Jan Firlej – od Młodej Ligi do Projektu Warszawa i reprezentacji Polski
– Znakomicie zapowiadał się już w czasach juniorskich, świetną pracę wykonywał u Andrzeja Sitkowskiego z Radomia. Gra bardzo dokładnie, trzyma taktykę i jest kreatywny. Można mu tylko przyklasnąć i życzyć, żeby rozwijał się dla dobra polskiej siatkówki – tak Krzysztof Felczak, dyrektor Pionu Sportu i Szkolenia w Polskim Związku Piłki Siatkowej, mówi o Janie Firleju. A co rozgrywający Projektu Warszawamói o swojej karierze?
Przy Pawle Zagumnym w Warszawie
– Pierwsze fragmenty wielkiej siatkówki związane z reprezentacją Polski i zapisane w mojej pamięci pochodzą z 2006 roku, z mistrzostw świata w Japonii. Wstawało się nad ranem, czasem w nocy, a czasem mecze oglądało się w szkole. Nauczyciele podchodzili do naszych zainteresowań ze zrozumieniem. Gra Biało-czerwonych pobudzała wyobraźnię. Od zawsze wzorowałem się na Pawle Zagumnym, podpatrywałem jego grę od najmłodszych lat. Od początku byłem stawiany na rozegraniu i takie decyzje też mi się podobały. „Guma” był takim moim pierwszym wzorem, który naśladowałem. Gdy otrzymałem od Jakuba Bednaruka propozycję gry w Warszawie jako drugi przy Pawle Zagumnym, to zadzwoniłem następnego dnia i powiedziałem, że biorę ofertę, choć miałem tydzień na zastanawianie się. Była to dla mnie mega sprawa. Zacząłem grać w stolicy.
Wcześniej była Młoda Liga
– Będąc kadetem mogłem grać również w juniorach i kategorii młodzieżowej. W tym wieku dwa lata różnicy to jest duży przeskok. Dało większe doświadczenie oraz ogranie. Przyspieszyło mój rozwój. W Młodej Lidze grałem w Radomiu i w ostatnim sezonie zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Sezon zasadniczy graliśmy od początku do końca juniorami i play-off zaczęliśmy z dobrej pozycji. Nie było łatwo łączyć grę w Młodej Lidze z nauką w szkole, ale udało się. Brałem m.in. korepetycje. Zdałem maturę, później zrobiłem licencjat. Obecnie przymierzam się do tytułu magistra.
Całkiem dobry epizod belgijski
– Pomysł wyjazdu do Belgii zrodził się po trzech latach gry w Warszawie, gdzie byłem zmiennikiem. Miałem okazję trochę pograć i był u mnie duży progres taktyczno-techniczny. Czułem, że więcej z ławki rezerwowych nie wyciągnę i chciałem gdzieś sprzedać swoje umiejętności. Chciałem przede wszystkim grać regularnie oraz o coś i taki klub – Lindemans Aalst - trafił się w lidze belgijskiej. Myślę, że był to strzał w dziesiątkę. Tamtejsza liga nie jest tak słaba jakby się wydawało. Czołówka jest naprawdę ciekawa. Miałem dużo okazji do grania, również w europejskich pucharach. Od tamtego czasu postawiłem sobie za cel, żeby nie tylko nie zmarnować żadnego sezonu, ale też żeby każdy następny był lepszy. Na razie dotrzymuję słowa. Mam 26 lat i jak na rozgrywającego wciąż jestem młody.
Duma z bycia w kadrze narodowej
– Pobyt w kadrze dał mi ogromne doświadczenie. Do tego trzeba dodać ogromną dumę. Zeszłoroczny sezon był bardzo fajny. Cieszę się, że nie skończyło się na wpisaniu mojego nazwiska do szerokiego składu. Mogłem potrenować i sporo pograć. Miałem okazję, pod nieobecność Marcina Janusza, poprowadzić z dobrymi wynikami grę naszej reprezentacji w Kanadzie w Lidze Narodów. Pokonaliśmy mocne zespoły z Francją na czele. Trójkolorowi byli w bardzo silnym składzie, a u nas pełno debiutantów, których taki wynik na pewno podbudował. Myślę, że ogólnie był to bardzo fajny turniej w naszym wykonaniu. Wielkim przeżyciem był również turniej w Gdańsku i gra przy wspaniałej naszej publiczności. Sporo mi to dało i postawiłem sobie za cel żeby w tym sezonie wrócić do kadry i powalczyć o awans na mistrzostwa Europy.
Najważniejszy najbliższy mecz
– Oczywiście chcielibyśmy w Projekcie Warszawa zająć w sezonie zasadniczym jak najwyższe miejsce i następnie powalczyć o medal. Ja jednak unikam takich przewidywań dotyczących przyszłości. Najważniejszy jest najbliższy mecz. Podchodzę do niego tak, jakby miał decydować o mistrzostwie Polski, a takim będzie niedzielna konfrontacja z Indykpolem AZS-em Olsztyn. Dla mnie w tym spotkaniu będą trochę inne emocje niż w rywalizacji z innym zespołem. W poprzednim sezonie grałem w Olsztynie i o mało nie weszliśmy do czwórki. Sporo chłopaków zostało tam na ten sezon i moje serducho cieszy się na takie spotkanie.
Trenerzy
– Trenowałem m.in. pod okiem Javiera Webera w Olsztynie oraz Nikoli Grbicia w kadrze. Obaj byli rozgrywającymi najwyższej światowej klasy. Dla mnie jest to bardzo ważne. Oni dużo więcej widzą u rozgrywającego niż szkoleniowcy, którzy grali na innych pozycjach. Nawet indywidualne treningi troszkę inaczej wyglądają. Od każdego z nich coś wyciągnąłem. Jaki jest obecny trener reprezentacji? Stonowany, od początku wie czego chce i wie, jak swoją wiedzę przekazać swoim zawodnikom. Ma swoją filozofię. Drużynę prowadzi pewną ręką.
Powrót do listy