Jakub Novotny: nie musimy, a chcemy
Atakujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Jakub Novotny jest najlepiej punktującym zawodnikiem PlusLigi (zdobył - 393 pkt). Czech jest też rekordzistą w tym sezonie pod względem zdobytych statuetek dla najlepszego zawodnika meczu (MVP). Ma już ich na koncie dziewięć z czego trzy zdobył w pojedynkach z Asseco Resovią.
- Tak jakoś się składa, że regularnie je zbieram ale nie ma to dla mnie jakiegoś ogromnego znaczenia - mówi Jakub Novotny. - Wyróżnienia owszem są miłe, ale zawsze najważniejsze jest dobro zespołu, żeby on wygrywał. Zresztą te statuetki mnie troszkę kosztują nie tylko zdrowia. Jest u nas w zespole taka zasada, że kto ją dostaje to później stawia browara. Nie wiem ale chyba to wymyślił Sławek Szczygieł i nawet mi się to podoba. Na razie to ja jestem w tym stawianiu rekordzistą - mówi siatkarz, którzy 20 kwietnia skończy 30 lat.
Pierwszą statuetkę Jakub Novotny w tym sezonie zainkasował już w inauguracyjnym meczu PlusLigi w Rzeszowie przeciwko Asseco Resovii (wygrany 3:2). Zresztą atakujący ZAKSY na cztery spotkania z ekipą trenera Ljubo Travicy w trzech wybierany był MVP. Czech mile wspomina nie tylko mecz w tym sezonie ale też poprzednie z ub. na Podpromiu. - W Rzeszowie jest bardzo fajna hala. Warunki do gry więc świetne, super atmosfera i fajni kibice. Ciężko jednak się gra tam przeciwko Resovii, która jest bardzo dobrym zespołem. Na pewno dużym ich atutem jest wyrównana kadra. np.. jak Oivanen ma słabszy dzień z powodzeniem może grać Papke. W tym drugim meczu z bardzo dobrej strony pokazali się ich przyjmujący, którzy weszli z ławki. To na prawdę bardzo solidna i mocna drużyna - twierdzi czeski atakujący ZAKSY.
Zespół z Kędzierzyna regularnie rywalizuje z Resovią sezon w sezon w fazie play off od momentu jak zespół z Rzeszowa powrócił do PLS (sezon 2004/2005). Teraz jednak stawka pojedynków jest ogromna.
- Ciężko jest tak jednoznacznie wskazać faworyta rywalizacji - mówi Jakub Novotny. - Rywale grają u siebie więc może i mają z tego powodu jakąś lekką przewagę. Oba zespoły jednak nic nie muszą za wszelką cenę, tak jak zarzuca to pewien pseudofachowiec, nie mający pojęcia o siatkówce. Zgadzam się w 100 procentach z słowami Pawła Woickiego. My też nic nie musimy, a chcemy. Mamy aspiracje tak jak Resovia i to nie jest żaden minimalizm. W bojowych nastrojach jedziemy do Rzeszowa. Szkoda, że nie udało się wygrać drugiego meczu, bo wówczas prowadząc 2:0 mielibyśmy komfortową sytuację. Taki jednak jest sport, że nie zawsze jest tak jak by się chciało. I nic nie można z góry przewidzieć. Jest remis i gramy dalej. Przecież nic nie jest straconego. Dwa wyrównane zespoły teraz zagrają w Rzeszowie i każdy wynik jest możliwy. Oba zespoły prezentują zbliżony poziom i 2:3 piłki decydują o wyniku, a tak było w tym drugim pojedynku, gdzie zagraliśmy słabiej. Szanse na awans oceniam 50 na 50. Myślę, że jak wygramy jeden mecz w Rzeszowie to będziemy zadowoleni - uważa czeski siatkarz, który chciałby rywalizację zakończyć dwiema wygranymi w hali na Podpromiu.
- Fajnie by było jak najszybciej i zwycięsko ją skończyć. To nie jest jednak takie proste. Grają dwaj godni siebie rywale i wszystko jest możliwe. Myślę, jednak, że ta nasza rywalizacja potrwa pięć meczów i rozstrzygnie się dopiero w Kędzierzynie - twierdzi Novotny, który uważa, że kluczową rzeczą w pojedynkach ZAKSY z Asseco Resovią będzie ciągłość gry, na równym poziomie przez cały mecz. - Nie może być wpadek. W tym drugim meczu mieliśmy momenty słabszego przyjęcie i nasza zagrywka też była nienajlepsza i to się odbiło na wyniku - zakończył najlepiej punktujący siatkarz PlusLigi.