Jon Uriarte: drobnymi krokami do światowej czołówki

Australijczycy, którzy będą rywaliami Polski w I rundzie FIVB Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Polska 2014, zakończyli pierwszą w historii przygodę z turniejem finałowym Ligi Światowej na grupowej fazie zmagań. Jak jednak podkreślił trener Jon Uriarte, sukcesem był sam udział w turnieju.

PlusLiga: Australia zakończyła swój pierwszy występ w turnieju finałowym Ligi Światowej. Jak ocenia pan występ swoich podopiecznych?

Jon Uriarte: Po raz pierwsze zagraliśmy z finałach Ligi Światowej i z tego powodu jestem bardzo dumny z zespołu. Jeszcze bardziej jestem dumny z chłopaków, że przetrwali tę szaleńczo długą podróż z Australii. Ten turniej kosztował nas sporo sił. Tydzień temu graliśmy w Sydney Final Four i nawet nie mieliśmy zarezerwowanych biletów do Florencji, bo przecież nie byliśmy pewni awansu. Ostatecznie nasza podróż do Włoch trwała ponad 40 godzin i niemal z marszu, bez jakiejkolwiek aklimatyzacji rozpoczęliśmy zmagania w turnieju finałowym. Jesteśmy takim zespołem, który żeby grać dobrze, musi połączyć w całość wszystkie nadobniejsze detale, wszystko musi chodzić jak w zegarku. Moi zawodnicy pokazali charakter, podobała mi się ich mentalność - to, że bili się do końca, że nie spuszczali głów. Na chwilę obecną nie wystarczy to, żeby wygrywać z najlepszymi zespołami świata, ale podsumowując cały turniej, uważam, że nie przynieśliśmy wstydu siatkarskiemu światu. Podobała mi się końcówka 3. seta meczu z Włochami, w której mocno biliśmy się o wygraną, nasz libero bronił niesamowite piłki, ustawiał się dokładnie tam, gdzie powinien się ustawiać. A to oznacza, że rozwijamy się jako drużyna. 

- Jest pewnie wiele innych korzyści z występów w elicie LŚ?

- Każdego dnia uczyliśmy się czegoś nowego, wycisnęliśmy z siebie tyle siły, ile mogliśmy, nauczyliśmy się jak „produkować” nową energię podczas tak długiego turnieju - to coś nowego dla naszej grupy i jednocześnie bardzo ważnego, jeśli w przyszłości chcemy częściej występować w turniejach o tak wysokiej randze. Jesteśmy tutaj - to nasz sukces.

 

W pierwszym pojedynku z USA zagraliśmy naprawdę nieźle, walczyliśmy do końca o korzystny wynik, powiedziałbym nawet że mieliśmy swoje szanse. Zabrakło trochę płynności, bo nie graliśmy równo, a z takim zespołem jak Stany Zjednoczone trzeba trzymać stabilny poziom. Drugi pojedynek był znacznie trudniejszy. Włosi pokazali nam drogę, którą musimy pójść, żeby poprawić naszą grę. Mocno nas zbili w tym meczu, ale nie straciliśmy naszej pewności. Teraz będziemy mieli tydzień wakacji, a potem znów zabieramy się do pracy.

 

- W kończącej się edycji LŚ obowiązywała nowa formuła, która nie wszystkim się podoba. Pan pewnie jest zadowolony z wprowadzonych zmian?

- Wie pani, można sobie narzekać na formułę, albo ją chwalić, ale przecież decyzję nie leżą w rękach szkoleniowców. Władze FIVB postanowiły zmienić zasady gry, a my postanowiliśmy skorzystać z tych zmian. Nie dlatego, że jesteśmy próżni i za wszelką cenę chcieliśmy pokazać się w gronie najlepszych, ale po to, aby od tych najlepszych czerpać jak najwięcej poprzez bezpośrednią konfrontację. Jesteśmy w trakcie cyklu olimpijskiego i musimy zrobić wszystko, by zakończyć go udziałem w turnieju w Rio de Janeiro.

 

- Zbliżające się mistrzostwa świata w Polsce nie będą dla pana drużyny priorytetowe?

- Oczywiście, że będą. Chcielibyśmy wykorzystać każdą szansę, żeby zbliżyć się do światowej czołówki, bo nie ma co ukrywać, że wciąż w niej nie jesteśmy. Ale moja droga myślenia mówi mi, że trzeba poruszać się do przodu drobnymi krokami. Podczas poprzednich igrzysk pokazaliśmy, że potrafimy walczyć, że chcemy się rozwijać i że powoli osiągamy poziom, który pozwoli nam to uczynić. Potem straciliśmy naszego kapitana i chyba najbardziej doświadczonego w międzynarodowym boju zawodnika Igora Yudina, który postanowił grać jako Rosjanin. Mamy też nowego rozgrywającego i musimy na nowo zbudować styl zespołu. Zmienił się także libero, bo poprzedni zmagał się ze straszną kontuzją i nie był w stanie nam pomóc. To są spore zmiany i złapanie właściwego rytmu, wdrapanie się na odpowiedni poziom wymaga czasu.

 

Powrót do listy