Jastrzębski Węgiel zrobił swoje
Siatkarze Roberto Santilliego nie dali szans rywalom z Olsztyna w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski. 3:0 (25:21, 25:22, 25:13) jest niebagatelną zaliczką przed rewanżem, który zostanie rozegrany już 3 stycznia, w Ostródzie.
Zwycięstwo nad Delectą Bydgoszcz wyraźnie dodało animuszu zawodnikom Jastrzębskiego Węgla. Choć na europejskich parkietach nie zdołali jeszcze przełamać złej passy, na rodzimym gruncie grają coraz skuteczniej. W pojedynku z AZS UWM Olsztyn nie było powtórki z 8. kolejki PlusLigi. Jastrzębianie uporali się z rywalami w trzech setch, w znacznym stopniu przybliżyli się do turnieju finałowego Pucharu Polski i już we wtorek wieczorem w dobrych nastrojach mogą rozpocząć świąteczny urlop.
- Dzisiaj było zdecydowanie łatwiej, spokojniej, mniej stresu i jakoś luźniej. Zagraliśmy po prostu dobry mecz - stwierdził II rozgrywający jastrzębian Sławomir Master. - Poprzedni pojedynek z Delectą sprawił, że złapaliśmy dobry rytm. Czuliśmy też niedosyt z Ligi Mistrzów i chcieliśmy sobie powetować tamtą porażkę, a przede wszystkim pokazać się z jak najlepszej strony.
Chcieli też - dobrą grą - oddać hołd jednemu z kibiców, którego spotkała osobista tragedia. - Dziś rano dowiedzieliśmy się, że zmarł syn naszego wiernego kibica. W tamtym roku miał przeszczep szpiku kostnego i nawet robiliśmy składkę. Niestety, przegrał walkę z chorobą - powiedział trener Leszek Dejewski. Na znak solidarności siatkarze wybiegli na boisko z czarnymi opaskami na rękach.
Jastrzębianie spełnili powinność i oczekiwania. Olsztyn, podobnie jak dwa tygodnie temu stawiał twardy opór, ale tylko przez dwa sety, w których gra była wyrównana, a wynik rozstrzygał się w końcówkach. - Początek był niezły w naszym wykonaniu, ale niestety pozwoliliśmy rywalom rozegrać się w polu serwisowym i narobili nam tym elementem dużo krzywdy. My natomiast ograniczyliśmy siłę ataku do dwóch zawodników i nasza gra była zbyt czytelna, jak na drużynę z Jastrzębia - ocenił trener Akademików Mariusz Sordyl.
W trzecim secie gra toczyła się już "do jednej bramki”. Trener Sordyl robił co mógł, by poderwać swoich podopiecznych - wymienił prawie całą szóstkę, motywował na czasach zachęcając do walki. Bezskutecznie. Tym razem rywal zagrał koncertowo i nie pozwolił odebrać sobie nawet seta.
- Zdecydowanie większa pewność siebie przeciwników w polu zagrywki sprawiła, że nasze przyjęcie upadło. Troszeczkę rozeszliśmy się jako zespół i pozamykaliśmy się indywidualnie na boisku - wyliczał przyczyny porażki Mariusz Sordyl.
Jastrzębski rozgrywający Grzegorz Łomacz, mając świetne przyjęcie bardzo dużo grał pierwszym tempem. W pierwszym secie posłał do swoich środkowych aż 11 piłek. Skończyli 8, notując ponad 70% skuteczności. W kolejnych partiach było podobnie. - Patryk Czarnowski zawsze dobrze gra z Olsztynem. Adaś Nowik też zaprezentował się dzisiaj bardzo dobrze. Zdobył 11 punktów - to dla środkowego niezły wynik - podsumował II szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla.
Olsztynianie przyjechali na Śląski bez swojego najlepszego środkowego Marcelo, który wyjechał do Brazylii na urlop. - Ten urlop był zaplanowany jeszcze przed sezonem - zaznaczył Mariusz Sordyl dodając, że brak Marcelo nie wpłynął ani na skuteczność gry na środku, ani też na wynik pojedynku. - Grał cały zespół i to cały zespół przegrał mecz.
Przerwa świąteczna, która u obydwu drużyn potrwa do 28 grudnia na pewno bardzo się przyda - Jastrzębskiemu Węglowi by naładować akumulatory przed niezwykle obfitym w siatkarskie emocje styczniem, AZS-owi Olsztyn by zapomnieć o porażkach i nabrać świeżości.