Janusz Gałązka: przeciwnik serwuje, my pękamy. Wcześniej było na odwrót
W ostatni piątek Espadon mierzył się na własnym parkiecie z ekipą Cerradu Czarnych Radom. Podopieczni Michała Gogola dość gładko przegrali dwie pierwsze partie, ale po 10-minutowej przerwie na parkiet wróciła już całkowicie odmieniona drużyna. Szczecinianie ambitnie walczyli i doprowadzili do tie-breaka. Ten był bardzo wyrównany, ale koniec końców o dwa punkty lepsi okazali się goście.
ESPADON SZCZECIN: Bardziej należy was ganić za początek meczu z Cerradem czy chwalić za to, w jaki sposób wróciliście?
JANUSZ GAŁĄZKA: Chyba jednak bardziej ganić, bo wchodzimy w mecz w taki sposób, że dostajemy sety do siedemnastu oraz piętnastu i błyskawicznie mamy wynik 0:2. Spotkanie było dla nas ciężkie psychicznie, bo na treningach wszystko wyglądało naprawdę nieźle, a później wychodzimy na parkiet i absolutnie nie możemy tego przełożyć na granie o ligowe punkty. To nasza czwarta porażka z rzędu, a to wpływa, że mentalnie ciężko wchodzi się w mecz. Później zobaczyliśmy, że jest szansa na zwycięstwo i w końcu zaczęliśmy walczyć na odpowiednim poziomie.
10-minutowa przerwa zupełnie was odmieniła. Nie będę pytał o szczegóły, ale jakieś mocne słowa chyba musiały paść w szatni?
JANUSZ GAŁĄZKA: Jesteśmy męską drużyną, więc padły męskie słowa. Czy były mocne? Na pewno były dobitne. Przestaliśmy się bać, bo dwa pierwsze sety przegraliśmy do siedemnastu i piętnastu, więc uznaliśmy, że wszystko, co mogło się stać najgorszego już się wydarzyło. Nie było już nic do stracenia, więc musieliśmy wyjść na boisko i zacząć w końcu pokazywać to, co prezentujemy na co dzień na treningach.
W piątek czeka was sparing z Cuprum Lubin. Traktujecie go wyłącznie jako interesującą jednostkę treningową, czy jednak widzicie to spotkanie bardziej w kategoriach meczowych?
JANUSZ GAŁĄZKA: Chcemy podejść do tej konfrontacji jak do normalnego ligowego pojedynku. Zależy nam na odbudowaniu pewności siebie na boisku, bo tego nam obecnie najbardziej brakuje. W piątek Radom przycisnął nas trochę zagrywką, a my pękliśmy. Wcześniej było inaczej – to my cisnęliśmy, a przeciwnik pękał. Teraz wydaje mi się, że wszyscy zaczęli serwować mocniej i to nasza drużyna ma problem, aby się temu przeciwstawić. Jeśli przyjęcie szwankuje, to przekłada się to później na rozegranie czy atak. Wszystkie te elementy są połączone, więc problemy w jednym z nich wywołują dalszą lawinę.
Ligowy mecz z Bydgoszczą chcielibyście najchętniej grać od razu po ostatniej porażce z Radomiem, czy jednak te dwa tygodnie przerwy będą przydatne?
JANUSZ GAŁĄZKA: Z jednej strony ta kilkunastodniowa pauza wydaje się być wskazana, ale patrząc z tej drugiej, trzy końcowe sety z Cerradem zagraliśmy już całkiem nieźle, więc można by pójść za ciosem. Ciężko powiedzieć, który wariant byłby dla nas lepszy. Na pewno te dwa tygodnie dają nam szansę na popracowanie nad elementami, które w ostatnim czasie nieco kuleją. Spotkanie z Bydgoszczą będzie arcyważne i dlatego zrobimy wszystko, aby się odblokować i zwyciężyć.