John Speraw: uwierzcie mi, to wcale nie koniec Rosji
Reprezentacja Stanów Zjednoczonych jest już pewna udziału w turnieju finałowym Ligi Światowej. Selekcjoner opowiada nam, jak udało się tego dokonać i mówi, jak w ostatniej kolejce zagra przeciwko biało-czerwonym: – Mamy niepowtarzalną okazję dać mniej doświadczonym zawodnikom możliwość gry przeciwko zespołowi z najwyższej półki, a tym, którzy grali sporo w dotychczasowych spotkaniach – odpoczynek. Taka sytuacja nie zdarza się często. Na pewno będziemy starali się zrobić to co jest najlepsze dla nas – zapewnia Speraw.
PLUSLIGA.PL: Po minionym weekendzie wielu amerykańskich zawodników poprzez swoje konta Twitterowe dziękowało Polakom, bo to właśnie poprzez zwycięstwo Polski nad Iranem pański zespół zagwarantował sobie udział w Final Six już tydzień temu.
JOHN SPERAW: Rzeczywiście, mamy już pewny awans do turnieju finałowego. Mieliśmy szczęście, że wygraliśmy wszystkie spotkania u siebie i to właśnie te zwycięstwa postawiły nas w dobrej pozycji przed kolejnymi meczami. Najgorzej wspominamy weekend w Iranie, który był dla nas niesamowicie ciężki. Potem polecieliśmy do Rosji z przeświadczeniem, że musimy wygrać przynajmniej jeden z meczów i to się udało. Potrzebna jeszcze nam była tylko drobna pomoc, którą otrzymaliśmy od Polaków dzięki ich wygranej z Iranem. Tak akurat ułożyły się sprawy i oczywiście cieszymy się z takiego ich obrotu. Wiedziałem jak trudno będzie nam pokonać podopiecznych Slobodana Kovača na ich terenie, dlatego spodziewałem się, że w Polsce będziemy musieli wygrać jakiś mecz. Fakt, że Polacy zdołali pokonać Iran w Teheranie pokazał, że jest to bardzo silna drużyna, bo tam o zwycięstwo jest ekstremalnie trudno.
Spodziewał się pan, że przed ostatnim weekendem Ligi Światowej będziecie w tak doskonałej pozycji?
JOHN SPERAW: Zupełnie się tego nie spodziewałem. Format Ligi Światowej jest bardzo wymagający – dużo podróży, walka z rywalami z najwyższej światowej półki, więc ta komfortowa sytuacja, którą teraz mamy jest dla nas nowym i chyba dość rzadkim doświadczeniem. Rok temu też wygraliśmy wszystkie spotkania u siebie, ale potem na wyjazdach nie szło nam już tak dobrze i wszystko decydowało się w ostatnim meczu fazy grupowej. W tym sezonie na pewno mamy większe szczęście.
Jest pan zadowolony z tego, co pokazał zespół w dotychczasowych konfrontacjach w ramach Ligi Światowej?
JOHN SPERAW: Jak najbardziej. Ten turniej w tym roku traktujemy jak możliwość rozwoju dla wszystkich zawodników w drużynie. Pracujemy w ramach programu czteroletniego, który ma nas przygotować do igrzysk olimpijskich. Już cztery lata temu wiedzieliśmy, że będziemy musieli wprowadzać do składu młodych, niedoświadczonych zawodników, bo wielu z kluczowych siatkarzy zespołu, który w przeszłości odnosił sukcesy odchodziło z drużyny narodowej. Rok temu do składu dołączyli Micah Christenson, Murphy Troy, Eric Shoji i od razu stali się integralnymi częściami tego zespołu, a w tym sezonie dodaliśmy jeszcze Aarona Russella i Thomasa Jaeschke. Ten proces włączania młodych zawodników do mojego zespołu będzie wciąż trwał i cieszy mnie to, że pomimo odmłodzonego składu wciąż wygrywamy.
Wspomniał pan o Thomasie Jaeschke. Czy to prawda, że dostał ofertę z PlusLigi?
JOHN SPERAW: Wiem, że w ostatnim czasie zainteresowało się nim kilka zespołów z Włoch i Polski. Trzeba jednak pamiętać, że przed nim wciąż jeszcze jeden rok na uniwersytecie. W Ameryce system uniwersytecki jest w stu procentach amatorski i nikt z zawodników nie ma pozwolenia na rozmowy z agentami na temat ewentualnego kontraktu za granicą. Jeżeli Thomas otrzyma ofertę gry poza granicami kraju będzie musiał podjąć zapewne trudną decyzję czy chce dokończyć naukę na uniwersytecie, czy też woli wyjechać. Takie sytuacje zdarzają się dość często w koszykówce i futbolu amerykańskim, ale nie w siatkówce.
Rok temu chyba największym pańskim problemem była pozycja atakującego. Próbował pan przestawiać Matta Andersona na tą pozycję. Teraz chyba jest pan w lepszej sytuacji, ponieważ Murphy Troy prezentuje solidny poziom, ale wciąż jednak próbuje pan z Mattem Andersonem.
JOHN SPERAW: To prawda, wciąż testuję Matta jako atakującego i w tym momencie to Matt gra lepiej. Mamy to szczęście, że jest on uniwersalnym zawodnikiem – może grać na wielu pozycjach i na każdej z nim będzie prezentował się dobrze. Nie wiem jeszcze jak skończą się te testy i na jakiej pozycji Matt będzie finalnie grał. Moim celem jest wystawianie na boisku najlepszych siedmiu zawodników spośród całego składu, którym dysponuję i zrobię wszystko co jest konieczne, żeby właśnie to miało miejsce.
Stephane Antiga miał podobny problem po rezygnacji Mariusza Wlazłego z gry w kadrze narodowej. On postawił na Bartosza Kurka i przestawił go na pozycję atakującego. Myśli pan, że było to dobre posunięcie?
JOHN SPERAW: Zdecydowanie tak, bo Kurek gra fantastycznie na swojej nowej pozycji. Byłem bardzo zaskoczony i pod dużym wrażeniem jak szybko zaadoptował się do nowych zadań na boisku. Podejrzewam, że w niedługim czasie stanie się tak uniwersalnym zawodnikiem jak Matt.
Wracając do Ligi Światowej, w tegorocznej edycji chyba największym zaskoczeniem jest postawa Rosji, która jak dotąd nie wygrała żadnego meczu. Jak pan myśli skąd takie złe wyniki?
JOHN SPERAW: Nie jestem pewien, co stało się w tym zespole. Wydaje mi się, że kilku ich zawodników zmaga się z kontuzjami. Oni w tym momencie mogą być w złej sytuacji, ale jestem przekonany, że to nie koniec Rosji i już niedługo znów będą mocni. W ogóle nie martwię się o ten zespół i wiem, że wkrótce ponownie wrócą na szczyt. Zacznę się martwić, jak przyjdzie nam ponownie się z nimi zmierzyć, bo wtedy na pewno będą w lepszej formie.
Na koniec pytanie o mecze z Polakami – nie musicie już walczyć o awans do Final Six, więc czy planuje pan jakieś zmiany w składzie swojego zespołu?
JOHN SPERAW: Jeszcze o tym rozmawiamy. Mamy niepowtarzalną okazję dać mniej doświadczonym zawodnikom możliwość gry przeciwko zespołowi z najwyższej półki, a tym, którzy grali sporo w dotychczasowych spotkaniach – odpoczynek. Taka sytuacja nie zdarza się często. Na pewno będziemy starali się zrobić to co jest najlepsze dla nas.