Jastrzębscy młodzi gniewni
Igor Yudin i Patryk Czarnowski byli w dopiero co zakończonym sezonie, obok Pawła Abramowa najskuteczniejszymi zawodnikami Jastrzębskiego Węgla. Australijczyk brylował w ataku, a Polak rządził na siatce. Przebłyski talentu obydwaj miewali już w poprzednich rozgrywkach, ale prawdziwa eksplozja nastąpiła w bieżących. Obydwaj zachwycili też pracowitością i skromnością.
Patryk Czarnowski szybko zyskał uznanie Daniela Castellaniego i już w najbliższy wtorek rozpocznie pierwsze w karierze zgrupowanie kadry narodowej. Yudin, gdyby był Polakiem z pewnością dołączyłby do swojego klubowego kolegi. Tak, za kilka dni spakuje walizki i uda się do Australii - prosto na trening reprezentacji. - W tym roku o wakacjach mogę jedynie pomarzyć - śmieje się Igor, dumnie prezentując srebrny medal mistrzostw Polski, drugi w swojej kolekcji. - Trzy lata temu byłem w drużynie tylko statystą, ten więc smakuje zupełnie inaczej.
Dwa dni po wielkim finale PlusLigi radość z wicemistrzostwa przychodzi łatwiej. We wtorek, tuż po ostatnim pojedynku ze Skrą Bełchatów, tak Yudin, jak i Czarnowski nie mieli siły, by cieszyć się z sukcesu. - Mieliśmy ogromną szansę, by doprowadzić do piątego meczu....ale przegraliśmy złoto - żałuje Australijczyk. - Wprawdzie srebrny medal oznacza, że trzeba przegrać rywalizację o złoto by go zdobyć, ale ja spojrzałbym na to szerzej - z perspektywy całego sezonu. I dlatego twierdzę, że wygraliśmy srebro! - przekonuje natomiast środkowy JW.
Obydwaj zgodni są w jednym - był to niezwykle ciężki, długi i nieco dziwny sezon, którego kwintesencją był ostatni finałowy pojedynek z bełchatowską Skrą, przegrany przez śląską ekipę w tie breaku.
- Byliśmy trochę zdenerwowani, bo wiedzieliśmy, że musimy cały czas iść na maksa, na ryzyku, nie odpuszczać nawet na krok. W pierwszym secie popełniliśmy dużo błędów, ale w kolejnych było już znacznie lepiej. Dzięki Pedro Azenhi, który wygrał nam III partię zostaliśmy w tym meczu. Zabrakło jakiejś małe rzeczy, drobiazgu, może doświadczenia - doszukuje się przyczyn porażki Igor Yudin. - Dopadło nas troszeczkę zmęczenie i drobne urazy. Nie zabrakło chęci i walki, ale być może odrobinę zdrowia, bo widziałem po chłopakach, że niektórych łapały skurcze. Po poniedziałkowym meczu masażyści pracowali chyba do drugiej czy trzeciej w nocy. To był męczący sezon - dużo meczów, dużo tie breaków - sumuje Patryk Czarnowski.
Na pewno też były to sezon niezwykle udany. Dla nich indywidualnie - bo zachwycali dynamiką, zasięgiem oraz widowiskowością i skutecznością swoich akcji, a także dla dla Jastrzębskiego Węgla, który wywalczył Puchar Polski i srebro PlusLigi. - Udowodniliśmy, że stanowimy silny zespół. Była bardzo fajna atmosfera przez cały czas - podkreśla Czarnowski. - W następnych rozgrywkach postaramy się jeszcze mocniej i może w końcu uda się przerwać panowanie Skry - obiecuje reprezentant Australii, który na pewno wróci do Jastrzębia już w sierpniu, bo jako jeden z nielicznych ma wciąż aktualny kontrakt. Nie wiadomo natomiast co postanowi Czarnowski. Po niezwykle udanym roku w górniczej drużynie, 25-letni środkowy na brak ofert z pewnością nie narzeka. O jednej z nich - z ZAKSY Kędzierzyn-Koźle mówi się całkiem głośno.
- Słuchy chodzą...na razie w stu procentach nic nie jest wiadome. Sezon się skończył, rozpoczynają się rozmowy. Nie wiem kiedy zdecyduję, na razie chcę odpocząć - ucina sam zainteresowany.
Na odpoczynek ma raptem tydzień, bo już 18 maja, razem z klubowym kolegą Grzegorzem Łomaczem dołączy do kadrowiczów, którzy kilka dni temu rozpoczęli treningi w Spale. W jakim nastroju?
- Gotowości do pracy. Powołanie do kadry to oczywiście jest szansa dla każdego zawodnika, ale przede wszystkim, to zaproszenie do pracy. Dostaję "carte blanche” i teraz to ode mnie zależy jak ją zapiszę. Na pewno nie spocznę na laurach - zapewnia świeżo upieczony reprezentant kraju. - Chciałbym trochę zregenerować siły, podleczyć urazy, ale głównym celem zgrupowania będzie budowa kondycji na Ligę Światową - dodaje.