Japoński styl walki Pamapolu
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała Pamapol Wielton Wieluń 3:2 (25:22, 19:25, 17:25, 25:22, 15:13). MVP meczu Piotr Gacek.To już siódmy tie-break podopiecznych trenera Krzysztofa Stelmacha w tym sezonie.
- To kolejny rywal, teoretycznie słabszy na papierze, z którym tracimy punkty. I po raz kolejny muszę mówić to samo. Gramy falami. Nie wiem, co z tym zrobić? Nie potrafię wejść w głowy chłopaków, bo poza błędami technicznymi, to jakaś kwestia mentalna. Nikt nie chce, żebyśmy szli w dół. Mamy ciężki okres, ale spróbujemy to przetrwać. Czuję presję jako trener i zawodnicy też ją czują. Musimy zrzucić ten ciężar, bo nie zajdziemy daleko – mówił po meczu szkoleniowiec ZAKSY Krzysztof Stelmach.
Na pytanie jednego z dziennikarzy czy nie wygląda to tak, że drużyna gra przeciw trenerowi, odpowiedział, że to niemożliwe. - Nie widzę żadnego konfliktu w zespole. Jeśli tak by było, to idę do prezesa i składam dymisję. Razem jedziemy na tym samym wózku – dodał Krzysztof Stelmach.
Jeśli popatrzy się na nazwiska siatkarzy i budżety klubów to na papierze ZAKSĘ i Pamapol dzieli przepaść. Tak było w pierwszej rundzie, gdy kędzierzynianie wygrali w Wieluniu w trzech setach. Teraz nie było widać tej różnicy. Momentami wydawało się, że to Pamapol Wielton jest faworytem tego meczu.
O ile w pierwszym secie trwała wyrównana walka, a zwycięstwo gospodarzom dały błędy rywali w końcówce, to dwie kolejne partie zdecydowanie wygrali goście. Zawodnicy Pamapolu ryzykowali zagrywką i to przyniosło skutek. Nie dość, że zdobyli osiem punktów po asach serwisowych – przy tylko jednym ZAKSY, to bardzo utrudnili rozegranie Pawłowi Zagumnemu. Kłopoty z przyjęciem gospodarzy spowodowały, że ich ataki ze skrzydeł nie były skuteczne. Zespół z Wielunia dobrze bronił w polu, a w kontrach skuteczni byli Mikołaj Sarnecki i Sergiej Kapelus.
- Jeśli przyjmiemy dobrze piłkę to nie ma problemu. Ale jak przeciwnik nas odrzuci od siatki, a to dziś się działo, to nie mamy ataku ze skrzydeł – przyznał Krzysztof Stelmach.Po wyrównaniu stanu meczu w trzeciej partii zanosiło się na sensację. Miejscowym z trudem przychodziło zdobywanie punktów. Za to siatkarze z Wielunia grali jak w transie. Sporo szkód rywalom zrobił swoją zagrywką Sergiej Antanowicz, a na środku siatki rządził Argentyńczyk Martin Costa Blanco. Na drugą przerwę techniczną Pamapol schodził prowadząc 16:10, a po wznowieniu gry jeszcze powiększył tę przewagę.
- Gościom opłaciło się ryzyko w zagrywce. Mieliśmy kłopoty z przyjęciem, a potem nie dawaliśmy już rady na siatce – stwierdził przyjmujący ZAKSY Michał Ruciak.
Gracze z Kędzierzyna-Koźla obudzili się w czwartym secie. Po indywidualnych akcjach Jurija Gladyra kędzierzynianie zyskali kilkupunktową przewagę. Uspokoili swoją grę, kontrolowali przebieg partii i choć w końcówce znów zgubili swój rytm, to jednak doprowadzili do tie-breaku.
W decydującej odsłonie emocje były do końca. ZAKSA prowadziła 5:2, by po chwili stracić trzy punkty z rzędu. Od tego momentu zespoły poszły na wymianę. Przełamanie nastąpiło, gdy dobrze spisujący się w tym spotkaniu Sarnecki posłał atak w aut. Zwycięstwo gospodarzom podał na tacy Antonowicz serwując w siatkę.
- Wygrana była blisko, ale cieszymy się z tego punktu. Na pewno da nam wiarę w to, że potrafimy grać w siatkówkę i w kolejnych meczach będzie jeszcze lepiej – powiedział kapitan Pamapolu Wielton Andrzej Stelmach.
Zadowolony po meczu był również Shuichi Mizuno, który po kilku dniach pracy jako pierwszy szkoleniowiec Pamapolu zdobył punkt w rozgrywkach Plus Ligi. Jego żywiołowe reakcje zza linii bocznej dodawały energii zawodnikom. - Musimy się nauczyć walczyć, bo tego do tej pory brakował w naszej grze. Dziś to pokazaliśmy i tak chcemy grać w każdym meczu. Musimy walczyć do końca – zapowiada japoński trener z Wielunia.