Jochen Schöps: kontynuować zwycięską passę
Asseco Resovia bez starty seta awansowała do 1/8 finału Pucharu CEV, gdzie zmierzy się w połowie stycznia z mistrzem Serbii, Vojvodiną Nowy Sad. W sobotę natomiast rzeszowianie na Podpromiu z MKS-em Będzin.
PLUSLIGA: Takie mecze, jak choćby ostatni rewanżowy pojedynek 1/16 Pucharu CEV z Perungan Pojat Rovaniemi, w których jesteście zdecydowanym faworytem, są czasem nawet trudniejsze do rozegrania niż te z czołowymi zespołami PlusLigi?
Jochen Schöps (kapitan Asseco Resovii): Czasami tak bywa. Tego typu zespoły nie mają nic do stracenia i ryzykują przede wszystkim na zagrywce. Trzeba oddać Finom, że przeciwko nam, zwłaszcza w pierwszej fazie spotkania, bardzo dobrze serwowali. Sprawili nam dużo problemów swoją zagrywką, a do tego my nie weszliśmy dobrze w mecz. Byliśmy jednak w stanie w dość krótkim czasie odrobić stratę do rywali. Takie spotkania nie należą do najłatwiejszych, ale zdajemy sobie sprawę, że przed nami dużo trudniejsze mecze, chociażby w PlusLidze. Dobrze, że przypieczętowaliśmy awans do następnej rundy Pucharu CEV. Wiemy jednak o tym, że najważniejszy jest nasz poziom gry i cały czas nad tym pracujemy. Niezależnie od klasy rywali - czy to w PlusLidze czy w Pucharze CEV - naszym celem powinno być zaprezentowanie na boisku naszej potencjalnie najlepszej siatkówki. Dobrze byłoby gdybyśmy wygrywali jak najwięcej meczów, a jeśli już mamy przegrywać, to z poczuciem, że zrobiliśmy wszystko co było w naszej mocy i rywal był po prostu lepszy. Czeka nas wciąż jeszcze dużo pracy nad poprawieniem gry, bo na pewno stać nas na więcej.
Jak ważna była dla pana gra w podstawowym składzie od początku do końca meczu?
Jochen Schöps: Zawsze cieszę się, kiedy mam okazję być na boisku, zwłaszcza, że miałem ostatnio dość długą przerwę jeśli chodzi o grę w wyjściowej szóstce. Wtedy są troszkę inne emocje, bo czuje się już przed meczem takie poddenerwowanie i adrenalinę. Kiedy więcej się gra, to też bardziej czuje się boisko i łatwiej jest być w rytmie meczowym. Jeśli chodzi o moją grę, to jestem umiarkowanie zadowolony ze swojego występu. Wprawdzie zdobyłem przyzwoitą liczbę punktów i miałem dość dobrą skuteczność, ale nie wszystkie sytuacje do zdobycia punktów rozegrałem tak, jak chciałem. To jest jednak dla mnie jakiś krok naprzód. Cieszę się za każdym razem, kiedy mogę wejść na boisko i pomóc drużynie. Staram się wtedy pokazać zarówno trenerowi, jak i kolegom z zespołu, że mogę być przydatny i oni mogą na mnie liczyć.
Do końca pierwszej rundy pozostały wam do rozegrania dwa spotkania – u siebie z MKS-em Będzin i na wyjeździe z Espadonem Szczecin, w których powalczycie o możliwość gry w Pucharze Polski…
Jochen Schöps: Naszym celem przed każdym spotkaniem jest wywalczenie jak największej liczby punktów. Jeśli punkty zdobyte w dwóch kolejnych meczach przybliżą nas do gry w Pucharze Polski, to bardzo dobrze. Nie zmienia to jednak faktu, że musimy się koncentrować z meczu na mecz, najpierw na dwóch ostatnich spotkaniach pierwszej rundy, a potem na rundzie rewanżowej. Te najbliższe mecze będą dla nas trudne chociażby z tego względu, że w okresie świątecznym ciężko jest się skoncentrować wyłącznie na siatkówce. Każdy ma przecież jakieś plany na spędzenie krótkiej przerwy świątecznej i nie jest łatwo grać ani tuż przed Świętami ani zaraz po Świętach. Musimy jednak całkowicie skupić się najpierw na najbliższym meczu u siebie z Będzinem. Wiemy, że jest to niebezpieczny zespół, który pokazał już w tym sezonie na co go stać chociażby pokonując faworyzowane Jastrzębie. To nie jest oczywiście drużyna z topu, tylko raczej z dolnych miejsce w tabeli, ale przecież ten sezon w PlusLidze jest niesamowity i nie brakuje w nim niespodziewanych wyników. Mam tylko nadzieję, że w sobotę nie będziemy autorami kolejnej niespodzianki.
Jak przyjęliście w zespole niespodziewaną zmianę na ławce trenerskiej, czyli powrót „starego” szkoleniowca - Andrzeja Kowala. Zwolnienie z funkcji trenera Roberto Serniottiego jeszcze przed końcem pierwszej rundy pewnie też was zaskoczyło…
Jochen Schöps: Na początku oczywiście też byliśmy zaskoczeni tą sytuacją. Jeśli chodzi o nas samych, to wiedzieliśmy, że naszym największym problemem było to, że nie potrafiliśmy pokazać w meczach takiego poziomu gry, jaki prezentowaliśmy na treningach. Cały czas musimy pracować nad swoją siatkówką i charakterystyką gry.
Czy pan jako kapitan, być może inni zawodnicy indywidualnie albo cały zespół mieliście jakieś rozmowy z zarządem klubu odnośnie waszej gry i niezadowalających wyników?
Jochen Schöps: Po porażce z Warszawą mieliśmy rozmowy w klubie, ale to nie było nic nadzwyczajnego. Zresztą każdy z nas miał świadomość, że w meczach nie potrafimy pokazać tego, nad czym ciężko pracowaliśmy i co nam wychodziło na treningach. Natomiast to nie od nas zależało jakie decyzje podejmie klub i nikt z nas nie miał wpływu na zmianę trenera, tym bardziej, że są to kwestie, które są poza nami.
Wraz z powrotem na ławkę trenerską doskonale panu znanego przez te wszystkie lata w Asseco Resovii Andrzeja Kowala czuje pan swoją szansę na większą ilość gry niż do tej pory i wywalczenie sobie miejsca w podstawowej szóstce?
Jochen Schöps: Być może to jest dla mnie jakaś szansa, bo Andrzej na pewno bardzo dobrze zna moją charakterystykę gry. W przeszłości otrzymywałem od niego więcej okazji do gry niż od Roberto Serniottiego. Tak naprawdę jednak treningi są od tego, żeby pokazać kto się znajduje w lepszej dyspozycji i na bazie treningów trener podejmuje ostateczną decyzję co do składu wyjściowego. Na pewno będę walczył o możliwość gry i o to, żeby trener miał problem na kogo z naszej dwójki powinien postawić od początku meczu.
Po ostatnich treningach i meczach czuje się pan coraz pewniej? Czy rywalizacja z Jakubem Jaroszem przypomina tę, którą toczył pan z innymi atakującymi w poprzednich sezonach?
Jochen Schöps: Myślę, że to jest bardzo podobna sytuacja jak w poprzednich sezonach, kiedy zawsze musiałem walczyć o swoją pozycję i szansę gry, a na końcu Andrzej wybierał skład, a co za tym idzie, musiał podejmować trudne decyzje, które nie zawsze wszystkich uszczęśliwiały. Zresztą tu chodzi przede wszystkim o to, żeby rywalizacja na poszczególnych pozycjach była z pożytkiem dla całej drużyny i żebyśmy się wszyscy wspierali w meczach niezależnie od tego kto wychodzi w podstawowej szóstce. Myślę, że w tym sezonie moja współpraca z Kubą Jaroszem wygląda bardzo dobrze. Na treningach stawiamy sobie wzajemnie jak najwyższa poprzeczkę, a w meczach wspieramy się, uzupełniamy i dajemy sobie z boku przydatne uwagi. Takiej optymalnej współpracy i dobrego ducha zespołu potrzebujemy zresztą w całej drużynie.
Czy jest pan spokojny o dobrą postawę Asseco Resovii w sobotnim meczu z MKS-em Będzin?
Jochen Schöps: Jestem oczywiście optymistą, ale mam też duży szacunek do rywali, bo ich ostatnie wyniki pokazują, że to jest drużyna, która potrafi sprawiać problemy także wyżej notowanym zespołom. Myślę, że mamy w naszej drużynie odpowiednią mieszankę motywacji, dobrego nastroju, radości, ale też szacunku do przeciwnika. Postaramy się kontynuować zwycięską passę, chociaż przed nami coraz trudniejsze mecze.