Jochen Schöps: nie mogę doczekać się już meczów w Polsce
Po kilku latach spędzonych w Rosji Jochen Schöps od przyszłego sezonu będzie grać w Asseco Resovii Rzeszów. - Nie mogę doczekać się już meczów w Polsce. Wiem w jakiej atmosferze są rozgrywane - mówi reprezentant Niemiec. W zespole mistrza PlusLigi zastąpi swego rodaka Gyorgy Grozera.
plusliga.pl: Po pięciu latach spędzonych w Iskrze Odnicowo postanowiłeś zmienić klub. Od przyszłego sezonu będziesz zawodnikiem Asseco Resovii Rzeszów. Co wpłynęło na Twoją decyzję?
Jochen Schöps: Już przed poprzednim sezonem myślałem o opuszczeniu Rosji i poszukaniu nowego klubu. Nie lubię zostawać w jednym klubie bardzo długo. Pięć lat w Iskrze, to dłużej niż zamierzałem. Nie miałem jednak zbyt wielu ciekawych propozycji, klub nadal mnie widział u siebie, dlatego zostałem tam jeszcze przez sezon. Przed zakończeniem ligi, klub mnie uprzedził, że w kolejnym roku będzie chciał odświeżyć zespół, oprzeć się na młodych graczach. Zatem jasne było dla mnie to, że będę musiał znaleźć sobie nowy klub. Wszystko bardzo szybko się rozegrało. Byłem bardzo zdziwiony, że tak szybko otrzymałem ofertę z Rzeszowa. Na szczęście nie musiałem się długo zastanawiać na tym, czy przyjąć czy nie przyjąć oferty z Asseco. Jeśli mistrz Polski przedstawia ci propozycję, musiałbyś być głupi, gdybyś jej nie przyjął.
- A czego oczekujesz od swojego nowego klubu?
- Nie tylko od klubu w Rzeszowie, ale od wszystkich polskich klubów, oczekuję wspaniałej atmosfery i wielkiego entuzjazmu podczas każdego meczu. Kilkakrotnie miałem już okazję zobaczyć, co może się dziać w Polsce na meczach. Piętnastotysięczne tłumy na widowni na hali… Nie mogę doczekać się spotkań w tak wspaniałej atmosferze. Wiem, że zarówno klub jak i rzeszowscy kibice wiele ode mnie oczekują. Będę starał się, jak tylko mogę najlepiej, wypełnić lukę po Gyorgym Grozerze.
- O miejsce w pierwszej szóstce będziesz walczył z podstawowym atakującym reprezentacji Polski, Zbigniewem Bartmanem. Co sądzisz o tej rywalizacji? Czy mógłbyś porównać Zbyszka i siebie?
- Nie znam Zbyszka na tyle dobrze, aby wypowiadać się na temat jego dobrych czy słabszych stron. Jeśli w zespole są dwaj dobrzy atakujący, o miejsce w pierwszy, składzie jest zdrowa rywalizacja. Dajemy z siebie wszystko na treningach, po których to trener wybiera, który z nas wychodzi w pierwszej szóstce. To na treningach walczysz z kolegą, jak najlepiej wykonujesz ćwiczenia, by być tym, który wyjdzie na parkiet. Gdy już grasz mecz, to ta rywalizacja znika. Wspieramy siebie nawzajem, podsuwamy pomysły. Jeśli trener zadecyduje, to wchodzisz na boisko zmienić swojego kolegę i jak najlepiej grać dla swojej drużyny. Najważniejsze jest zwycięstwo zespołu.
- Będzie to Twój pierwszy sezon w Polsce. Co chciałbyś, aby fani siatkówki, o Tobie wiedzieli? Czego mogą się po Tobie spodziewać?
- Hmm.. to bardzo trudne pytanie… Mam nadzieję, że będę dobrym, stabilnym zawodnikiem. Bez wielkich wahań formy. Gram może troszeczkę szybciej niż Gyorgy, ale nie tak spektakularnie (śmiech). Cały czas będę się starał pokazać naszym fanom, że każdy mecz jest dla mnie wielkim świętem.
- A co być robił, gdybyś nie został siatkarzem?
- Znów trudne pytanie (śmiech). Kiedy byłem młody chciałem być taki jak mój ojciec. Myślę, że każdy młody chłopiec chce iść w ślady swego taty. Gdybym nie został siatkarzem, siedziałbym pewnie gdzieś za biurkiem w normalnym biurze i pracował od 9 do 17. To byłaby chyba nudna praca. Na szczęście jestem siatkarzem.