Jochen Schöps: odrzucić na bok negatywne uczucia
PLUSLIGA: Indykpol AZS Olsztyn pokazał duży charakter wygrywając dwa mecze w Rzeszowie mimo porażki w pierwszym starciu u siebie. Niedzielny mecz był ogromnie zacięty i wy też walczyliście mocno do samego końca, ale te decydujące piłki w końcówkach wygrywali rywale.
Jochen Schöps (atakujący Asseco Resovii Rzeszów): Rozegraliśmy z Olsztynem wiele setów na przewagi, w których o wyniku decydowały pojedyncze akcje. Wiele się działo w tych końcówkach, bo raz jedna drużyna obejmowała prowadzenie, a za chwilę sytuacja się zmieniała. Było sporo emocji, ale też zwrotów sytuacji właściwie we wszystkich trzech spotkaniach. W ostatecznych rozrachunku to Olsztyn wygrał więcej końcówek setów niż my. Rywale mieli może trochę więcej szczęścia. Na pewno zagrali bardzo odważnie. Byli skuteczniejsi w tych kluczowych sytuacjach i to zrobiło różnicę. Nasze samopoczucie po tych porażkach jest oczywiście bardzo kiepskie, ale w tej chwili nie możemy już odwrócić tego, co się stało. Musimy walczyć ze swoimi uczuciami i poradzić sobie z tą frustracją oraz sportową złością. Sezon jeszcze się nie skończył, ponieważ mamy do rozegrania mecze o piąte miejsce i postaramy się rozstrzygnąć je na swoją korzyść. Do środy pozostało niewiele czasu, ale musimy się jakoś pozbierać i znaleźć w sobie pozytywne nastawienie żeby zakończyć rozgrywki zwycięstwem, a nie porażką.
W sobotnim meczu z Olsztynem waszą największą bolączką były bezpośrednie błędy w przyjęciu zagrywki. Czego zabrakło w niedzielę, aby decydujące końcówki setów rozstrzygnąć na swoją korzyść?
Jochen Schöps: Ciężko tutaj wskazać jakiś jeden element. Myślę, że obie drużyny grały na porównywalnym poziomie, ale gra Olsztyna w końcówkach setów była równiejsza. Tak to już bywa w siatkówce, że przy zaciętej grze o sukcesie decydują pojedyncze piłki. O ile w meczu w Olsztynie to my byliśmy w stanie wygrać kluczowe akcje w końcówce spotkania, to w Rzeszowie sytuacja odmieniła się na korzyść rywali.
Znajdziecie w sobie energię i motywację w meczach o piąte miejsce?
Jochen Schöps: Mam nadzieję, że tak, ponieważ zawsze lepiej jest zakończyć sezon zwycięstwem a nie porażką. Czekają nas oczywiście trudne mecze, z wymagającymi rywalami, ale myślę, że obie drużyny będą w podobnej sytuacji, ponieważ miały szansę zagrać o medale, a pozostanie im tylko walka o piąte miejsce. Na pewno nikt nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale liczę na to, że się pozbieramy i pokażemy, że jesteśmy zespołem, który się nie poddaje, tylko walczy do samego końca.
Dla Asseco Resovii, to pierwsza taka sytuacja od dekady, kiedy nie zagra o medale. Kiedy dołączył pan do zespołu z Rzeszowa (sezon 2012/2013 – przyp. red.), Resovia obroniła mistrzostwo Polski. W poprzednim sezonie po raz pierwszy od lat znalazła się poza podium, a teraz nie weszła do strefy medalowej.
Jochen Schöps: Zawsze lepiej jest być w takiej sytuacji, kiedy przez lata jest się w ścisłej czołówce i walczy się o najwyższe cele. Taki jest jednak sport, że czasem przytrafiają się też słabsze momenty. Pamiętamy, jak kilka lat temu toczyliśmy zacięty bój z PGE Skrą w ćwierćfinałach PlusLigi i bełchatowianie byli wtedy bardzo rozczarowani porażką. W sporcie tak już bywa, że są wzloty i upadki. Nie wiem jaka przyszłość czeka Asseco Resovię, ale nowy zespół na pewno postara się zajść jak najdalej. Na razie pozostaje nam się skupić na tym ostatnim tygodniu, w którym może się znów tak zdarzyć, że przyjdzie nam rozegrać trzy spotkania. Mam nadzieję, że uda nam się na koniec pokazać trochę radości na boisku, a potem przyjdzie czas na podsumowania. Na pewno był to trudny sezon, ale też nie jakiś fatalny dla nas, bo mieliśmy w nim dobre momenty. Liczę na to, że zakończymy rozgrywki w nieco lepszych humorach niż teraz.
Widać, że porażkę z Olsztynem szczególnie przeżywali najmłodsi gracze w zespole, jak Mateusz Masłowki, Olek Śliwka, Michał Kędzierski, czy Barthelemy Chinenyeze. Czy jako kapitan i bardzo doświadczony gracz będzie pan z nimi rozmawiać żeby podnieść ich na duchu?
Jochen Schöps: Na pewno tak, ale w odpowiednim momencie, bo tuż po przegranym meczu emocje są zbyt duże, w tym frustracja, złość i smutek. Znam bardzo dobrze tych chłopaków i wiem, że nie brakowało im motywacji oraz walki do samego końca. Trzeba jednak stopniowo odrzucić na bok te negatywne uczucia, wziąć głęboki oddech i pokazać pozytywne nastawienie w ostatnich meczach sezonu.
Powrót do listy