Jastrzębski Węgiel nie zagra o medale
Porażka z Delectą Bydgoszcz 1:3 (21:25, 17:25, 27:25, 22:25) w 16. kolejce PlusLigi pogrzebała szanse wicemistrzów Polski na awans do czołowej szóstki rozgrywek. Bydgoszczanie natomiast o swój byt wśród najlepszych mogą już być spokojni.
- Mecz pod naszą kontrolą przez trzy czwarte spotkania. W trzeciej partii, gdy wydawało się, że zmierzamy do szczęśliwego zakończenia, nagle poszła seria zagrywek, straciliśmy przewagę, zrobiło się nerwowo i przegraliśmy końcówkę. Na szczęście wyciągnęliśmy wnioski w secie czwartym i nie powtórzyliśmy tych samych błędów, utrzymaliśmy nerwy na wodzy - zrelacjonował pojedynek z Jastrzębskim Węglem Wojciech Jurkiewicz. I zawarł w swojej ocenie sedno wydarzeń na boisku.
Bydgoszczanie, którzy ze względu na problem z limitem obcokrajowców zagrali z Piotrem Lipińskim na rozegraniu, przyjechali do Jastrzębia z nastawieniem, że jeśli zdobędą tam trzy punkty, wyeliminują jednego przeciwnika z walki o szóstkę. Dlatego wybiegli na parkiet niesamowicie skoncentrowani i zdeterminowani. Szybko narzucili gospodarzom własne tempo i gnębili ich zagrywką. W miejscowej drużynie zawodził najskuteczniejszy dotąd snajper, Mitja Gasparini, grała też praktycznie bez bloku (1 na 5 przeciwników) i kontrataku.
Obraz gry nie zmienił się również w drugim secie, oraz w trzecim, do stanu 11:17. Wtedy jastrzębianie wygrali długą wymianę, a tuż po niej w polu serwisowym stanął Grzegorz Pająk (chwilę wcześniej wprowadzony za Łomacza). To dzięki jego zagrywce gospodarze odrobili straty (18:18) i uwierzyli, że jeszcze nie wszystko jest stracone. W końcówce granej na przewagi Gasparini dwukrotnie pocelował Siltalę, a Jurkiewicz posłał krótką w aut i było 2:1 w setach.
- Rozpoczęliśmy mecz z zupełnie innym nastawieniem, niż rywale. Kiedy gramy na wyjeździe, albo o mniejszą stawkę, prezentujemy się znacznie lepiej. Gdy jesteśmy pod presją, nie gramy dobrze. Tak było w sobotę - komentował Lorenzo Bernardi, który w kolejnej odsłonie został ukarany, pierwszą w polskiej karierze żółtą kartką.
Jego podopieczni, choć mocno się starali i dawali z siebie wszystko, nie byli w stanie ugrać już nic więcej. Przewagę bydgoszczan było widać w każdym elemencie, ale najdobitniej na środku siatki (Jastrzębie bez kontuzjowanego Adama Nowika). Królem tej formacji był najskuteczniejszy gracz meczu Michał Cerven (16 oczek!), zasłużenie wybrany MVP.
Podsumowując spotkanie w Jastrzębiu, warto odnotować jeszcze dwie kwestie: niebywałą, jak na PlusLigę liczbę asów serwisowych - 17 (10 Bydgoszcz, 7 Jastrzębie) oraz równie rzadki, niski procent dobrego przyjęcia libero JW, Pawła Ruska w drugim secie - 9% w punkt i zaledwie 18% pozytywnego.
- Cieszymy się bardzo, bo wygraliśmy zasłużenie, po naszej dobrej grze. To sukces całego zespołu - komplementował swoich graczy Waldemar Wspaniały. - Byliśmy w trudnym kadrowo momencie, bo ze składu wypadli Andrzej Wrona i Staszek Pieczonka. Jesteśmy scementowani, gramy razem i to było widać na boisku - podkreślił Krzysztof Andrzejewski.
- Jest nam bardzo przykro, przeciwnik zagrał lepiej - skwitował kapitan śląskiej ekipy Grzegorz Łomacz. - Sezon się jeszcze nie skończył. Będziemy walczyć o siódme miejsce w lidze oraz o Puchar Polski i Final Four Ligi Mistrzów - pocieszał siebie i zawodników Lorenzo Bernardi.