Jakub Popiwczak: W PlusLidze nie będzie kalkulacji, bo to się lubi mścić
- Nie jest takie ważne, czy się zajmie pierwsze miejsce i trafi na Suwałki, Nysę czy Skrę, czy zajmie się drugie i trafi na Olsztyn albo trzecie i trafi na Gdańsk lub Warszawę. Z każdym z tych zespołów będzie ciężko i nie ma tutaj co kalkulować, bo w sporcie to się lubi mścić. - twierdzi Jakub Popiwczak z Jastrzębskiego Węgla.
PLUSLIGA.PL: Wydawało się, że po raz pierwszy w tym sezonie Jastrzębski Węgiel przegra mecz z Asseco Resovią, ale w niesamowity sposób odrobiliście czteropunktową stratę w tie-breaku rozstrzygając końcówkę spotkania na swoją korzyść.
Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla: Świetnie jest wygrać w taki sposób, przy takiej dramaturgii, w hali Podpromie, i z takim przeciwnikiem jak Asseco Resovia, czyli liderem PlusLigi. To jest dla nas budujące i dlatego uśmiechy nie schodzą z naszych twarzy.
PLUSLIGA.PL: Zmęczenie nie daje się wam we znaki? Kilka dni temu rozegraliście bardzo wymagający pięciosetowy mecz z PGE Skrą, w którym to rywale byli górą.
- Nie ukrywam, że czujemy w nogach trudy tych meczów. Jestem akurat zawodnikiem, który zwykle najmniej narzeka na zmęczenie, ale teraz czuję sam, że czasami ciężko jest „odpalić”. Trzeba jednak grać i walczyć o jak najlepszą pozycję przed fazą play-off. Przed nami za chwilę też bardzo ważne mecze w Lidze Mistrzów. Jak zapomnimy o tym zmęczeniu i nie będziemy tego rozkładać na czynniki pierwsze, to na pewno będzie łatwiej.
PLUSLIGA.PL: Zwycięstwo na Podpromiu było już kolejnym z rzędu dla Jastrzębskiego Węgla, który w ostatnich latach ma patent na Asseco Resovię. To jest rywal, z którym szczególnie lubicie grać?
- To są tylko statystyki. Przed meczami ze Skrą też nam mówiono, że powinno być łatwo i przyjemnie, a oba spotkania z nimi akurat przegraliśmy po serii wielu zwycięstw z rzędu. Cieszę się, że Resovia nie odczarowała niekorzystnej dla siebie serii w meczach z nami. Dla nas to jest fajne mieć z tyłu głowy takie poczucie, że wciąż wygrywamy z tak mocnym zespołem. W tym sezonie było to już nasze trzecie zwycięstwo z Resovią.
PLUSLIGA.PL: A jest coś takiego w meczach Jastrzębskiego Węgla z Asseco Resovią, że nie ma dla was takiego wyniku i takiej przewagi rywali, której nie dałoby się odrobić?
- To nie jest coś, co występuje tylko w meczach z Resovią. Wszyscy trenerzy przecież uczą nas tego. Jest to łatwe jak się mówi, ale ciężko to przełożyć na warunki meczowe, że nie ma znaczenia, czy ma się już pięć punktów z tyłu, czy z przodu. Cały czas trzeba robić swoje i myśleć o kolejnej akcji, a nie o tym, co było przed chwilą. Najważniejsza piłka jest ta, która jest przed nami. Jak ma się rzeczywiście taką mentalność i podejście, to można odwracać losy setów i meczów w każdej sytuacji. Pod tym względem ZAKSA jest wciąż najlepsza w naszej lidze, a my wszyscy patrząc na nią staramy się tego uczyć i realizować. Ta siła mentalna będzie najważniejsza w decydujących meczach sezonu.
PLUSLIGA.PL: Jastrzębski Węgiel zachowuje wciąż szanse na wygranie rundy zasadniczej PlusLigi. Z drugiej strony, ostatnie wyniki i sytuacja w tabeli pokazuje, że pierwsze miejsce niekoniecznie może gwarantować najlepszą pozycję wyjściową i najłatwiejszych rywali.
- Nie sądzę, żeby miały tutaj miejsce jakieś kalkulacje. Myślę, że każdy zespół będzie chciał wygrywać, tym bardziej, że w PlusLidze z każdym zespołem można przegrać. Nie jest takie ważne, czy się zajmie pierwsze miejsce i trafi na Suwałki, Nysę czy Skrę, czy zajmie się drugie i trafi na Olsztyn albo trzecie i trafi na Gdańsk lub Warszawę. Z każdym z tych zespołów będzie ciężko i nie ma tutaj co kalkulować, bo w sporcie to się lubi mścić.
PLUSLIGA.PL: W sobotę zmierzycie się na wyjeździe z Cerradem Enea Czarnymi Radom, którzy rozczarowują w tym sezonie, ale pewnie myślami wybiegacie już trochę do półfinałowego meczu Ligi Mistrzów z Halkbankiem Ankarą?
- Na razie nie było nawet czasu, żeby o tym myśleć, bo rozgrywaliśmy dwa prestiżowe klasyki PlusLigi z PGE Skrą i Asseco Resovią. Im bardziej ten mecz z Halkbankiem będzie się zbliżał, to pojawi się dodatkowy dreszczyk emocji, bo stawka będzie ogromna.
PLUSLIGA.PL: W starciu z Halkbankiem wielu ekspertów postrzega was w roli faworytów, ale w ćwierćfinale z Cucine Lube Civitanovą rywale pokazali, że będą bardzo groźni.
- Nie ma co patrzeć na to w ten sposób, że jesteśmy faworytem półfinału, bo w Halkbanku grają naprawdę świetni zawodnicy. Jest Nimir Abdel-Aziz, Micah Ma’a, którego znamy z PlusLigi czy Thomas Jaeschke. Jak patrzyło się ostatnio na ich mecze z Lube, to widać, że to nie jest przypadkowy zespół, którego łatwo pokonamy. Na pewno będzie to bardzo trudne. Trzeba wyjść na maksa i zrobić swoje. Budujące jest to, że wiemy, że mamy na tyle duże umiejętności i jesteśmy na tyle dobrą drużyną, że możemy to zrobić.
PLUSLIGA.PL: Dwa polskie zespoły w czołowej czwórce Ligi Mistrzów, to nie tylko dowód na siłę PlusLigi, ale też powód do dumy?
- Ja jestem przede wszystkim dumny z mojego zespołu i że jako klub mamy znów okazję zagrać w półfinale Ligi Mistrzów. W tym momencie nie ma dla nas znaczenia, kto gra w drugim półfinale. Wiadomo, że jak dwa lata temu i rok temu oglądaliśmy finały LM z udziałem ZAKSY, to ściskaliśmy kciuki za swoich kolegów. Dopóki jednak jesteśmy w grze, to nie ma się co oglądać na innych, tylko myślimy o sobie.
Powrót do listy