, to jest ogromny pech.
- Wychodzi na to, że te mecze przegraliście w sferze psychiki…
- Psychika na pewno odegrała dużą rolę, choć te ostatnie mecze były grane na sporym zmęczeniu. Rywale też to odczuwali, ale wydaje mi się, że oni mieli więcej takiej życiowej energii i wyszli z tego niesamowitego dołka i dlatego po prostu grało się im łatwiej. Naprawdę się staraliśmy i nikt tu nie poddał się do samego końca. Bardzo pragnęliśmy tego medalu i jest nam naprawdę przykro. Jest koniec sezonu i trzeba myśleć o przyszłości. Taki jest sport. Raz się wygrywa, raz przegrywa, a tym razem to my ponieśliśmy porażkę. Mam nadzieję, że nigdy już się coś takiego nie powtórzy.