Jan Nowakowski: wsparcie kibiców daje nam dużego kopa
- W tym sezonie graliśmy z Jastrzębskim trzy razy, ale jedyny mecz o konkretną stawkę – w styczniu w półfinale Pucharu Polski – przegraliśmy dość zdecydowanie. Teraz mamy się za co rewanżować - przyznał przed pierwszym półfinałowym meczem z Jastrzębskim Węglem Jan Nowakowski, środkowy ONICO Warszawa.
- Ideą powstania projektu ONICO Warszawa było to, by osiągać najlepsze wyniki w historii klubu. Fakt, że już doszliśmy dalej niż nasi wszyscy poprzednicy, nie powinien siedzieć nam z tyłu głowy. Chcemy osiągnąć jeszcze więcej. To na pewno każdy z nas ma zakodowane. I jestem przekonany, że w żadnym stopniu nas to nie sparaliżuje, a jedynie da dodatkowego kopa.
- Czy brak rytmu meczowego nie będzie nam doskwierał, to okaże się dopiero we wtorek na boisku. Tegoroczne rozgrywki siatkarskie w Polsce są o tyle ciekawe, że przecież ZAKSA, która – podobnie jak my – miała długą przerwę, przegrała z Zawierciem. W żeńskiej lidze zdarzyło się dokładnie to samo, bo zespoły, które zajęły dwa pierwsze miejsca i od razu awansowały do półfinałów, odpadły z rywalizacji. Mam nadzieję, że będziemy jedyną drużyną, która wyłamie się z tego schematu.
- W tym sezonie graliśmy z Jastrzębskim trzy razy, ale jedyny mecz o konkretną stawkę – w styczniu w półfinale Pucharu Polski – przegraliśmy dość zdecydowanie. Teraz mamy się za co rewanżować. Mam nadzieję, że we wtorek pokażemy najlepszą grę z tych wszystkich meczów. A wynik? Oby był korzystny dla nas. To jest najważniejsze, bo nawet, jeśli spotkanie miałoby być brzydkie i nikomu się nie podobać, a na tablicy zaświeci się trójka z przodu dla nas – to dla mnie będzie jak najbardziej w porządku.
- Sparingi z ZAKSĄ były bardzo wartościowe i oczywiście staraliśmy się skupiać głównie na sobie, ale wprowadzaliśmy do naszej gry defensywnej te elementy, które powinniśmy wykorzystywać także w starciu z Jastrzębiem. Natomiast drużyna z Kędzierzyna jest trudnym rywalem, niezależnie od tego, czy to mecz towarzyski, czy o stawkę. Dlatego jeśli ten czas, który mieliśmy przed półfinałem, poświęcilibyśmy tylko na trenowanie, nie byłoby to tak owocne, jak sparingi z ZAKSĄ.
- To, że ewentualny trzeci mecz możemy zagrać u siebie, to duży komfort. Szczególnie, że kibiców będzie sporo, bo z tego co wiem Torwar wyprzedał się w niespełna 24 godziny (nie licząc dostawionych później sektorów na płycie hali – przyp. red.), to jest niesamowity wynik. Nasi fani nieustannie udowadniają, że są z nami. A my to czujemy i daje nam to dużego kopa.