Jastrzębski Węgiel - Halkbank 3:2
Jastrzębski Węgiel pokonał Halkbank Ankara 3:2 (25:27, 25:18, 37:39, 25:21, 17:15) w meczu szóstej i ostatniej kolejki grupy F Ligi Mistrzów. Podopieczni trenera Lorenzo Bernardiego zajęli pierwsze miejsce w tabeli.
Po trwającym blisko dwie i pół godziny pasjonującym meczu Jastrzębski Węgiel pokonał 3:2 faworyzowany Halkbank Ankara i zakończył fazę grupową Ligi Mistrzów na pierwszym miejscu w swojej grupie.
Środowe spotkanie mogło uraczyć nawet największych malkontentów. I chociaż zespół Lorenzo Bernardiego przystąpił do niego bez dwóch kluczowych graczy, Alena Pajenka oraz Michała Łasko (kapitan JW. doznał urazu podczas wtorkowego treningu), to drużyna była niezwykle zmobilizowana i każdy zawodnik stanął na wysokości zadania.
Prym w jastrzębskich szeregach wiódł Michał Kubiak, który na ten pojedynek przejął obowiązki kapitana zespołu. Przy stanie 6:6 w pierwszym secie jastrzębscy kibice zamarli, bowiem po jednej z ofiarnych interwencji w obronie przyjmujący pomarańczowej drużyny nieszczęśliwie upadł na boisko i z grymasem bólu wkrótce je opuścił. Do końca tej partii zastąpował go Nicolas Marechal. Jastrzębianie cały czas gonili wynik i udało im się to w kluczowym momencie seta (od 22:24 do 24:24), ale dzięki punktowej zagrywce Mitara Tzouritsa to goście z Ankary byli na prowadzeniu.
Kubiak powrócił na plac gry od początku drugiej części meczu. Tę jastrzębscy siatkarze rozegrali koncertowo, bijąc rywala na głowę w przyjęciu i ataku. Michal Masny najczęściej uruchamiał skrzydłowych, a Krzysztof Gierczyński i zastępujący Łaskę Mateusz Malinowski grali jak z nut. Na uwagę w tym secie zasługuje skuteczność (a raczej nieskuteczność) asa tureckiego zespołu Mateja Kazijskiego. Bułgar nie skończył ani jednego z pięciu ataków i nie zdobył nawet punktu! Gospodarze wygrali tę partię wyraźnie do 18.
Trzeci set był istnym siatkarskim maratonem, który trwał ponad 40 minut! W jastrzębskich szeregach brylował Kubiak, który skończył 14 z 18 ataków! Po drugiej stronie nastąpiło przebudzenie Kazijskiego, który w ataku pomylił się ledwie raz na 10 prób. Obie drużyny miały po osiem szans na skończenie seta, ale ostatecznie udało się to przeciwnikom. Sprawę rozstrzygnął as Resula Tekelego (37:39).
Kiedy w czwartym secie na tablicy świetlnej pojawił się wynik 7:2 dla Halkbanku, nawet najwięksi optymiści mieli prawo zwątpić. Jastrzebianie nie potrafili znaleźć recepty na potężne zagrywki kapitana Halkbanku. Gospodarze zaczęli odradzać się dzięki zagrywce i skutecznym atakom Malinowskiego. Wkrótce było już po 11, a po ataku Masnego z przechodzącej piłki jastrzębska drużyna wyszła na prowadzenie. Nie oddała go już do końca, a to oznaczało tie-break.
W decydującej części spotkania zespoły zmieniły się stronami przy stanie 8:6 dla Jastrzębskiego Węgla. Kapitalna wręcz skuteczność w ataku i na kontrze Kubiaka pozwoliła Pomarańczowym zwiększyć przewagę do czterech „oczek”. Przy stanie 13:9 Radostin Stojczew poprosił o przerwę, po której serca jastrzębskich kibiców zabiły jeszcze mocniej. W pole serwisowe wszedł bowiem Osmany Juantorena i zaczął razić naszych graczy piekielnie mocną zagrywką. Wkrótce wynik brzmiał po 13! Na szczęście podopieczni Lorenzo Bernardiego wytrzymali napór gwiazdorów z Ankary i zeszli z parkietu w glorii zwycięzców!
Osobne słowa pochwały należą się jastrzębskiej publiczności. Zarówno doping, jak i strona wizualna pomarańczowych trybun były na najwyższym poziomie.
Szkoleniowiec JW. nie krył po meczu swojej ogromnej radości. – Jeśli dzisiaj na parkiecie była drużyna, która musiała to spotkanie wygrać, to byliśmy nią my. Prezentowaliśmy się lepiej we wszystkich pięciu setach. Jestem dumny z chłopaków, bo graliśmy może nie przeciwko najlepszej drużynie świata, ale na pewno przeciwko czołowym siatkarzom na świecie. W szatni przed meczem powiedziałem moim graczom, że nazwiska na koszulkach nie grają. Dziękuję wszystkim zawodnikom, ale szczególnie Michałowi Kubiakowi i Michałowi Masnemu, którzy zagrali świetnie. „Kubi” zaprezentował się dziś wybitnie – podsumował trener Bernardi.
Trener Stojczew przyznał, że jego zespół zagrał słabo. – Czasem to się zdarza. Nie zagraliśmy na naszym normalnym poziomie, ale trzeba przyznać, że Jastrzębski Węgiel zagrał bardzo dobrze, zwłaszcza w obronie i kontrataku – uznał Bułgar.
Kapitan Halkbanku stwierdził, że jastrzębska drużyna wygrała zasłużenie. – Gratuluję zespołowi z Jastrzębia. Mecz był bardzo wyrównany, mieliśmy swoje szanse, żeby go zakończyć, ale się nie udało – skomentował to spotkanie Kazijski.
Zdaniem Michała Kubiaka zajęcie pierwszego miejsca w grupie nie oznacza, że w rundzie play off trafi się na teoretycznie słabszego rywala. – Na tym poziomie słabych drużyn po prostu już nie ma – skwitował zadowolony kapitan JW.
Losowanie par rundy play off 12 odbędzie się w czwartek o godzinie 11:30. Wówczas też poznamy organizatora turnieju finałowego Ligi Mistrzów.
Jastrzębski Węgiel: Gierczyński, Malinowski, Masny, Van de Voorde, Kubiak, Bontje, Wojtaszek (libero) oraz Marechal, Popiwczak, Jarmoc, Czarnowski; Halkbank Ankara: Kazijski, Juantorena, Raphael, Batur, Tzourits, Mauricio, Sahin (libero) oraz Ayvazoglu, Subasi, Koc.
W drugim meczu tej grupy Tomis Konstanca pokonał Hypo Tirol Innsbruck 3:1 (25:12, 25:15, 26:28, 25:20).