Jastrzębski Węgiel pokonał wicelidera
-Zwycięstwo dedykujemy Marcinowi Grygielowi, którego czeka poważna operacja barku. Jesteśmy z Tobą - rozpoczął na konferencji prasowej Roberto Santilli. Jego podopieczni, po meczu pełnym emocji i walki o każdy punkt, pokonali w 18. kolejce PlusLigi ZAK S.A. Kędzierzyn-Koźle 3:2(22:25, 25:19, 20:25, 25:20, 15:10).
Jastrzębianie przystąpili do rywalizacji z ZAKSĄ zwycięskim składem z Treviso - z Grzegorzem Łomaczem, Igorem Yudinem i Patrykiem Czarnowskim w szóstce. Goście natomiast rozpoczęli bez swojego kapitana Roberta Szczerbaniuka.
Mimo to w jakości ich gry na środku nie było widać najmniejszej różnicy. Michał Masny, dysponując dobrym przyjęciem co rusz uruchamiał Sławomira Szczygła i Wojciecha Kazimierczaka, a ci praktycznie każdą piłkę zamieniali na punk. Do tego goście rozpoczęli z wysokiego "c” w polu serwisowym (dwa asy Michała Ruciaka - 8:10), utrudniając rywalom wyprowadzanie akcji. W konsekwencji jastrzębianie przez połowę pierwszej partii grali prawie wyłącznie Guillaume Samiką. Słabo spisywał się natomiast australijski duet Yudin - Hardy, który tym razem zbyt długo nie zagrzał miejsca na boisku. Set otwarcia, po punktującej zagrywce Jakuba Novotnego padł łupem kędzierzynian.
Drugą partię jastrzębianie rozpoczęli z Sebastianem Pęcherzem, za Bena Hardego. I to właśnie ten zawodnik w dużej mierze przyczynił się do sukcesu miejscowych, którzy zaczęli bardzo źle (3:7) i mieli ogromne problemy z regularnością zagrywki. Wcześniej jednak, sukcesywnie łapanego blokiem Yudina zmienił Robert Prygiel i od razu dał o sobie znać przeciwnikom. - Tak się złożyło, że Igorowi szło dzisiaj gorzej i musiałem go zastąpić. Po raz kolejny udowodniliśmy, że mamy dwunastu zawodników w składzie i każdy z nich może decydować o obliczu zespołu - komentował kapitan gospodarzy, wybrany później MVP spotkania.
Wreszcie też zaczął funkcjonować jastrzębski blok, z Wojciechem Jurkiewiczem w roli głównej. Losy drugiej partii rozstrzygnęły się jednak, gdy w polu serwisowym, przy wyniku 9:11 stanął Sebastian Pęcherz i pociągnął nieprawdopodobna wręcz serię siedmiu piekielnie mocnych zagrywek (16:11). Końcówka tej odsłony była już tylko formalnością. - Grało się bardzo ciężko i jeśli jeden zespół osiągnął przewagę, drugiemu było trudno dogonić - analizował przebieg pojedynku Michał Ruciak. - My wygrywaliśmy wtedy, gdy oni popełniali błędy, a oni schodzili zwycięsko po słabszych momentach naszej gry, kiedy nie potrafiliśmy sobie poradzić z ich zagrywką lub skończyć ataku.
Słowa kędzierzyńskiego przyjmującego znalazły swoje odbicie również w kolejnych dwóch partiach. W trzeciej siatkarze włoskiego szkoleniowca prowadzili 10:5, by kilka minut później oddać rywalom inicjatywę i ostatecznie przegrać do 20. - Popełniliśmy trochę za dużo błędów. Rywale nas doszli i w konsekwencji zamiast wygrać 3:1, musieliśmy walczyć w tie breaku - mówił niepocieszony Robert Prygiel dodając, że jego zespołowi brakuje świeżości. - Przede wszystkim jednak brakuje nam treningu, bo cały czas gramy mecze i nie ma czasu na regularne przygotowania.
W czwartym secie gospodarze znowu przystąpili do szturmu i szybko odskoczyli rywalom na cztery oczka. Świetnie grał Samica, popisując się technicznymi zagraniami, często z niezwykle trudnych, sytuacyjnych piłek. - Dzisiaj Samica już nie "zakiwał” nas tak bardzo, jak w pierwszym pojedynku, w Kędzierzynie. Sporo jego technicznych ataków podbiliśmy, ale wszystkiego obronić się nie da - stwierdził jednak Michał Ruciak, mimo że Francuz był najskuteczniejszym graczem spotkania (25 oczek). Przewagę wypracowaną w pierwszej fazie seta tym razem jastrzębianie dowieźli do końca, fundując kibicom dodatkowe emocje w tie breaku.
Set prawdy okazał się szczęśliwy dla siatkarzy z Szerokiej. Choć początkowo obfitował w niezwykle emocjonujące akcje, z długimi wymianami i efektownymi obronami po obu stronach siatki, to w decydującej fazie miejscowi zdominowali podopiecznych Krzysztofa Stelmacha i po raz drugi w tym sezonie zgarnęli im spod nosa zwycięstwo.
- Nasza gra nie do końca była taka, jak powinna być. Liczyliśmy na twardą walkę i tej nie zabrakło, choć nie obyło się również bez błędów. Szkoda, że nie udało się wygrać, ale ten jeden punkcik też cieszy - podsumował Robert Szczerbaniuk. - Z gry generalnie jestem zadowolony, choć wciąż są momenty, gdy drużyna ma zbyt długie przestoje i potrafi stracić kilka punktów pod rząd. To jest naszą bolączką. Mam również kilka zastrzeżeń do realizacji założeń taktycznych - dodał trener Stelmach.
- Zespół jest trochę zmęczony ciągłymi podróżami. Ostatnie tygodnie były niezwykle ciężkie i dziś mieliśmy problem ze znalezieniem właściwego rytmu gry. Dlatego też rotowałem składem, jak nigdy wcześniej. Kolejność pierwszej czwórki jest już ustalona, więc to odpowiedni moment, żeby dać pograć wszystkim zawodnikom i tak właśnie będzie wyglądała końcówka fazy zasadniczej – powiedział z kolei Roberto Santilli.
W dwunastce Jastrzębskiego Węgla zabrakło Marcina Grygiela, który ma poważną kontuzję barku. Na początku marca zawodnik przejdzie operację, a później czeka go być może nawet półroczna rehabilitacja.