Jeffrey Jendryk: każdy wnosi coś do gry
PLUSLIGA: W meczu z Aluronem CMC Wartą Zawiercie powrócił pan do wyjściowej szóstki, ale chyba wciąż ma pan duże rezerwy jeśli chodzi o poziom gry.
JEFFREY JENDRYK II (amerykański środkowy Asseco Resovii Rzeszów): Najważniejsze, że wygraliśmy to spotkanie. Wszystko dobrze się dla nas ułożyło. Ciężko przepracowaliśmy ostatni okres żeby jak najlepiej przygotować się do meczu i pokazać na boisku na co nas stać. To nie była dla nas łatwa przeprawa. Znacząco pomogła nam jednak zagrywka, która dość dobrze funkcjonowała.
- Czy ten kryzys po przerwie covidowej, jaki można było zaobserwować patrząc na waszą grę w meczach z Ślepskiem czy zwłaszcza z Treflem Gdańsk, macie już za sobą?
- Na pewno nie zaprezentowaliśmy w tych dwóch poprzednich spotkaniach dobrej siatkówki. Potem jednak przez 10 dni ciężko pracowaliśmy, żeby polepszyć swoją dyspozycję i wyeliminować nasze największe bolączki. Wykorzystaliśmy dobrze ten okres na trening i pracę, bo efekty było widać w meczu z Zawierciem.
- W międzyczasie ze względu na kontuzję straciliście już drugiego przyjmującego i jesteście w trudnej sytuacji kadrowej na tej pozycji.
- Szkoda, że mamy problemy zdrowotne w zespole. Trzeba jednak przede wszystkim pochwalić pozostałą dwójkę naszych przyjmujących, którzy świetnie się spisują. Pozytywne w naszej drużynie jest to, że mamy szeroką grupę zawodników, z których każdy może wnieść coś od siebie do gry i wspomóc zespół. Mam nadzieję, że koledzy, którzy leczą urazy, jak najszybciej do nas powrócą, a pozostali przyjmujący będę w tym czasie spisywać się równie dobrze jak w ostatnim spotkaniu.
- Już w niedzielę rozegracie kolejny mecz u siebie i widać, że hala Podpromie nawet bez kibiców jest waszym atutem, zwłaszcza jeśli chodzi o zagrywkę.
- Zdecydowanie tak. Uwielbiam grę w naszym obiekcie i życzyłbym sobie, żeby jak najszybciej zobaczyć na hali także kibiców. Wiemy jednak, że wspiera nas dużo fanów, którzy oglądają nasze mecze i staramy się im odwdzięczyć za doping. Postaramy się wygrywać jak najwięcej meczów.
- GKS Katowice, z którym teraz zagracie, to bardzo waleczny zespół. Dużą rolę w tej drużynie odgrywa pana kolega z reprezentacji USA – Dustin Watten.
- Znamy się bardzo dobrze i już nie mogę się doczekać spotkania z nim oraz przede wszystkim rywalizacji na boisku. Jeśli tylko będę miał okazję zagrać w tym meczu, to postaram się, żeby Dustin poczuł mocno moje ataki.
- Czy po powrocie do wyjściowej szóstki poczuł się pan pewniej i jest w stanie grać coraz lepiej?
- Czuję się dobrze w zespole i nawet jeśli nie gram od początku, to nie załamuję rąk i nie tracę od razu pewności siebie. Wszyscy w naszym zespole starają się wywalczyć sobie miejsce w składzie, a jeśli zaczynamy mecze w kwadracie dla rezerwowych, to naszym zadaniem jest być cały czas w gotowości do gry i pokazania swoich umiejętności, jeśli trener da nam taką szansę. Oczywiście zawsze przyjemniej jest grać od początku spotkania i doceniam to, że miałem taką okazję, zwłaszcza, że po drugiej stronie siatki był kolega z reprezentacji USA – Garrett Muagututia.
- Przyzna pan jednak, że do tej pory nie zaprezentował pan w PlusLidze swoich największych walorów, znanych z występów w drużynie narodowej.
- Na razie przeżywam tutaj wzloty i upadki. Cały czas jednak pracuję, żeby prezentować się z lepszej strony. Doceniam też to, że mamy naprawdę dobry zespół, w którym każdy z chłopaków, także na mojej pozycji, może wnieść dużo pozytywnego do gry. Nie zrażam się więc, jeśli nie jest mi dane grać od początku meczu w wyjściowej szóstce, tylko skupiam się na pracy i wskoczeniu na wyższy poziom.
- Jak podoba się panu w Polsce, mimo panujących obostrzeń z uwagi na pandemię?
- Jestem tutaj bardzo zadowolony, nawet mimo problemów z COVID-em. Mamy w zespole fajną grupę kolegów. Wszystko jest w porządku. Nie przeszkadza mi też mróz czy śnieg, bo przyzwyczaiłem się do takiej pogody grając w przeszłości w Chicago.
Powrót do listy