Jastrzębski Węgiel gra o Puchar Challenge
Nazywany czasem pucharem pocieszenia Challenge Cup w najbliższy weekend odkryje ostatnie karty. 21 i 22 marca, w Izmirze cztery drużyny - Arkas Izmir, E.A. Patras, Tomis Constanta i Jastrzębski Węgiel powalczą o drugie w historii najmłodszego z europejskich pucharów zwycięstwo.
Chociaż Challenge Cup uznawany jest za trzecie pod względem prestiżu rozgrywki (za Ligą Mistrzów i CEV Cup), to w Izmirze z pewnością nie zabraknie gwiazd europejskich parkietów oraz walki i siatkarskich emocji z najwyższej półki. Tym bardziej, że już skład finałowej czwórki wydaje się być co najmniej zaskakujący.
Śledząc jednak drogę rywali śląskiej ekipy do Final Four oraz analizując personalia zespołów, można z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że polscy siatkarze zmierzą się z godnymi siebie przeciwnikami, którzy podobnie jak oni przyjadą do Izmiru ze ściśle sprecyzowanym celem - by ograć konkurentów i stanąć na najwyższym podium.
Pierwszą przeszkodą jastrzębian w walce o europejski laur będzie rumuński Tomis Constanta - międzynarodowa (w 15-osobowym składzie znajduje się aż siedmiu obcokrajowców - dwóch Brazylijczyków, Argentyńczyk, Kanadyjczyk, Serb, Węgier i Litwin) mieszanka siatkarzy niezbyt znanych i uznanych na międzynarodowych boiskach, ale z pewnością solidnych i zahartowanych w sportowym boju. Powszechnie uważany za najsłabszy składnik Final Four zespół potrafi napytać biedy rywalom. Doskonale wiedzą o tym zawodnicy AZS-u Częstochowa, którzy rok temu, w ramach Pucharu CEV wydarli Tomisowi zwycięstwo dopiero w złotym secie (wygrywając 17:15).
W tegorocznej rywalizacji Constanta poskromiła, znany szczególnie kibicom z Rzeszowa Metallurg Żłobin - białoruską ekipę, która w II rundzie rozgrywek upokorzyła Asseco Resovię. Rywalizację, podobnie jak Jastrzębski Węgiel rozpoczynała w CEV Cup, gdzie w I rundzie nie sprostała Austriakom z Hypo Tirol Innsbruck.
W drugiej parze półfinałowej emocji powinno być jeszcze więcej, bowiem naprzeciw siebie staną gospodarze z Piotrem Gruszką na czele i trzeci aktualnie w tabeli ligi greckiej Patron Patras.
Arkas Izmir w rodzimej lidze kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, a kilka dni temu świetną formę przypieczętował zdobyciem Pucharu Turcji. Drogę do Final Four rozpoczął w II rundzie, pokonując pewnie estoński Selver Tallin. Kolejne etapy przebiegły równie gładko i właściwie dopiero w 1/4 finału zespół napotkał na konkretny opór przeciwnika - Tourcoing L.M. z Francji, z którym musiał rozegrać złotego seta.
A.E. Patras można z pewnością nazwać objawieniem sezonu 2008/2009 ligi greckiej, choć już poprzednie rozgrywki, zakończone na piątej pozycji, zwiastowały lepsze czasy. W bieżących drużyna, której trzon tworzą Bułgarzy Żekow i Jordanow plasuje się na trzeciej pozycji, przed mistrzem kraju i finalistą Ligi Mistrzów Iraklisem Saloniki. Zespół ma też swoje problemy, bo od kilku tygodni z przewlekłą kontuzją barku boryka się Bojan Jordanow i nie wiadomo, czy w ogóle przyjedzie do Izmiru. Jego miejsce zajął nominalny przyjmujący, Czech Marek Novotny (w poprzednim sezonie Sisley Treviso). Patron Patras w walce o Fianal Four wyeliminował między innymi AS Cannes i Galatasaray Istambuł.
Najcięższą przeprawę mają za sobą ci, za których kciuki trzymamy najmocniej - siatkarze Jastrzębskiego Węgla. Przygodę z europejskimi pucharami zaczęli w CEV Cup, gdzie już w pierwszej rundzie musieli uznać wyższość Olympiakosu Pireus. Później, razem z AZS UWM Olsztyn dostali szansę, by zawojować Challenge Cup. Siatkarze z Warmii polegli jednak na pierwszym rywalu, Sisleyu Treviso, którego jastrzębianie, dwie rundy później zostawili w pokonanym polu. Aby dotrzeć do turnieju finałowego, Jastrzębski Węgiel zmierzył swoje siły kolejno z portugalskim A.J. Fonte Bastardo (3:2 u siebie i 0:3 na wyjeździe), Lokomotiwem Kijów (3:0 w Jastrzębiu i 1:3 w Kijowie) oraz z postrzeganym za jednego z faworytów Sisleyem Treviso (2:3 na własnym boisku i 1:3 na wyjeździe).
Rok temu, w pierwszej edycji Challenge Cup Resovia Rzeszów, jako gospodarz turnieju finałowego nie stanęła na wysokości zadania. Trapiony kontuzjami zespół przegrał najpierw z późniejszym zdobywcą trofeum Pallavolo Modena, a w spotkaniu o trzecie miejsce nie sprostał Stade Poitevin Poitiers.
W najbliższy weekend (21, 22 marca), w Izmirze do walki o historyczne dla klubu zwycięstwo przystąpi Jastrzębski Węgiel - jedyny reprezentant Polski w europejskich finałach. Zespół wyjechał do Turcji podbudowany dwoma spektakularnymi wygranymi nad AZS UWM Olsztyn. W I rundzie play off siatkarze włoskiego szkoleniowca zagrali koncertowo. Jeśli zdołają przenieść dobrą dyspozycję z parkietów ligowych na europejskie, to z pewnością nie powinni mieć problemu z dotarciem do finału. A jeśli jeszcze dopisze im przysłowiowy łut szczęścia, to być może w niedzielne, późne popołudnie będzie im dane stanąć na najwyższym stopniu podium Challenge Cup.