Jakub Popiwczak: koncentrujemy się już na najbliższych spotkaniach
W swoim pierwszym domowym meczu rundy rewanżowej PlusLigi siatkarze Stali Nysa zmierzyli się z obecnym mistrzem Polski – zespołem Jastrzębskiego Węgla. Podopieczni trenera Andrei Gardiniego nie dali rywalom z Opolszczyzny żadnych szans i odnieśli pewne zwycięstwo w trzech setach, a najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został przyjmujący Tomasz Fornal.
Pierwsze dwa sety sobotniego meczu przebiegły pod całkowite dyktando jastrzębian (25:18, 25:16), gospodarze dopiero w ostatniej partii zdołali w końcówce nawiązać bardziej wyrównaną walkę (25:22). Nysanie z zaledwie jednym zwycięstwem plasują się na ostatnim miejscu w tabeli, jednak mistrzowie kraju od początku nie zamierzali lekceważyć rywala.
– W poprzednim sezonie dostaliśmy tutaj bolesną nauczkę, że kiedy przyjeżdża się na mecz do Nysy, która może nie gra najlepiej, to i tak nigdy nie jest łatwo i nie ma co oczekiwać, że rywal się przed nami „położy”. Dość łatwo wtedy przegraliśmy i dzisiaj mieliśmy to w pamięci, dodatkowo gramy w podobnym okresie, co rok temu, miałem nawet ten sam pokój w hotelu, więc towarzyszyło nam dosyć niepokojące déjà vu. Wiedzieliśmy, że nie możemy czekać, aż mecz sam się wygra, tylko musimy wyjść i zrobić to, co do nas należy. W każdym secie kontrolowaliśmy sytuację, tylko w końcówce trzeciego nysanie zaczęli trochę wracać do gry, kiedy ich amerykański środkowy kilka razy ustrzelił nas na zagrywce, wobec czego z pięciu punktów przewagi nagle został nam jeden. Na szczęście u nas też miał kto serwować, więc piłeczka do końca była po naszej stronie – powiedział po spotkaniu libero Jastrzębskiego Węgla, Jakub Popiwczak.
Dzięki sobotniemu zwycięstwu jastrzębianie przedłużyli swoją imponującą passę meczów wygranych bez straty seta – był to już ich dziewiąty trzysetowy triumf z rzędu.
– Dwadzieścia siedem wygranych przez nasz zespół setów to oczywiście bardzo fajny wynik, ale dzisiaj zrobiliśmy też to, co po prostu do mistrza Polski należało. Przyjeżdżając do drużyny, która jest ostatnia w tabeli, trzeba wygrywać za trzy punkty, szczególnie, że chcemy konkurować z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle o pierwsze miejsce w lidze. Grupa pościgowa z tyłu też na pewno będzie na nas nacierać, więc nie możemy sobie pozwolić na stratę jakichkolwiek oczek w takich spotkaniach – dodał zawodnik.
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla od kilku tygodni grają bez jednego ze swoich kluczowych zawodników, Stephena Boyera, który złamał kość śródręcza, jednak z sukcesem zastąpił go czeski atakujący, Jan Hadrava.
– Oczywiście wykluczenie któregokolwiek zawodnika zawsze jest dużym utrudnieniem dla zespołu, ale i tak nie możemy narzekać. Wszyscy wiedzieliśmy, że Stephen jest ważnym punktem drużyny, ale mieliśmy z tyłu głowy świadomość, że gdyby tylko coś się stało, to Janek Hadrava wyjdzie na boisko, zrobi swoje i na pewno nie da plamy – i jak widać, mieliśmy rację. Gra fantastycznie, co chwilę zostaje wybrany najlepszym zawodnikiem, nie chce tylko potem kupować pizzy i może to jest jego mały problem (śmiech) – zdradził libero.
Siatkarzy ze Śląska czeka teraz seria trudnych spotkań, zmierzą się między innymi z Projektem Warszawa, który w pierwszej rundzie fazy zasadniczej pokonał ich w warszawskiej hali Torwar.
– Koncentrujemy się już na najbliższych spotkaniach, które na pewno będą ciężkimi przeprawami, ale właśnie takie mecze lubimy najbardziej. Mecze pierwszej rundy, takie jak ten z Warszawą czy Zawierciem, zostały nam w głowach na długo i teraz będziemy chcieli się odgryźć. Mam tylko nadzieję, że te spotkania dojdą do skutku, bo niestety koronawirus ponownie zaczął szaleć, coraz więcej się słyszy, że niektóre zespoły zaczynają wypadać. Trzymam kciuki za to, że my się uchowamy i będziemy mogli grać, bo o to przede wszystkim w tym chodzi, żeby dać kibicom trochę radości – zakończył Jakub Popiwczak.