Jakub Wachnik: kilka rzeczy sobie przewartościowałem
Po rocznym pobycie w Belgii, wrócił do kraju z cennymi doświadczeniami i zdecydował się zmienić siatkarskie środowisko. Z Radomia przeniósł się do Kielc. - Chcemy dobrze grać w siatkówkę, popełniać jak najmniej błędów. Chcielibyśmy także stworzyć w hali fajną atmosferę, żeby jak najwięcej kibiców przychodziło na nasze mecze - mówi nowy przyjmujący Effectora Kielce, Jakub Wachnik.
PLUSLIGA.PL: Turniej o Puchar Prezydenta Miasta Racibórz zakończył pan z indywidualnym wyróżnieniem. Miły powrót na polskie boiska…
JAKUB WACHNIK: Super. Zawsze dobrze jest wracać do domu, bo jak to się mówi, wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Cieszę się, że po rocznej przerwie wracam do PlusLigi.
Przyznam szczerze, że bardzo zaskoczyła mnie pana decyzja o wyjeździe do Belgii. Wydawało się, że w Radomiu dobrze się pan czuje.
JAKUB WACHNIK: W sumie była to dość dziwna i niespodziewana decyzja. Miałem ważny kontrakt w Radomiu, normalnie trenowałem z zespołem i myślałem, że tam właśnie spędzę ten miniony sezon. Klub zaproponował jednak wypożyczenie mnie do Antwerpii, a ja na to przystałem. Tak naprawdę, decyzję o wyjeździe do Belgii podjąłem w godzinę. Wiązała się ona przede wszystkim z większa możliwością gry, bo w Radomiu powiedzieli mi wprost, że szanse na grę będę miał małe. Stwierdziliśmy więc wspólnie z trenerami, że zagraniczna opcja będzie dla mnie najbardziej korzystna.
Podobno była też opcja wypożyczenia do polskiego klubu, ale władze Cerradu nie przystały na nią?
JAKUB WACHNIK: Przyznam, że nic na ten temat nie wiem, nie znam szczegółów kuluarowych rozmów. Ale tak logicznie myśląc, z jednej strony ich rozumiem, bo wysyłanie swojego zawodnika do zespołu rywali byłoby trochę nierozsądne. Muszę obiektywnie przyznać, że jestem bardzo zadowolony z sezonu w Belgii. Grałem tam bardzo dużo, a to było dla mnie najważniejsze. Teraz wracam do domu, aczkolwiek do innego klubu.
Nie chciał pan wrócić na „stare śmieci”?
JAKUB WACHNIK: Były rozmowy, ale ostatecznie zdecydowałem się na zmianę otoczenia. Dostałem propozycję z Effectora Kielce, która mi odpowiadała.
W Belgii sporo pan grał. Dojrzał pan siatkarsko, ale pewnie też jako człowiek?
JAKUB WACHNIK: Przywiozłem spory bagaż doświadczeń, zyskałem pewność siebie, ogranie boiskowe, ale też obycie poza boiskiem i halą. Spotkałem się z inną siatkówką, innym środowiskiem, podejściem do życia w ogóle, z inną mentalnością ludzi. To z pewnością otworzyło mi oczy na życie, kilka rzeczy sobie przewartościowałem. Trzeba powiedzieć, że za granicą szybciej dojrzewa się siatkarsko, ale też jako człowiek. Reasumując, przywiozłem z Belgii same pozytywne odczucia, jeśli chodzi o ludzi, których tam poznałem i na pewno będę ten etap mojej siatkarskiej drogi wspominał do końca życia.
Rozumiem, że chętnie skorzysta pan z kolejnej zagranicznej oferty, jeśli się pojawi?
JAKUB WACHNIK: Jak najbardziej. Jeśli tylko nadarzy się możliwość, na pewno nie będę się wahał. Pierwszy krok już wykonałem, wiem z czym to się je, czego mogę oczekiwać i czego się spodziewać.
Kiedy rozmawialiśmy ponad rok temu, wspomniał pan, że siatkarski wzorem jest dla pana Michał Kubiak.
JAKUB WACHNIK: To prawda. Bardzo Michałowi kibicuję. Jego kariera mocno ruszyła do przodu i aktualnie jest jednym z najlepszych przyjmujących na świecie. A jeśli mam się na kimś wzorować, to wyłącznie na tych najlepszych. Na pewno od Michała można się bardzo dużo nauczyć, nie tylko siatkarskich elementów, ale też i charakteru, który pokazuje podczas rywalizacji.
Zmierzałam do tego, że Michał jako młody zawodnik także zdecydował się wyjechać do zagranicznego klubu, a gdy wrócił do kraju, jego kariera nabrała rozpędu…
JAKUB WACHNIK: Czyli nieświadomie robię takie same kroki, jak Michał? Oby to był dobry omen. Tak jak wspomniałem, pobyt za granicą zmienia człowieka, siatkarza, otwiera wiele nowych możliwości, związanych choćby z podróżowaniem, uczeniem się nowego języka, poznawaniem nowych ludzi.
Na razie czeka pana sezon w Efektorze Kielce, w którym jest spora konkurencja na przyjęciu.
JAKUB WACHNIK: Zdaję sobie z tego sprawę. Nikt mi nie obiecywał, że będę miał zapewnione miejsce w wyjściowym składzie. Trzeba walczyć o swoje, a zdrowa konkurencja jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Gramy w jednej drużynie i na pewno nie będziemy walczyć przeciwko sobie. Ja będę chciał pomagać innym chłopakom i mam nadzieję, że oni będę pomagali mnie. Jeśli któryś z nich będzie prezentował się lepiej ode mnie, to nie będę miał najmniejszych pretensji, że to on gra, nie ja. Musimy jeden drugiego ciągnąć do góry, a nie spychać w dół.
W Raciborzu pokazaliście się z dobrej strony - jako drużyna walcząca, z charakterem. O mistrzostwo Polski bić się nie będziecie, ale na pewno macie jakieś swoje cele?
JAKUB WACHNIK: Przede wszystkim, chcemy dobrze grać w siatkówkę, popełniać jak najmniej błędów. Chcielibyśmy także stworzyć w hali fajną atmosferę, żeby jak najwięcej kibiców przychodziło na nasze mecze i żeby mogli oglądać interesujące widowiska. To będą nasze cele. Jeśli natomiast chodzi o wynik, wiadomo, że każdy chciałby wyłącznie wygrywać. Ale patrząc na nasz budżet, na zestaw zawodników, to jednak jesteśmy trochę niżej od tych najlepszych zespołów. Nie oznacza to, że nie będziemy walczyć, że od razu ustawiamy się na przegranej pozycji. Nic z tych rzeczy. Jestem przekonany, że wolą walki, dobrą atmosferą i charakterem też można sporo zdziałać.
Powrót do listy