Jastrzębie nie dało rady przeciętnemu Sisleyowi
Jastrzębski Węgiel przegrał pierwszą rundę walki o Final Four pucharu Challenge, ulegając na własnym boisku Sisleyowi Treviso 2:3 (25:19, 22:25, 25:15, 18:25, 10:15). Po raz kolejny jastrzębianie zagrali nierówno, popełniając w newralgicznych momentach szkolne błędy. Rewanż za tydzień, 18 lutego.
- Jastrzębski Węgiel miał ogromną szansę wygrać mecz, ale jej nie wykorzystał. Jestem zaskoczony, bo my grając chyba najgorsze spotkanie w tym sezonie, wygraliśmy - komentował z niedowierzaniem drugi szkoleniowiec Sisleya Treviso Tomaso Totolo, którego śląscy fani przywitali niezwykle ciepło.
Zaczęło się szczęśliwie. Miejscowi zawodnicy szybko złapali dobry rytm gry i przycisnęli rywali zagrywką (Samica, Freriks). Ogromne problemy z przyjęciem miał zwłaszcza libero Alessandro Farina, który jak się później okazało, borykał się z bólem kolana i w konsekwencji, w trzecim secie został zmieniony przez Matteo Daldenllo. - Próbował grać, ale ból mu przeszkadzał i popełniał straszliwe błędy. Na szczęście mamy w składzie drugiego libero, bo na to pozwalają włoskie przepisy. To młody chłopak, ale dziś spisał się bez zarzutu - uznał trener Totolo.
Spore kłopoty z właściwym dograniem piłki mieli też w dalszej części meczu Alberto Cisolla i Samuele Papi, nękani przez Roberta Prygla stacjonarnym serwisem.
Kiedy w końcu zapanowali nad odbiorem zagrywki, Ricardo robił na siatce co chciał, a jastrzębski blok nie potrafił nadążyć za pomysłami Brazylijczyka. Wrażenie robiły zwłaszcza "firmowe” krótkie z Gustavo. Spore problemy z kończeniem ataków Alessandro Feia sprawiły, że nasi siatkarze zdołali doprowadzić do remisu (po 17), ale ostatecznie ulegli 22:25.
- Szkoda tego drugiego seta, bo gdybyśmy zdołali go wygrać, najprawdopodobniej mecz nie trwałby tak długo - żałował Wojtek Jurkiewicz. Miał czego, bo chociaż kolejną partię to jego drużyna gładko wygrała do 15, w następnej goście się przebudzili. Niebagatelne znaczenie miała też podwójna zmiana dokonana na początku czwartej odsłony przez Francesco Dall'Olio. Mało efektywnego Feia zmienił 20-letni Oleg Antonow, a Brazylijczyk Ricardo, który bardziej niż na dokładności rozegrania skupiał się na finezji i widowiskowości, zastąpił 22-letni Davide Saitta. - Saitta grał prostszą siatkówkę, niż Ricardo,ale skuteczną. Swoje zrobił Antonow. Ten młody i troszkę nieobliczalny zawodnik miał duży wkład w końcowe zwycięstwo - przyznał Jurkiewicz.
Dodatkowo, siatkarze z Treviso zaczęli mocno zagrywać i odrzucili jastrzębian od siatki. Coraz większe problemy z gubieniem bloku miał Freriks, a w sytuacyjnych piłkach radził sobie właściwie tylko Guillaume Samica. - Wykazaliśmy cierpliwość w trudnych momentach pojedynku i po dwóch słabszych setach w naszym wykonaniu potrafiliśmy się otrząsnąć i wrócić do gry - docenił wysiłek swoich podopiecznych Totolo.
Do tie breaka gospodarze przystąpili kompletnie sparaliżowani, podczas gdy ich rywale złapali wiatr w żagle. Rozpoczęło się fatalnie - 0:4 dla Sisleya, po serii błędów Jastrzębia. Zupełnie pogubił się Nico Freriks, który chyba trochę za późno został zmieniony przez Grzegorza Łomacza. Ten wniósł nieco ożywienia w szeregi drużyny (dobra zagrywka), ale straty do rywali były zbyt duże. - Gonienie przeciwnika nie jest naszą najmocniejszą stroną - nie ukrywał Wojciech Jurkiewicz.
- Pokazali klasę przechylając szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Nam pozostaje pojechać do Treviso i powalczyć o zwycięstwo - skwitował jastrzębski środkowy.
Powrót do listy