Jastrzębski Węgiel ma się o co bić
Asseco Resovia Rzeszów i ZAKSA Kędzierzyn Koźle - to najbliżsi ligowi rywale Jastrzębskiego Węgla. W piątek śląscy siatkarze podejmą gości z Podkarpacia, a za tydzień udają się szukać punktów u lidera PlusLigi. Motywacja jest ogromna, bo ewentualne zwycięstwa umocnią zespół w czołówce tabeli.
Wygrana z Treflem Gdańsk diametralnie zmieniła nastroje wśród siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. Na twarze wróciły uśmiechy, a w ich szeregach ponownie zagościł spokój i pewność siebie. Jedynie Guillaume Samica, który wciąż obrywa od dziennikarzy za słabszą postawę, zachowuje dystans i wstrzemięźliwość. - Mam nadzieję, że ci którzy teraz wylewają na mnie pomyje, po zakończeniu sezonu dokonają bardziej obiektywnej oceny - mówi zaskoczony falą krytyki pod swoim adresem. Obiecuje też, że swoją dobrą postawą na boisku postara się zamknąć usta sceptykom.
Francuz, który do Polski przyjechał w przełomowym dla siebie momencie, ma na szczęście pełne wsparcie sztabu szkoleniowego i zawodników. - Polska wcale nie jest takim przyjaznym i łatwym terenem dla zagranicznych graczy. Siatkówka jest bardzo popularna i wiążę się z ogromna presją. Dla większości z nich to zupełnie nowa, nie do końca może nawet zrozumiała sytuacja, a jednocześnie wielkie wyzwanie. Potrzebują więcej czasu i mniej szumu wokół siebie - broni kolegę Paweł Rusek będąc przekonanym, że tak Samica jak i pozostali obcokrajowcy PlusLigi pokażą na co ich naprawdę stać.
Ma też nadzieję, że swoją prawdziwą wartość udowodni również Jastrzębski Węgiel, który rozpoczął sezon bardzo dobrze, ale po spotkaniu ze Skrą Bełchatów coś się załamało. - Zabrakło konsekwencji i spokoju. W spotkaniu z Treflem Gdańsk odzyskaliśmy swoje walory i mam nadzieję, że tak już zostanie do końca rozgrywek.
Jeśli pojedynek z gdańskim beniaminkiem był dla jastrzębian ważny ze względu na konieczność odzyskania zachwianej równowagi i pewności siebie, to najbliższy mecz z Resovią jest istotny z punktu widzenia układu sił w tabeli i uzyskania przewagi psychicznej nad rywalami. - Zaczynamy już myśleć o Pucharze Polski i bardzo nam zależy, żeby uplasować się w rozstawianej czwórce. Na razie w tabeli jest straszny ścisk i te dwa ostatnie mecze rundy jesiennej powinny wyklarować sytuację - twierdzi Rusek.
Nie ma jednak co ukrywać, że finisz pierwszej części sezonu łatwy nie będzie. Już w piątek Jastrzębie podejmie Asseco Resovię - zespół, który dotąd zagrał tylko jedno dobre spotkanie - tydzień temu z Olsztynem. - Przeciwnik jest bardzo ciężki i kompletnie nieobliczalny. Sezon rozpoczęli źle, jakby byli przemęczeni. Teraz odeszło od nich zmęczenie, a przyszły siły do grania i stają się bardzo groźnym rywalem - ocenia Patryk Czarnowski uzupełniając, że dodatkowym utrudnieniem w konfrontacji z ekipą Ljubo Travicy jest niemożność przewidzenia w jakim składzie rzeszowianie rozpoczną mecz. - Z drugiej strony, żaden z zawodników nie ma stuprocentowej pewności bytu, co może wpływać na jakość ich gry.
- To, że Asseco Resovia nie ma stabilnej szóstki w ogóle nam nie przeszkadza - zapewnia z kolei Paweł Rusek. - Przygotowując się do kolejnych pojedynków analizujemy wszystkich graczy zespołu rywali i wszystkie możliwe schematy gry. Na przygotowanie taktyczne zawsze poświęcamy sporo czasu i w jakimkolwiek ustawieniu rywale by nie wyszli, nie zaskoczą nas.
Obydwaj siatkarze są zgodni, że w piątek ich zespół czeka bardzo trudna przeprawa. Oczekują zaciętego pojedynku, być może nawet pięciosetowego, w którym o zwycięstwie jednej z drużyn zadecydują niuanse. - Zaryzykuję stwierdzenie, że decydująca będzie liczba popełnionych błędów. Kto ich popełni mniej, ten wygra - mówi jastrzębski libero.
Patryk Czarnowski, choć docenia klasę Resovii, jest przekonany, że znacznie trudniejszy będzie pojedynek z kędzierzyńską ZAKSĄ, bo podopieczni Krzysztofa Stelmacha, jako jedyny zespół w rozgrywkach utrzymują równy, wysoki poziom. Zawodnik, u którego nie ma już śladu po kłopotach z wybitym kciukiem ma nadzieję, że w obydwu najbliższych spotkaniach trener Santilli skorzysta z jego usług. - Dostałem bardzo dobry stabilizator, robiłem specjalistyczne zabiegi i jestem gotowy do gry. Jak już w końcu zacząłem grać w szóstce, to teraz bardzo źle stoi mi się w kwadracie.