Jakub Oczko: we własnej hali Prefaxis zagra lepiej
Tytan AZS Częstochowa pokonał w środę belgijski zespół Prefaxis Menen 3:1 i jest już jedną nogą w finale Challenge Cup 2012. – To nie było łatwe spotkanie. W drugim secie przeciwnik wyraźnie się rozegrał. Gdybyśmy popełnili mniej błędów własnych to zaoszczędzilibyśmy kibicom niepotrzebnych emocji – mówił po meczu Jakub Oczko, rozgrywający Akademików.
Częstochowianie półfinałowe spotkanie rozpoczęli bardzo dobrze. Po pierwszym secie wiele wskazywało na to, że mecz może zakończyć się w trzech setach. Kryzys w grze nastąpił w drugim secie, kiedy to Belgowie wyraźnie rozkręcili się w ataku, a także obronie. Zdołali sobie wypracować kilka punktów przewagi i nie dali sobie ich wydrzeć z rąk. - Widać było, że rozegrali się wraz z trwaniem spotkania. Zaczęli dobrze grać w obronie, a potem w kontratakach wychodziło im praktycznie wszystko. To jest niewygodny rywal, ale na szczęście to my cieszymy się ze zwycięstwa. Jednak na swojej hali, przed własną publicznością zagrają dużo lepiej – wyjaśniał rozgrywający.
Jakuba Oczko kibice rzadko oglądają na boisku. W drużynie pełni on głównie rolę zmiennika, ale kiedy już wchodzi na boisko wywiązuje się należycie ze swoich obowiązków. -Ciężko jest wejść na boisko w trakcie meczu, ale od tego jestem i do takiej roli jestem przygotowywany. Zobaczymy jak to będzie wyglądało dalej – tłumaczył Oczko.
Mocnym punktem Akademików w pierwszym półfinałowym meczu była zagrywka – 6 asów serwisowych oraz blok – 13. A także gra na środku siatki, gdzie świetnie spisywała się para środkowych Łukasz Wiśniewski – Wojciech Sobala, którzy zdobyli odpowiednio 12 i 11 punktów. - Łukasz Wiśniewski jest reprezentantem Polski i od niego dużo się wymaga, ale myślę, że mamy naprawdę wyrównaną kadrę na środku siatki. Miło się z nimi gra – podkreślał Jakub Oczko.
Biało-zieloni nie będę mieli dużo czasu na odpoczynek i regeneracje. W czwartek odbędą jeszcze trening na hali Polonia, a w piątek rano udadzą się do Belgii, gdzie w sobotę o 20.30 rozegrają rewanżowe spotkanie. Co muszą zatem poprawić zawodnicy AZS-u Częstochowa, aby w Menen przypieczętować awans do finału? - Spotkania rewanżowe nigdy nie są łatwe. Ten drugi mecz gramy na wyjeździe, ale mam nadzieję, że rozstrzygniemy go na naszą korzyść w trzech setach, może w czterech. Nie chcemy dopuścić do złotego seta, bowiem złoty set to w dużej mierze loteria. A my chcemy uniknąć tej loterii. Myślę, że musimy patrzeć przede wszystkim na siebie, na swoją grę. Jeżeli zagramy na swoim poziomie to wygramy – kończy rozgrywający Tytana AZS-u Częstochowa.