Jastrzębski bliżej półfinału
Jastrzębski Węgiel wygrał pierwszy mecz I rundy play off z Delectą Bydgoszcz 3:1 (25:20, 29:27, 24:26, 25:18). MVP pojedynku został Igor Yudin. Kolejna konfrontacja sił już w poniedziałek. \
- Nie graliśmy dzisiaj dobrze, ale to są play offy i ważne są zwycięstwa. My wygraliśmy. Jutro postaramy się zagrać lepiej, to mogę obiecać - skwitował trener jastrzębian Roberto Santilli, który narzekał głównie na brak koncentracji i stabilnego poziomu gry u swoich podopiecznych. - Rywale natomiast zagrali z zupełnie innym nastawieniem, niż w poprzednim pojedynku, bardziej agresywnie.
Drużyna z Bydgoszczy rozpoczęła spotkanie z Pawłem Woickim na rozegraniu, ale w trzecim secie wszedł na dłuższą zmianę Piotr Lipiński i to on dokończył pojedynek. Jastrzębianie wybiegli na boisko w żelaznym zestawieniu.
Inauguracyjna partia szybko ułożyła się po myśli miejscowych, którzy bardzo dobrze zagrywali, utrudniając rywalom wyprowadzanie szybkich akcji. Z kończeniem piłek sytuacyjnych nie radzili sobie natomiast ani Szymański, ani Gruszka ani też Sopko. I to właśnie błędy w ataku były największą zmorą gości w I secie (Szymański - 17% skuteczności). Jastrzębie z kolei spokojnie gromadziło punkty, górując nad przeciwnikami w każdym elemencie siatkarskiej sztuki.
W drugiej partii górnicza maszyna nieco się zacięła, a goście natychmiast wykorzystali dogodną sytuację - 5:8, 12:16. Świetnie grali blokiem (6 na 1 przeciwników) i w obronie. Zabrakło jednak ponownie skuteczności. - Gra w defensywie to pozytyw tego meczu, ale do niego trzeba jeszcze dołożyć wykonanie kontry - komentował niepocieszony Piotr Gruszka, który zwłaszcza w II odsłonie wyczyniał w obronie prawdziwe cuda. Skuteczności w najważniejszym momencie nie zabrakło gospodarzom - najpierw Patryk Czarnowski huknął z krótkiej, a potem Benjamin Hardy zaserwował asa i było 2:0 dla Jastrzębia.
Kolejna odsłona była równie zacięta i równie emocjonująca w końcówce, jak poprzednia. Tyle tylko, że tym razem role się odwróciły. Jastrzębianie wypracowali sporą przewagę (10:6, 20:16), a siatkarze Delecty wytrwale próbowali zniwelować straty. Od wyniku 22:19 nastąpił desperacki pościg bydgoszczan, którzy w nieprawdopodobny, czasem wręcz akrobatyczny sposób "wyławiali” ciosy rywali i zamieniali je w skuteczne kontry. Tę ostatnią, decydującą o wygranej w secie numer 3 skończył Martin Sopko.
- Pozbieraliśmy się po tym pechowo przegranym drugim secie, albo też drużyna z Jastrzębia za wcześnie uwierzyła, że mecz jest wygrany. Udało nam się zakończyć pomyślnie trzecią partię, aczkolwiek tylko na to było na dzisiaj stać - żałował Wojtek Jurkiewicz, były zawodnik Jastrzębskiego Węgla.
Czwarta i ostatnia partia meczu ponownie przebiegała pod dyktando śląskich siatkarzy. Dobrze zaprezentował się Marek Novotny, który w II secie zmienił mało widocznego Pawła Abramowa. Po drugiej stronie siatki nieźle spisywali się Stanisław Pieczonka i Dawid Konarski. Ich wejście na boisko sprawiło małe zamieszanie w szeregach miejscowej drużyny, która bardzo długo nie potrafiła znaleźć recepty na młodego Konarskiego. - Zmiennicy radzili sobie bardzo dobrze. Widać było, że Jastrzębie nie jest na nich przygotowane - stwierdził Piotr Gruszka. - W naszej grze było jednak wiele niedokładności i tym pomogliśmy przeciwnikowi, zwłaszcza w końcówkach. Do tego zabrakło nam szczęścia, a ono też jest potrzebne. Szkoda, bo Jastrzębie nie grało dzisiaj dobrze i była szansa na znacznie lepszy rezultat.
- Swój zespół mogę pochwalić za wolę walki i determinację, bo tego nie brakowała. Zabrakło natomiast szczęście, szczególnie w drugim secie. Udało się wyeliminować Pawła Abramowa, ale wszedł Novotny i zagrał bardzo dobrze w ataku - ocenił szkoleniowiec Delecty Waldemar Wspaniały.
- Mecz nie stał na najwyższym poziomie, nie graliśmy dobrze - kilka widowiskowych obron i to wszystko. Nie jesteśmy zadowoleni z gry, bardziej z wyniku - podsumował kapitan Jastrzębskiego Węgla Grzegorz Łomacz
Stan rywalizacji: 1:0 dla Jastrzębskiego Węgla. Kolejny pojedynek już w poniedziałek 29 marca, godz. 18.00