Jastrzębie wykonało pierwszy krok
W I rundzie play off Jastrzębski Węgiel pokonał AZS UWM Olsztyn 3:0 (25:23, 25:21, 25:21). Tym sposobem jastrzębianie przełamali złą passę występów na lodowisku Jastor, a co ważniejsze, walkę o półfinał rozpoczęli w bardzo dobrym stylu. Kolejna odsłona rywalizacji w sobotę, 14 marca.
Dobrze zacząć, żeby nie zafundować sobie niepotrzebnych nerwów - taki był plan Roberto Santillego przed startem rundy play off. Jego siatkarze, choć rozpoczęli bardzo źle i długo szukali odpowiedniego rytmu gry, ostatecznie pokonali AZS Olsztyn i w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą 1:0. - Wygrana cieszy, ale już koncentrujemy się na kolejnym pojedynku, bo w sobotę zaczynamy od stanu 0:0 i musimy być gotowi do walki - powiedział zadowolony Włoch.
- Ten mecz to festiwal naszych błędów. Psuliśmy zbyt dużo zagrywek, a jak serwowaliśmy lekko, to rywale przyjmowali w punkt. Musimy przemyśleć to spotkanie, bo z taką zagrywką nie wygramy z nikim - skwitował z kolei Mariusz Sordyl.
Trudno się dziwić gorzkim słowom olsztyńskiego szkoleniowca, bo jego podopieczni zagrali po prostu źle (14 punktów oddanych rywalom po zepsutej zagrywce), a co gorsza, po głupio przegranym pierwszym secie, stracili sporą część energii i woli zwycięstwa. - W połowie drugiej partii powiedziałem do chłopaków w kwadracie: nie może być ciągle tak, że do 20. prowadzimy, a potem przegrywamy - żalił się libero Krzysztof Andrzejewski. Dodał ze smutkiem, że naprawdę dobre zespoły poznaje się po tym, jak grają końcówki setów.
AZS Olsztyn ma z nimi wyraźny problem. W pierwszej odsłonie goście z Warmii i Mazur grali koncertowo. Paweł Zagumny rzucał kolegom piłki na pojedyńczy blok, a ci kończyli bez trudu, budując przewagę nad gospodarzami - 5:8, 10:14, 12:17. Potem wystarczyły dwie zepsute zagrywki (Siezieniewski, Kowalczyk), jeden punktowy blok Roberta Prygla na Olli Kunnarim i gra olsztynian się posypała. Jastrzębianie wyrównali przy stanie po 22, a po autowym ataku Grzegorza Szymańskiego cieszyli się ze zwycięstwa.
- Pierwszy set zdecydował o przebiegu całego meczu. Przegrywaliśmy wyraźnie, a w końcówce udało się wyciągnąć wynik i potem już poszło - nie krył radości Grzegorz Łomacz, który po raz kolejny wybiegł na boisko w szóstce, zagrał bardzo dobre zawody i definitywnie chyba odesłał holenderskiego konkurenta do kwadratu.
Kolejne dwie partie nie dostarczyły licznie zgromadzonym kibicom wielu emocji. Mało było zażartej walki i długich, podnoszących ciśnienie wymian. Akademicy z każdą minutą tracili nadzieję na korzystny zwrot wydarzeń, a zawodnicy po przeciwnej stronie siatki odwrotnie - coraz bardziej się nakręcali. Świetnie zagrał Robert Prygiel. Kapitan jastrzębian po dwóch setach miał 79% skuteczności i 14 oczek na koncie. Wreszcie dobrze spisali się również środkowi Patryk Czarnowski i Wojtek Jurkiewicz. Pierwszy szalał w ataku, a drugi nękał rywali blokiem. Widać było, że obydwaj coraz lepiej rozumieją się ze swoim rozgrywającym.
- Nie ukrywam, że lubię pierwsze tempo i choć jeszcze zdarzają się pomyłki, nasza współpraca wygląda coraz lepiej - stwierdził Grzegorz Łomacz zdradzając, że trener Santilli dał mu całkowicie wolną rękę w prowadzeniu gry.
W trzeciej partii trener Sordyl posadził na ławce Grzegorza Szymańskiego, który błysnął kilkoma skutecznymi atakami w początkowej fazie gry, ale potem sukcesywnie tracił skuteczność. Goście, napędzani przez Tomasza Józefackiego jeszcze się poderwali i doprowadzili do remisu 19:19, ale rywale szybko ich zgasili. Benjamin Hardy najpierw dwukrotnie obił ręce blokujących olsztynian, a chwilę później zaserwował asa i było po meczu.
- Musimy ograniczyć do minimum liczbę błędów w przyjęciu, żeby nie wpadały nam takie głupie asy, jak ten Wojciecha Jurkiewicza w trzecim secie i również w ataku. Nie możemy też bać się brania odpowiedzialności - wyliczał najcięższe grzechy swoje i kolegów Krzysztof Andrzejewski. - Jutro jest nowy dzień, kolejny mecz i los może się odmienić - podsumował.
- W sobotę Olsztyn na pewno będzie walczył. Mam jednak nadzieję, że ponownie szczęście dopisze nam - rzucił na odchodne Grzegorz Łomacz.