Jochen Schöps: skupić się na tym co przed nami
PLUSLIGA: Po porażce w Warszawie wydawało się, że Asseco Resovia nie zakwalifikuje się do fazy play-off. Kilka niespodziewanych wyników spowodowało jednak, że wróciliście do gry i nie straciliście swojej szansy…
Jochen Schöps (kapitan Asseco Resovii Rzeszów): Przed ostatnią kolejką rundy zasadniczej sytuacja w tabeli PlusLigi była niesamowita, bo mieliśmy przecież cztery zespoły z tą samą ilością punktów, więc wszystko było jeszcze możliwe. No cóż, mieliśmy w tych ostatnich kolejkach trochę niespodzianek i też nieco szczęścia. Najbardziej zaskoczyła mnie strata punktów Jastrzębia w Szczecinie i Warszawy u siebie z Cuprum Lubin. Taki jest jednak sport. Nam też w trakcie sezonu przytrafiło się kilka wpadek w meczach, które teoretycznie powinniśmy wygrać bez straty punktów. Teraz jesteśmy oczywiście zadowoleni, że tak to się to dla nas skończyło i czeka nas bardzo wymagający tydzień, w którym możemy rozegrać aż trzy spotkania. Nie będzie więc czasu na jakieś specjalne przygotowania czy pracę na poprawienie gry. W tym momencie liczy się przede wszystkim to, żebyśmy się trzymali razem jako zespół i pokazali na boisku przynajmniej taką siatkówkę, jak w ostatnim meczu ze Stocznią Szczecin, może poza pierwszą połową trzeciego seta, która była słaba w naszym wykonaniu. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach PlusLigi pokażemy nasz najlepszy poziom gry i zobaczymy co nam to da. Wszystko jest możliwe, ale pod warunkiem, że zagramy na dobrym poziomie.
Czwarte miejsce na koniec rundy zasadniczej, to dla Asseco Resovii bardzo dobry wynik biorąc pod uwagę to co działo się w trakcie sezonu i przede wszystkim nierówną grę.
Jochen Schöps: Jeszcze nie tak dawno byliśmy na siódmej pozycji i wydawało się, że nie awansujemy do fazy play-off. Nie mieliśmy wpływu na to, że inne mecze ułożą się dla nas korzystnie i uśmiechnie się do nas szczęście. Patrząc na to czwarte miejsce w tabeli musimy też zobaczyć jak minimalne są różnice pomiędzy drużynami od czwartego do siódmego miejsca. Nie jest więc tak, że czujemy się czwartą siłą PlusLigi. Zajęliśmy po prostu miejsce gwarantujące nam awans do fazy play-off. Naprawdę bardzo ciężko było nam się dostać do tej rundy, ale teraz możemy już zapomnieć o tym wszystkim co się działo do tej pory, tylko skupić się na tym, co przed nami.
Jak ocenia pan szanse Asseco Resovii w konfrontacji z Indykpolem AZS Olsztyn, który jest na pewno podbudowany awansem do czołowej szóstki.
Jochen Schöps: Szanse obu zespołów oceniam na tym samym poziomie, czyli 50 na 50. Tutaj decydująca będzie reakcja drużyn na presję, bo stawka jest przecież duża i każdy chce się znaleźć w półfinale. Ważny jest też układ spotkań, bo jeśli na przykład uda nam się dobrze zacząć mecz w Olsztynie, to gospodarze będą odczuwali na sobie jeszcze większe ciśnienie. Z drugiej strony, zdajemy sobie sprawę, że olsztynianie w meczach u siebie grają naprawdę świetnie, wiec ciężko nam będzie im się przeciwstawić. Moim zdaniem wszystko może się wydarzyć w tej rywalizacji, która nie ma faworyta. Mam nadzieję, że podołamy temu wyzwaniu i pokażemy w meczach z Olsztynem na co nas stać.
Z waszej perspektywy ważne będzie zatrzymanie niesamowitego atakującego Olsztyna – Jana Hadravy, który rozgrywa świetny sezon, ale też wyczucie Pawła Woickiego, bo nie jest łatwo odczytać jego grę?
Jochen Schöps: Pod względem taktycznym oba zespoły będą miały do wykonania pewne zadania i każdy będzie dobrze przygotowany. Na boisku zobaczymy jednak, kto lepiej będzie realizował swoją taktykę i reagował na to, co będzie się działo w trakcie spotkania.
Jeśli Asseco Resovia awansowałaby do strefy medalowej, to byłby to znakomity wynik biorąc pod uwagę problemy i nierówną grę zespołu przez cały dotychczasowy sezon…
Jochen Schöps: Byłoby oczywiście znakomicie, ale to jest na razie tylko gdybanie. Przed nami co najmniej dwa, jeśli nie trzy bardzo trudne mecze z wymagającym rywalem. Nie ma co wybiegać za daleko do przodu i zakładać, że przejdziemy Olsztyn, bo to naprawdę będzie bardzo trudne. Zobaczymy najpierw co wydarzy się w środę w hali rywala.
Rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw, więc w przeciwieństwie do minionego sezonu nawet w przypadku porażki na wyjeździe w Rzeszowie nie będziecie musieli od samego początku grać pod presją przegranego seta…
Jochen Schöps: Myślę, że każdy z zawodników preferuje taki system rozgrywek, w którym liczą się zwycięstwa a nie lepszy bilans w dwumeczu i ewentualny złoty set. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że zmiany regulaminów wynikają przede wszystkim z potrzeb kalendarza, który czasami jest tak napięty, że trzeba na siłę ograniczyć liczbę meczów. Dobrze jednak, że w tym sezonie udało się chociaż doprowadzić do takiej sytuacji, że gramy w play-offach do dwóch zwycięstw.
Powrót do listy