Jakub Popiwczak: udaje nam się spełniać oczekiwania
Jastrzębski Węgiel pokonał w Bydgoszczy Łuczniczkę 3:0 na inaugurację 15. kolejki spotkań PlusLigi. Goście odnieśli dwunaste zwycięstwo w sezonie.- Wiedzieliśmy, iż jeśli będziemy stanowić grupę, to jesteśmy w stanie wygrywać z każdym, co pokazaliśmy już na początku w meczach z czołową trójką - powiedział libero jastrzębian, Jakub Popiwczak, który wybrany został najlepszym zawodnikiem spotkania.
PLUSLIGA.PL: 10-minutowa przerwa chyba Was trochę zdekoncentrowała na początku trzeciego seta?
JAKUB POPIWCZAK: Może trochę tak. Jeśli patrzeć na sam wynik to ta przerwa wytrąciła nas z równowagi. Po niej popełniliśmy kilka prostych błędów, dlatego zespołowi z Bydgoszczy udało się nas dogonić i zdobyć nawet kilka punktów przewagi. Natomiast jak już wróciło odpowiednie nastawienie i koncentracja to nie było czego zbierać.
Dla Was chyba ważne, że wygrywacie w trzech setach i nie tracicie zbyt dużo sił.
JAKUB POPIWCZAK: Tak, chyba znowu jesteśmy zespołem, który rozgrywa najwięcej tie-breków w lidze. Ale bardzo się cieszymy z tego, że zdobywamy trzy punkty, bo to jest najważniejsze. Czy 3:1 czy 3:0 - trochę sił się uda oszczędzić. Jednak punkty i miejsce w tabeli są najważniejsze. Patrzymy już też trochę w perspektywie Pucharu Polski, jesteśmy w czwórce rozstawionych zespołów i możemy walczyć z tymi najmocniejszymi.
Jesteśmy na półmetku rundy zasadniczej. Jak podsumujesz dotychczasowe spotkania? Coś Cię zaskoczyło?
JAKUB POPIWCZAK: Na początku chciałem powiedzieć, że zaskoczyła mnie nasza dobra gra i miejsce w tabeli. Natomiast z drugiej strony myślę, iż każdy od siebie oczekiwał, że będziemy grać swoją siatkówkę. Wiedzieliśmy, iż jeśli będziemy stanowić grupę, to jesteśmy w stanie wygrywać z każdym, co pokazaliśmy już na początku w meczach z czołową trójką. Później udowadnialiśmy to w spotkaniach z teoretycznie słabszymi przeciwnikami, co ma odzwierciedlenie w tabeli, bo jesteśmy na czwartym miejscu.
Przed sezonem chyba mało kto stawiał, że będziecie tak wysoko.
JAKUB POPIWCZAK: Myślę, że jeśli ktoś dokładnie przeanalizował składy i potencjał zespołów to był w stanie stawiać nas w gronie drużyn, które są w stanie walczyć o czwórkę. Jestem zadowolony, iż udaje nam się spełniać te oczekiwania, szczególnie wobec siebie, bo jakiejś presji z góry, ze strony zarządu nie ma. Cieszymy się, że jesteśmy w stanie zadowalać naszych kibiców, którzy bardzo chętnie przychodzą do hali i jeżdżą za nami. W Jastrzębiu jest ostatnio bardzo fajna atmosfera, ze względu na to, że gramy dobrze i wygrywamy. To jest najważniejsze.
Czego się nauczyłeś od trenera Marka Lebedewa?
JAKUB POPIWCZAK: Od Marka nauczyłem się bardzo wielu rzeczy. Tak porównując go do moich dwóch poprzednich trenerów, Włochów - Lorenzo Bernardiego i Roberto Piazzy to jest on bardzo spokojną osobą, wprowadza dużo równowagi. Jest takim człowiekiem, że można z nim porozmawiać na każdy temat, nie tylko o siatkówce, ale też na przykład o problemach życiowych. Mark wpoił mi taki spokój na boisku i opanowanie. Aby nie deprymować się po jakimś błędzie czy nieudanym zagraniu i żeby cały czas być ważną jednostką grupy. To najważniejsze kwestie, które Mark przekazał mi przez te dwa lata.
Jeszcze przed świętami czeka Was mecz w Olsztynie. To może być bardzo ważne spotkanie w kontekście miejsca w tabeli.
JAKUB POPIWCZAK: To prawda, ale myślę, że w tej lidze każdy pojedynek jest ważny. Z każdym zespołem można przegrać, jeżeli nie podejdzie się na maksa. My już to pokazaliśmy w tym sezonie, chociażby z MKS-em Będzin. Nie zagraliśmy na maksa, coś nie zadziałało w naszym nastawieniu i skończyło się porażką. Wiemy, że w PlusLidze każda drużyna umie grać. Jednak kluczowe mogą okazać się te mecze z sąsiadami w tabeli, więc jedziemy do Olsztyna się bić. Pierwsze spotkanie wygraliśmy, jesteśmy w stanie to powtórzyć na wyjeździe.