Jenia Grebennikov: w pełnym składzie mamy szansę wygrać z Jastrzębiem
Z pochodzenia Rosjanin, z natury Francuz. Reprezentant kraju i Rennes Volley 35, z którym walczy w Pucharze CEV. W minioną środę, w konfrontacji z Jastrzębskim Węglem pierwszy raz w swojej karierze zagrał jako przyjmujący. Mecz zakończył ze skutecznością na poziomie 40%, ale przyznał, że w rewanżu (31.10) chciałby zagrać już na swojej nominalnej pozycji.
PlusLiga: Po przegranym 0:3 spotkaniu Pucharu CEV z Jastrzębskim Węglem nie było widać w pana drużynie złości czy rozczarowania.
Jenia Grebennikov: Jastrzębie to bardzo mocny przeciwnik, wiedzieliśmy o tym od początku. Przyjechaliśmy do Polski bez dwóch podstawowych zawodników i zdając sobie sprawę ze sporego osłabienia, postanowiliśmy zagrać ten mecz na luzie, bawić się swoją grą. W takiej hali jak ta jastrzębska, przy wspaniałej publiczności, nie było to trudne. Mam nadzieję, że zawodnicy Rennes, którzy przed inauguracyjnym spotkaniem CEV Cup doznali urazów zdążą wyleczyć się do rewanżu i pomóc drużynie. W pełnym składzie uważam, mamy szansę doprowadzić do złotego seta.
- Sytuacja kadrowa wymusiła zmiany w wyjściowym składzie - to zrozumiałe. Ale proszę powiedzieć dlaczego pan, nominalny libero zagrał na przyjęciu, a jeden z przyjmujących pełnił rolę libero?
- Nasz szkoleniowiec uznał, że potrzebujemy większej siły rażenia w polu serwisowym. Ja podobno dysponuję trudną zagrywką, więc zdecydowaliśmy się na mały eksperyment. Poza tym, dzięki takiemu ruchowi mieliśmy jakąkolwiek możliwość rotacji składem, bo przecież w Jastrzębiu w kwadracie mieliśmy tylko dwóch zawodników.
- Miał pan wcześniej okazję zagrać na innej pozycji, niż libero?
- Nigdy. Pierwszy raz grałem jako przyjmujący, ale to nie był mój pierwszy w życiu mecz siatkówki. Kilka lat już trenuję, obserwuję, a odkąd trener uznał, że nieźle idzie mi w polu serwisowym, większą atencję przykładam także do tego elementu. Nie chciałbym zabrzmieć nieskromnie, ale dość szybko się uczę. Niemniej, to naprawdę nie był żaden wielki wyczyn, a moja skuteczność w meczu z JW nie powalała na kolana.
- Odniosłam jednak wrażenie, że dobrze bawił się pan w nowej roli, a każdy udany atak sprawiał panu wiele przyjemności.
- Tak było. Potraktowałem to jako przygodę, jakieś tam wyzwanie. Wszystko, co robimy w życiu po raz pierwszy, sprawia wiele radości, daje satysfakcję. Mimo to mam nadzieję, że był to jednorazowy przypadek i w następnym spotkaniu wrócę na swoje miejsce na boisku. Chcę być bardzo dobrym libero, a żeby tak się stało, nie mogę ciągle zmieniać pozycji.
- Rennes to niezbyt wysoki zespół. Zgodzi się pan, że trochę zabrakło tych „centymetrów” w rywalizacji z Jastrzębskim Węglem?
- Nie do końca. Główną przyczyną porażki były braki w podstawowej szóstce, wymuszona reorganizacja gry. Zrobiliśmy co w naszej mocy, nie wystarczyło. W II secie chyba trochę za bardzo zachłysnęliśmy się wysokim prowadzeniem (6:16 - przyp. red.) i to na zgubiło. Wysokim zespołem nie jesteśmy, to fakt. Ale, co typowe dla francuskiej siatkówki, staramy się nadrabiać szybkością i techniką. Mam nadzieję, że w rewanżu uda nam się to zademonstrować.
- Krzysztof Gierzyński, który grał przeciwko Rennes w poprzednim sezonie ostrzegał, że na własnym terenie będziecie znacznie groźniejsi. Naprawdę na tym poziomie zmagań własne boisko jest aż tak dużym atutem?
- Powiem, że tak, jeśli wygramy z Jastrzębskim Węglem. A poważnie, zawsze przed własną publicznością gra się lepiej, ma się więcej pewności siebie - chociażby ze względu na znajomość hali i najbliższego jej otoczenia.
- Pana klubowym trenerem jest ojciec, Boris Grebennikov. Brazylijczyk Bruno powiedział mi kiedyś, że nie jest mu lekko pracować z ojcem w jednej drużynie, bo zawsze wymaga od niego więcej niż od pozostałych. Jak wygląda to w pana przypadku?
- Ja widzę tylko korzyści. Po pierwsze, ze względu na obustronne zaufanie. Mamy z tatą bardzo dobre relacje, tak w życiu codziennym, jak i w drużynie. Wiem, że nigdy by mnie nie skrzywdził, że każda decyzja jaką podejmuje, jest dla mojego dobra. Jest uczciwym, porządnym człowiekiem. Po drugie, sporo się od niego uczę.
- Jakim jest trenerem?
- Typowo rosyjskim. Jest surowy i wymagający, ale jest też sprawiedliwy i oddany swojej pracy.
- Pan jest bardziej Rosjaninem czy Francuzem?
- Jestem typowym Francuzem, co widać chociażby po wzroście - to w nawiązaniu do wcześniejszego pytania o warunki fizyczne. Mentalnie? Chyba też Francuzem. Nie jestem pewien….może jednak gdzieś pół na pół.