Jan Hadrava: przetrzymaliśmy trudne momenty
PLUSLIGA: Bardzo dobrze czujecie się na Podpromiu. To już trzecie z rzędu zwycięstwo zespołu z Olsztyna w Rzeszowie...
JANA HADRAVA (atakujący Indykpolu AZS Olsztyn): W zeszłym sezonie zagraliśmy świetne mecze na Podpromiu, które zapewniły nam awans do czołowej czwórki, ale każdy sezon jest inny. Resovia na początku rozgrywek była w trudnej sytuacji, a teraz naprawdę to jest już inny zespół. My po przegranym meczu, gdzie zagraliśmy słabo z Jastrzębiem, chcieliśmy się odbudować. Na początku bardzo dobrze graliśmy. Przez dwa sety mieliśmy może w końcówkach trochę więcej szczęścia, no ale to też jest częścią siatkówki. Później Resovia dokonała dobrych zmian, a nam przestała funkcjonować zagrywka; nie najlepiej było też z atakiem. Na szczęście znów zaprezentowaliśmy dobrą grę w tie-breaku, który zaczęliśmy dobrze, a później przetrzymaliśmy trudne momenty, jak np. dobrą grę Rossarda na zagrywce. To zwycięstwo i dwa punkty są dla nas bardzo ważne.
- Przy waszym prowadzeniu 2-0 w kolejnych dwóch setach rywale dawali się wam mocno we znaki długimi seriami punktowymi, których nie potrafiliście przerwać, np. w III secie z 15:16 zrobiło się aż 25:16…
- To się nam przydarzyło pierwszy raz. Wcześniej owszem zdarzały się takie przestoje, ale za drugą czy trzecią akcją udawało się zrobić to przejście. Tym razem było z tym bardzo źle. Musimy to wyeliminować, bo takie sytuacji dodają pewności siebie rywalom, a u nas wręcz z tym jest odwrotnie i ona spada.
- Czy zmiana rozgrywającego w Resovii w III secie też jakoś wybiła was z rytmu?
- Na pewno ten ich styl po tej zmianie był inny, ale problem tak naprawdę był po naszej stronie. Mieliśmy kłopoty z przyjęciem, a nie z dystrybucją rozgrywającego po drugiej stronie siatki, a przy tym zawodziliśmy też w ataku.
- Gdy przeciwnik odrobił straty i doprowadził do tie-breaka i to jeszcze po takiej serii punktowej, przez głowę gdzieś nie przeszło, że to zwycięstwo wymyka się z rąk?
- Nie myślimy nigdy w takich kategoriach. W ub. sezonie mieliśmy kilka takich „awantur”, gdzie prowadziliśmy 2-0, a przegrywaliśmy 2-3. Jestem szczęśliwy, że udało się nam wygrać na tym trudnym terenie.
Powrót do listy