John Speraw: uwielbiam grać w Polsce
- Polska to wspaniałe miejsce do gry w siatówkę. Moi zawodnicy, którzy mieli okazję występować w Polsce wypowiadają się o waszym kraju w samych superlatywach – przyznał John Speraw, trener reprezentacji USA, który z niecierpliwością oczekuje na rozpoczęcie FIVB Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn Polska 2014.
PlusLiga: pański zespół zwyciężył w tegorocznej Lidze Światowej. Jak pan oceni ten turniej?
John Speraw: tegoroczna Liga Światowa była dla nas świetnym turniejem nie tylko pod względem wyniku, ale przede wszystkim wyniesionego z niej doświadczenia. Wciąż jednak jestem zdania, że przed nami jako zespołem jeszcze długa droga. Potrzeba nam wielu treningów i meczów, aby ta drużyna funkcjonowała tak jak sobie to wyobrażam.
- Większość zespołów te rozgrywki potraktowało jako doskonałe przygotowanie do zbliżających się mistrzostw świata. Pan również?
- Oczywiście celem było odniesienie jak największej liczby zwycięstw – mieliśmy kilka fajnych spotkań i kilka złych meczów. Wciąż jeszcze musimy pracować nad stabilnością, ale kiedy już ją wypracujemy, to myślę, że mamy szanse stać się dobrą drużyną i pokazać wartościową siatkówkę podczas mistrzostw świata w Polsce.
- Reprezentacja USA znacząco zmieniła się w porównaniu do ubiegłego sezonu. Pojawił się nowy rozgrywający i przyjmujący. Czy trudno pracuje się z ciągle zmieniającym się składem?
- To rzeczywiście jest dla mnie dużym wyzwaniem, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że takie sytuacje będą mieć miejsce w momencie kiedy decydowałem się na bycie trenerem reprezentacji. Już wcześniej pracowałem z kadrą jako asystent głównego szkoleniowca, więc nie było to dla mnie nic nowego. W moim zespole nastąpiła zmiana pokoleniowa. Mieliśmy wielu zawodników, którzy już długo występowali w reprezentacji i zdawałem sobie sprawę z tego, że oni w końcu będą musieli odejść i w ich miejsce pojawią się nowi, młodzi siatkarze. Moim zadaniem jest teraz wprowadzenie tych młodych graczy do drużyny, zintegrowanie ich z pozostałymi zawodnikami. To zadanie nie należy do łatwych – traktuję go jako proces, który potrwa zapewne jeszcze kilka sezonów. Sądzę, że w kolejnym sezonie znów pojawią się nowi siatkarze, którzy trafią do kadry. Mamy wielu utalentowanych zawodników, którzy nie występowali w tegorocznej Lidze Światowej – część z nich uczy się jeszcze w szkole, część będzie kończyć naukę w 2015 roku. Na pewno będę chciał tych siatkarzy wprowadzać do kadry, aby ich sprawdzić i aby nabrali doświadczenia w międzynarodowych rozgrywkach. Celem nadrzędnym są Igrzyska Olimpijskie w Rio i to właśnie pod tym kątem budujemy nasz zespół. Chcemy pojechać tam jako dobra drużyna i zakończyć ten turniej z sukcesem.
- Pan doskonale zna tych młodych zawodników, bo przecież poza kadrą pracuje pan na uniwersytecie i w związku z tym ma pan możliwość obserwować ich na codzien.
- To prawda i sądzę, że jest to wielki plus mojej pracy. Być może w USA nie mamy tak wielu młodych zawodników jak Polska czy inne kraje, ale ci, z którymi pracuję na uniwersytecie prezentują naprawdę wysoki poziom. Musimy tylko sprawić, aby ci zawodnicy zdobyli doświadczenie, a to nie jest łatwy proces. Dlatego potrzeba tutaj wiele cierpliwości i pracy, aby ten proces okazał się skuteczny.
- W tegorocznym sezonie największy problem ma pan z pozycją atakującego. Skąd pomysł, aby to właśnie Matthew Anderson grał na tej pozycji?
- Po prostu w tym momencie to właśnie Matthew jest najlepszym atakującym jakim dysponujemy, dlatego gramy nim. Jeżeli taki układ nie zafunkcjonuje w odpowiedni sposób, to wtedy będziemy starali się wymyślić coś innego. Praca trenera jest jak układanie klocków. Moim zadaniem jest wystawienie na boisku takich zawodników, którzy razem najlepiej będą współpracować i stanowić całość.
- Pracę z reprezentacjią USA jako pierwszy trener zaczął pan półtorej roku temu. Co było dla pana najtrudniejsze przez ten czas?
- Najtrudniejszy był chyba proces przechodzenia z roli asystenta trenera do głównego szkoleniowca. Pierwszym trenerem kadry zostałem dość późno i aż do końca ubiegłorocznej edycji Ligi Światowej nie miałem zatrudnionych wszystkich współpracowników. Brakowało mi czasu na odpowiednie przygotowanie planów spotkań i wypracowanie sobie odpowiedniej struktury zespołu. To było dla mnie duże wyzwanie, ale teraz jest już dużo lepiej.
- Już za kilka dni startują mistrzostwa świata. W finałach Ligi Światowej pański zespół miał okazję grać przeciwko dwóm rywalom, z którymi zmierzy się również w pierwszej fazie mistrzostw – były to reprezentacje Włoch i Iranu. Czeka was wymagająca pierwsza runda.
- Rzeczywiście, mamy bardzo trudną grupę w pierwszej fazie czempionatu i wyjście z niej będzie dla nas wyzwaniem. Oczywiście nie mamy na co narzekać, bo o układzie drużyn decydowało losowanie – nie mieliśmy w nim wielkiego szczęścia, ale dla mojego zespołu będzie to świetne doświadczenie. Jeżeli uda nam się wyjść z tej grupy, to potem w dalszej części turnieju powinno nam być łatwiej.
- Pan również z niecierpliwością oczekuje na te mistrzostwa?
- Tak, bo uwielbiam grać w Polsce i nie mówię tego tylko dlatego, że właśnie udzielam wywiadu dla polskich mediów. Jednym z najlepszych doświadczeń jakie przeżyłem jako asystent trenera był turniej finałowy Ligi Światowej w Katowicach w 2007 roku. Byłem wtedy pod wielkim wrażeniem kibiców i atmosfery, która panowała w Spodku. Polska to wspaniałe miejsce do gry w siatówkę. Moi zawodnicy, którzy mieli okazję występować w Polsce wypowiadają się o waszym kraju w samych superlatywach. Dodatkowo mam polskie korzenie – moja prababcia pochodzi z Polski i kiedy zbiera się cała rodzina, to na stole królują pierogi i gołąbki, więc wasz kraj zawsze będzie dla mnie szczególny.